Przedpremierowo: Serce ze szkła
Czy rozpryśnie na kawałeczki?
Kilka dni przed premierą chciałabym Wam zaprezentować recenzję pierwszego tomu trylogii stworzonego przez niemiecką pisarkę - Kathrin Lange. Autorka stworzyła już kilkunaści powieści historycznych oraz przeznaczonych dla młodzieży, my zaś mamy okazję poznać jedną z nich, dzięki "Sercu ze szkła" - książce wzorowanej na gotyckiej powieści Rebece Daphne de Maurier.
Juli jest nastolatką mieszkającą z ojcem pisarzem, zaabsorbowanym pracą. Niedawno przyszedł do niej z niespodziewaną prośbą. Zapytał, czy wraz z nim nie mogłaby wyjechać na wysepkę jego wydawcy, by on mógł przerwać swój pisarski kryzys. Ojciec dodaję, że w ich tymczasowym domu na wyspie mieszka młody chłopak, syn wydawcy, który niedawno stracił ukochaną i nie może się pozbierać. Zbliża się sylwester, który główna bohaterka chciała spędzić z przyjaciółmi, jednak zgadza się na wyjazd zafascynowana pomocą prawie nieznajomemu. Do czego doprowadzi to spotkanie?
Serce ze szkła, sam tytuł, od razu skojarzył mi się z inną niemiecką pisarką dla młodzieży Kerstin Gier, którą uwielbiam. Tam dość często pojawiał się taki zwrot, później zaś został zamieniony w serce z marcepanu. Niemieckojęzyczne autorki chyba mają coś, do tych metafor o sercach, wydawać, by się mogło, że to oklepane, jednak, czy pierwszemu silniejszemu uczuciu nie towarzyszy kaskada nowych doznań i próby zobrazowania swoich uczuć? Autorka próbowała oddać jak najlepiej to, jak czuła się bohaterka, jakie emocje wzbudzała w niej nowa znajomość.
Tytuł może być dla wszystkich mylący, gdy pokazałam moim znajomym książkę, od razu powiedziały, że to romans. Nie mogłam się nie zgodzić, gdyż tym właśnie jest, ale to również coś więcej. Mamy tu tajemniczą wyspę, starą legendę, która mówi, że żadna z kobiet nie może tu być szczęśliwa w miłości, serię samobójstw, ból po stracie ukochanej osoby, poczucie winy, żal... Emocji i wątków jest wiele, czuć klimat powieści gotyckiej, gdyż właśnie na niej, pisząc historię, wzorowała się autorka. Główna bohaterka jest zagubiona, nie wie, co dzieje się na wyspie, musi szukać odpowiedzi, sama gubi się w szaleństwie. Wszystko jest niepokojące, zagmatwane i pełne magii, która jednak da się logicznie wytłumaczyć.
Trochę mniej kolorowo przedstawia się wersja zagadkowo, thriller. Odnalezienie sprawcy, osoby winnej wszystkim zdarzeniom, nie wydawało się dla mnie trudne, a nawet zrobiłam to z łatwością. Zaskoczeniem dla czytelnika mogą być jedynie drobniejsze wątki, tak jak: w jaki sposób to robił, czy poznanie wszystkich motywów. To jednak była kwestia realna, którą zakładałam wiedząc, że powieść nie ma w sobie fantastycznej nuty. Gdyby jednak miało to miejsce, autorka doskonale kierowała czytelnikiem, a także główną czytelniczką, by pogubić się w wątkach paranormalnych, dziwnych dźwiękach rezydencji, dawnych legendach...
W całej powieści bohaterów nie ma za wielu. Domownicy rezydencji to jedynie kilka osób, więc dość łatwo ich zapamiętać i poznać, są realnie wykreowani. Większą uwagę autorka skupiła na postaciach głównych, czyli Juli i na Davidzie. Dziewczyna wydaje się zwyczajną osobą, ma jednak własne zdanie i dużą pewność siebie, czym nie pozwala uważać jej jedynie za bezgranicznie zakochaną. Jak większość bohaterek w jej wieku błądzi, szuka odpowiedzi i niestety, co uważam za jej największy mankament, zbyt często używa przenośni i metafor. Jej miłość jest opisywana jako coś wielkiego, nieosiągalnego, a przecież znają się z Davidem tylko kilka dni. Rozumiałabym nawiązanie do tytułu, nawet mi się podobały, ale czasem było za dużo rozpływania się... David był wieloraką osobowością, nosił na sobie grubą warstwę żalu i smutku, że dopiero koniec książki, w jakimś stopniu go otworzył. Nie był jednak typem, w którym szaleńczo bym się zakochała, chciałaby mu jedynie pomóc.
