Drama time: Jugglers


Żonglerki - asystentki

W każdej firmie jest taka osoba, a nawet jest ich naprawdę wiele, stoją niezauważone, zawsze pomocne, szepczące do ucha potrzebne informacje, zawsze pozostając w cieniu - asystentki. Stoją one obok szefa, doradzają mu i załatwiają sprawunki, robią wszystko. 

Asystentką jest Jin Hee Beak  jest idealną sekretarką, jednak właśnie to spowodowało, że została zwolniona. Jej szef ją wykorzystał, po długim oczekiwaniu trafia jako asystentka do dyrektora Chi Won Nam, który jednak bardzo chce, by odpuściła sobie i zmieniła przydział. Kobieta jest jednak wytrwała i powoli zaczyna przekonywać do siebie nowego szefa. 

Po Jugglers sięgnęłam dla rozrywki. To typowa drama biurowa, oglądałam ich już kilka i jak do tej pory, napiszę to od razu, ta okazała się dobra, naprawdę dobra. Romans, który był główną osią fabuły, jak w większości tych produkcji nie był przekombinowany, a do tego jak niestety się to zdarza, nie był zbyt uroczy, a nawet to wyczuwało się chemię między bohaterami. 

A skoro mowa o nich, to dwójka głównych bohaterów była niesamowita, grali świetnie, wszystkie emocje oddawali doskonale i nie byli jednowymiarowi. Ich tematy nie dotyczyły tylko pracy, a relacja rozwijała się naturalnie. Poza główną dwójką mamy jeszcze całe grono zabawnych, żywych postaci wokół, które dało się lubić. Szczególnie spodobała mi się para asystentka oraz dyrektor sportowy, ich relacja była taka naturalna i kochana! Moje pozytywne wrażenia z dramy wywoływało właśnie wiele ciepła, które z niej biło, a także humor, którego na pewno nie brakowało.

Mam jednak kilka zarzutów, które muszę Wam opisać. Po pierwsze za szybko została rozwiązana sprawa tajemnicy z przeszłości, właściwie żadnej tajemnicy nie było już po kilku odcinkach, z jednej strony dobrze, bo nie musiałam jak zwykle czekać do ostatniego odcinka, z drugiej zaś nie było aż takiego napięcia. Przeszkadzało mi również zakończenie. W większości dram jest ono pozytywne, jednak tu latały kolorowe kucyki, czterolistne koniczynki, a wszędzie pojawiały się tęcze... Lekka przesada. 

Jeśli jesteście fanami dram, które rozgrywają się w biurze to zdecydowanie jest to pozycja dla Was. Bohaterowie są żywi, momentami przerysowani, jednak ich relacje wypadają bardziej naturalnie. Nie trafi ona do grona ulubionych, czy top roku, jednak to doskonała rozrywka.
Ocena: dobra [4/6]

Piosenka na dziś:

Komentarze

  1. Brzmi ciekawie, choć na dramy o tematyce biurowej akurat nie mam za bardzo ochoty

    OdpowiedzUsuń
  2. Może się na nią skuszę. Trzeba tylko znaleźć na to czas :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie na początek ciekawą bardziej dramy szkolne, czy na uczelni :) Ale może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)