2018 z kpopem: listopad


Witajcie kochani, dziś jak zawsze w okolicach 23 dnia miesiąca przychodzę do Was z małym spisem piosenek, które ukazały się w Korei, a których zaczęłam słuchać w tym miesiącu i nie mogłam przestać. Jak zawsze trochę się tego uzbierało... Zapraszam więc do dalszej lektury :)



Od początku tego roku zaczęłam wkręcać się w zespół NCT, oczywiście wszystko zaczęło się od genialnych piosenek unitu NCT U, jednak szybko przyszło oglądanie vlive, by w końcu przekonać się do każdego członka z osobna i ich muzyki. Niedawno był comeback NCT Dream, teraz dwa razy w tym miesiącu wrócili NCT 127. Najpierw z albumem irregular, a teraz z rapackage regulate, który zamówiłam ze względu na niesamowitą piosenkę tytułową. Kocham totalnie jej chore brzmienie i wciąż jej słucham, a jeśli piszę wciąż to naprawdę ma to miejsce, bo dzieje się właśnie teraz.  Słuchanie "Simon says" to obecnie mój nałóg. Kocham stylówki Taeyonga, wygrywa nimi, zaś Taeil zabił mnie high note! 


Ten miesiąc jak dla mnie należał też do EXID, "I love you" totalnie mnie kupiło. Niesamowicie mi się słucha tego wygenerowanego początku, który ciekawie łączy się z wokalem i rapem. Całość, od stylizacji, po rytm ma jakiś retro vibe, też leci u mnie często ostatnio. To zdecydowanie lepszy powrót dziewczyn niż ostatnio. 



Trochę mi się smutno zrobiło, ale Wanna one się rozpada, wszystko było wiadome od początku, mieli określony czas, w którym mieli występować, mimo to pewien smutek jest, bo chłopaków bardzo lubię, niesamowicie zabawni, co dowiedli wielokrotnie w show, które oglądałam z przyjemnością. "Spring breeze" ma przez to smutną nutę.  



Przyznam się, że na ten kawałek nie czekałam, a jednak kiedy go pierwszy raz usłyszałam od razu mi się spodobał... W sumie często piosenki(nieliczne, ale jednak wydawane) mi podchodzą. Jennie zawsze zabija rapem, tu też dała radę. "Solo" to świetny debiut.



Muszę Wam powiedzieć, że chyba ostatnio polubiłam się z Twice, o ile do tej pory ich nie trawiłam, to ostatnio ich piosenki jakoś tak mnie chwytają. "Yes or yes" to kolejny ich kawałek, który naprawdę polubiłam. 


Ten rok to rok mocnych comabacków. Najpierw Stray kids, potem (G)I-dle, następnie Loona, a teraz IZ*ONE, które dostały świetny kawałek na poczatek i właśnie to mnie przekonało do nich. Nie oglądałam programu Produce 48, nie chciałam znów się smucić na końcu, że ktoś kogo polubię odpadnie. Dlatego teraz dopiero poznaję je przez "La vien en Rose". 



Czas na chiński zespół. Wspominałam przed chwilą o Produce 101, obejrzałam kiedyś dawno, chiński, ten ukradziony format i zakochałam się w chłopakach, szczególnie w jednym, tym który został center. Dlatego wciąż, mimo iż nie mam weibo, śledzę chłopaków i polecam Wam MV do "Rule breaker".

Ode mnie to na dziś tyle, lecę spać, bo jutro do pracy ;)

Komentarze

  1. Ja z kpopem miałam mało wspólnego, słuchałam tylko kilku piosenek BTS.


    Zapraszam do siebie >> https://hiddenxguns.blogspot.com/2018/11/top-5-filmow-ktore-warto-obejrzec.html

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)