Klimat powieści jest jej wielkim atutem, zachęca czytelnika do przewracania kolejnych stron i do niezważanie, co będzie dziać się później. Książkę pochłonęłam w dwa dni, co można uznać za sukces, kiedy szkoła zajmuje prawie cały czas. Mimo pewnej dozy przewidywalności i tak chcę się dowiedzieć, czy to co wydaje się nam od początku, jest prawdą. Już nie mogę się doczekać kontynuacji i dowiedzenia się, co dalej wymyśli pani Lange.
Ocena: bardzo dobra [5/6]
Autor: Katrin Lange
Kilka dni przed premierą chciałabym Wam zaprezentować recenzję pierwszego tomu trylogii stworzonego przez niemiecką pisarkę - Kathrin Lange. Autorka stworzyła już kilkunaści powieści historycznych oraz przeznaczonych dla młodzieży, my zaś mamy okazję poznać jedną z nich, dzięki "Sercu ze szkła" - książce wzorowanej na gotyckiej powieści Rebece Daphne de Maurier.
Juli jest nastolatką mieszkającą z ojcem pisarzem, zaabsorbowanym pracą. Niedawno przyszedł do niej z niespodziewaną prośbą. Zapytał, czy wraz z nim nie mogłaby wyjechać na wysepkę jego wydawcy, by on mógł przerwać swój pisarski kryzys. Ojciec dodaję, że w ich tymczasowym domu na wyspie mieszka młody chłopak, syn wydawcy, który niedawno stracił ukochaną i nie może się pozbierać. Zbliża się sylwester, który główna bohaterka chciała spędzić z przyjaciółmi, jednak zgadza się na wyjazd zafascynowana pomocą prawie nieznajomemu. Do czego doprowadzi to spotkanie?
Serce ze szkła, sam tytuł, od razu skojarzył mi się z inną niemiecką pisarką dla młodzieży Kerstin Gier, którą uwielbiam. Tam dość często pojawiał się taki zwrot, później zaś został zamieniony w serce z marcepanu. Niemieckojęzyczne autorki chyba mają coś, do tych metafor o sercach, wydawać, by się mogło, że to oklepane, jednak, czy pierwszemu silniejszemu uczuciu nie towarzyszy kaskada nowych doznań i próby zobrazowania swoich uczuć? Autorka próbowała oddać jak najlepiej to, jak czuła się bohaterka, jakie emocje wzbudzała w niej nowa znajomość.
"W tym momencie moje serce rozprysło się na tysiące kawałków."
Tytuł może być dla wszystkich mylący, gdy pokazałam moim znajomym książkę, od razu powiedziały, że to romans. Nie mogłam się nie zgodzić, gdyż tym właśnie jest, ale to również coś więcej. Mamy tu tajemniczą wyspę, starą legendę, która mówi, że żadna z kobiet nie może tu być szczęśliwa w miłości, serię samobójstw, ból po stracie ukochanej osoby, poczucie winy, żal... Emocji i wątków jest wiele, czuć klimat powieści gotyckiej, gdyż właśnie na niej, pisząc historię, wzorowała się autorka. Główna bohaterka jest zagubiona, nie wie, co dzieje się na wyspie, musi szukać odpowiedzi, sama gubi się w szaleństwie. Wszystko jest niepokojące, zagmatwane i pełne magii, która jednak da się logicznie wytłumaczyć.
Trochę mniej kolorowo przedstawia się wersja zagadkowo, thriller. Odnalezienie sprawcy, osoby winnej wszystkim zdarzeniom, nie wydawało się dla mnie trudne, a nawet zrobiłam to z łatwością. Zaskoczeniem dla czytelnika mogą być jedynie drobniejsze wątki, tak jak: w jaki sposób to robił, czy poznanie wszystkich motywów. To jednak była kwestia realna, którą zakładałam wiedząc, że powieść nie ma w sobie fantastycznej nuty. Gdyby jednak miało to miejsce, autorka doskonale kierowała czytelnikiem, a także główną czytelniczką, by pogubić się w wątkach paranormalnych, dziwnych dźwiękach rezydencji, dawnych legendach...
W całej powieści bohaterów nie ma za wielu. Domownicy rezydencji to jedynie kilka osób, więc dość łatwo ich zapamiętać i poznać, są realnie wykreowani. Większą uwagę autorka skupiła na postaciach głównych, czyli Juli i na Davidzie. Dziewczyna wydaje się zwyczajną osobą, ma jednak własne zdanie i dużą pewność siebie, czym nie pozwala uważać jej jedynie za bezgranicznie zakochaną. Jak większość bohaterek w jej wieku błądzi, szuka odpowiedzi i niestety, co uważam za jej największy mankament, zbyt często używa przenośni i metafor. Jej miłość jest opisywana jako coś wielkiego, nieosiągalnego, a przecież znają się z Davidem tylko kilka dni. Rozumiałabym nawiązanie do tytułu, nawet mi się podobały, ale czasem było za dużo rozpływania się... David był wieloraką osobowością, nosił na sobie grubą warstwę żalu i smutku, że dopiero koniec książki, w jakimś stopniu go otworzył. Nie był jednak typem, w którym szaleńczo bym się zakochała, chciałaby mu jedynie pomóc.
Klimat powieści jest jej wielkim atutem, zachęca czytelnika do przewracania kolejnych stron i do niezważanie, co będzie dziać się później. Książkę pochłonęłam w dwa dni, co można uznać za sukces, kiedy szkoła zajmuje prawie cały czas. Mimo pewnej dozy przewidywalności i tak chcę się dowiedzieć, czy to co wydaje się nam od początku, jest prawdą. Już nie mogę się doczekać kontynuacji i dowiedzenia się, co dalej wymyśli pani Lange.
Ocena: bardzo dobra [5/6]
Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu Muza!
Autor: Katrin Lange
Tom: I
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 448
Cena: -
Data przeczytania: 2015-09-18
Skąd: własna biblioteczka
PS. Przypominam o konkursie z Fangirl. Ostatni dwa dni na zgłoszenie!
Link: Klik!
Kiedy tylko zobaczyłam ten post od razu pomyślałam o Trylogi Czasu i Kerstin Gier, które uwielbiam! Lubię książki, które mają własny klimat a ta na taką właśnie wygląda.
OdpowiedzUsuńZ tego co mi wiadomo, książka jest już w drodze, mam nadzieję, że się nie zawiodę :D
OdpowiedzUsuńHmmm, intryguje mnie ta gotyckość powieść, chociaż nie jestem do końca przekonana do tej książki jako całości. Trochę się boję tego "zakochania" po kilku dniach, nie znoszę, gdy autorzy to robią... Nie mówię tak, nie mówię też nie. Zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńJuż jak przeczytałam opis, to chciałam ją poznać, ale jak piszesz, że to niemiecka autorka to biorę w ciemno ! Uwielbiam twórczość tych autorów, chyba jeszcze nigdy się nie zawiodłam. Wręcz przeciwnie ;)
OdpowiedzUsuńCzekam właśnie na egzemplarz tej książki. Czuję, że się nie zawiodę ;)
OdpowiedzUsuńMimo tych kilku mankamentów bardzo zainteresowałaś mnie tą historią.
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że książka Ci się podobała, bo szczerze mówiąc nie była do niej przekonana, teraz wiem, że warto ją w najbliższym czasie przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńBardzo intryguje mnie ta książka :) Mam nadzieję, ze mnie też się spodoba!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Przy gorącej herbacie
Mam dość mieszane uczucia względem tej książki. Z jednej strony coś mnie do niej ciągnie, mam wrażenie, że jej klimat może mi przypaść do gustu, a jednak tych kilka mankamentów, które wymieniłaś sprawia, że nie jestem już tak chętna do jej poznania. No ale może kiedyś. ;)
OdpowiedzUsuńMam wobec ,,Serca ze szkła" mieszane uczucia. Z jednej strony lubię klimatyczne historie, ale z drugiej wymienione przez Ciebie mankamenty przeszkadzałyby mi w lekturze. Jeśli książka trafi do biblioteki, z chęcią ją przeczytam, ale na razie nie będę jej specjalnie szukać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Powiem szczerze, że pierwszy raz słyszę o książce. Okładka bardzo mi się podoba, ale to nie ona wyznacza wartość historii. Zaintrygowałaś mnie i z chęcią przyjrzałabym się jej bliżej. Jednak moja ciekawość musi poczekać, aż ogarnę swoje stosiska :)
OdpowiedzUsuńOd dawna mam na uwadze tę powieść, tylko troszkę się boję, że będzie za mocno pokręcona:)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie :D Może po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze żadnej książki tej autorki nie czytałam, ale już jestem zachęcona ;)
OdpowiedzUsuńKsiążkę bardzo ale to bardzo chce przeczytać!! Plus okładka jest przepiękna <3
OdpowiedzUsuńKsiążka niedawno do mnie dotarła, tak więc niedługo również zabieram się za jej czytanie :) Już nie mogę się doczekać tego, aż wsiąknę w klimat tej pozycji ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka już na mojej półce, więc z pewnością już niedługo się za nią zabiorę. Po Twojej recenzji nie mogę się doczekać lektury :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytałabym :)
OdpowiedzUsuńDawno nie przeczytałam książki w dwa dni, a skoro Tobie się udało, to świadczy o poziomie lektury :) Mnie również tytuł przywodzi na myśl twórczość Kerstin Gier, a na dodatek ten rubin na okładce...
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa tej książki. Poniekąd urzekła mnie okładka - a poza tym kocham romanse, więc czego chcieć więcej :) Twoja recenzja tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto po ten tytuł sięgnąć i zaczytać się w historii Juli i Davida. Na pewno to zrobię, jak tylko nadarzy się ku temu okazja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
Brzmi bardzo intrygująco i Ty także pochlebnie piszesz o tej książce. Zatem muszę koniecznie się za nią rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńKurczę, tak bardzo chciałabym już tę książkę przeczytać. Na szczęście do premiery coraz bliżej :3 Okładka jest po prostu prześliczna♥
OdpowiedzUsuńBardzo fajna historia, naprawdę :) Już nie mogę się doczekać tego, co spotka nas w kontynuacji :)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Widzę, że książka ma kilka wad, ale w najmniejszym stopniu nie zniechęca mnie to do jej lektury ;)
OdpowiedzUsuńOch, jak ja Ci zazdroszczę możliwości przeczytania tej książki! Tak bardzo chciałabym ją już mieć na półce, ale nie nastąpi to bliżej niż pod koniec października :(
OdpowiedzUsuńUwielbiam klimatyczne książki :). Bardzo się cieszę, że właśnie to jest atutem tej książki, a sama zabieram się za nią już w tym tygodniu :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością sięgnę po książkę, gdy tylko się ukaże :)
OdpowiedzUsuńzapraszam również do siebie:http://castleona-cloud.blogspot.com
Zapisuję sobie tytuł! :D
OdpowiedzUsuńJestem zainteresowana tą książką ze względu na nawiązania do Rebeki i powieści gotyckich, narobiłaś mi ochoty na tę historię :)
OdpowiedzUsuńJa też myślałam, że to typowy romans, po pierwsze tytuł, a po drugie okładka niczym z Amberowskiego wydawnictwa ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio mam raczej ochotę na coś lekkiego, przyznam jednak, że książka mnie zaintrygowała. Chciałabym po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńFakt, niemieckie autorki lubią serduszkować co tylko się da. :) Niestety ja z tej książki rezygnuję, głównie przez wzgląd na to, że zaprzyjaźniona blogerka, z którą mój gust czytelniczy pokrywa się w 98% przedstawiła ją w taki sposób, że po prostu wiem, że to nie jest lektura dla mnie, choć wierzę, że innym się spodoba i to bardzo. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry