Niepokorna
Transformacja
Kiedyś Bezmyślna, szukająca miłości, jednak nie licząca się z uczuciami dwóch mężczyzn walczących o jej względy. Później Swobodna, uwolniona od ograniczeń, pewna miłości i swojego wyboru, choć wciąż nie w pełni potrafiąca zaufać i zrozumieć, ile znaczy dla drugiej osoby. Teraz Niepokorna, pewna siebie, swoich uczuć, dążąca do celu na przekór innym, wierząca w swoje marzenia, próbująca je spełniać, pełna miłości i zaufania do ukochanej osoby.
Taką przemianę przeszła Kiera - główna bohaterka książek S.C. Stephens. Czytając trzy części jej historii poznałam ją w pełni. Dowiedziałam się o jej marzeniach, planach. Wiem, jak jest, czego pragnie, co czuje. Choć początkowo mnie irytowała, teraz mogłabym się z nią zaprzyjaźnić. Zniknęła skryta, niepewna siebie dziewczyna, nareszcie mogłabym czytać o prawdziwej kobiecie, która wierzy w swoją miłość.
"Niepokorna" przynosi finał opowieści o związku Kiery i Kellana. Poprzedni tom zakończył się niezwykle emocjonująco, wraz z bohaterką nie mogłam uwierzyć, że właśnie to się stało. Byłam zaskoczona, jednak naprawdę pozytywnie. Ten tom skupia się na skutkach tego zajścia, jak również opowiada o trasie koncertowej Blakierów i wielu innych kwestiach z tym związanych.
Bohaterowie powieści, szczególnie ci główni, byli mi już doskonale znani. Jednak wiadomo, że nie zawsze wiąże się to z sympatią. Po skończeniu całej trylogii powiedzieć jednak mogę, że nareszcie w pełni ich polubiłam. Dopiero teraz autorka obdarzyła ich najważniejszą z cech potrzebnych w związku, czyli zaufaniem, które powoli kiełkowało między nimi przez wszystkie części cyklu. Bez zaufania, jak wiadomo, ludzie popełniają ogromne błędy, głupoty, a mnie jako czytelniczkę boli to najmocniej. Niepokorna jednak pozwala mi w pełni popierać decyzje bohaterów, pierwszy raz są one słuszne i, ani nie budzą mojej złości, ani nie zastanawiają mnie. Akceptuję je, a wręcz pochwalam.
Związek Kiery i Kellana rozkwitł. Stał się naprawdę ciepłym, pełnym miłości (i żaru) uczuciem. Bohaterowie nie ranili się, wszystko robili po to, by uszczęśliwić drugą osobę. Na przeszkodzie do pełni szczęścia stawali im jedynie ludzie wokół. Podporą natomiast byli przyjaciele. Naprawdę cudowanie czytało się o ich związku, o ich emocjach, nie widzieli poza sobą świata.
Wspomniałam jednak, że pewien aspekt przeszkadzał w pełni szczęścia bohaterom. Dążenie do sławy nigdy nie kończyło się, ani nie wróżyło szczęścia parom. Kellan jako niezwykle atrakcyjny mężczyzna wciąż ma wokół siebie wianuszek pięknych fanek, a do tego wytwórnia nie pozwala mu na publiczne pokazanie własnej ukochanej. Na horyzoncie pojawia się również gwiazda estrady, stojąca na szczytach list przebojów, która próbuję zyskać na znajomości z bohaterem. Jak widzicie więc mamy tu naprawdę spore problemy, które bohaterowie próbują razem przezwyciężyć.
Autorka naprawdę dobrze ukazała życie muzyków podczas trasy koncertowej, pokazała, co dzieje się za kulisami, ukazała kontakt z fanami, naprawdę można było poczuć jakby się uczestniczyło w tym wszystkim i było tam wraz z Blagierami.
"Kiedy zdarzy się coś, co warto zapamiętać,
powinniśmy się na chwilę zatrzymać, żeby móc to docenić."
Jest jeszcze jeden aspekt, który wyróżnia Niepokorną od jej poprzedniczek. Tom ten zawiera zdecydowanie więcej emocji i dramaturgii. Wraz z Kierą przeżywałam jej rozterki, naprawdę wczułam się w historię. Wielokrotnie uśmiechałam się z zabawnych sytuacji, najczęściej w wykonaniu Kellana lub Griffina, czy smuciłam, z tego, co musieli przeżywać bohaterowie.
Lata, które minęły pomogły pisarce nie tylko lepiej oddać emocje, ale również poprawiły styl. Dialogi nie kuleją już tak bardzo, są bardziej naturalne, choć wciąż mam do nich pewne uwagi. Brakuję mi pełnej realności, cały czas przeważała mowa zależna, która przytaczała nam główna bohaterka. Co nie pozwalało mi na pełne poznanie charakteru bohaterów, którym nawet słowa poznawałam przez pryzmat ich relacji z Kierą.
Większość czytelników uważa, że cała seria jest zbyt cukierkowa, że bohaterom wszystko się układa. Mi podoba się jej lekkość, słodkość. Autorka koloryzuje życie swoich postaci, najpierw zsyła na nich problemy, jednak potem szybko ich z nich ratuje, jak własne dzieci. Raz na jakiś czas przeczytanie takiej uroczej książki to spora przyjemność.
Większość czytelników uważa, że cała seria jest zbyt cukierkowa, że bohaterom wszystko się układa. Mi podoba się jej lekkość, słodkość. Autorka koloryzuje życie swoich postaci, najpierw zsyła na nich problemy, jednak potem szybko ich z nich ratuje, jak własne dzieci. Raz na jakiś czas przeczytanie takiej uroczej książki to spora przyjemność.
"Niepokorna" ukazała się doskonałym zwieńczeniem historii. Autorka z każdym tomem stawiała sobie poprzeczkę coraz wyżej i z chęcią poznam kolejne jej książki. Słyszałam coś o kontynuacji opowiadającej o losach Griffina, był on najbarwniejszą postacią całej serii, więc z chęcią poznam jego opowieść, na pewno będzie ciekawie. Miła choć i pełna emocji historia, będę ją ciepło wspominać.
Ocena: bardzo dobra+ [5+/6]
Och, Tobie się ta powieść podobała, za to ja nie mogłam jej strawić. Na każdym kroku od tej słodyczy dostawałam mdłości i nie wiem, jakim cudem przez nią przebrnęłam ;)
OdpowiedzUsuńMuszę zapoznać się z tą serią ;)
OdpowiedzUsuń"Niepokorna" to doskonałe zwieńczenie trylogii i myślę, że większość czytelniczek powinna być usatysfakcjonowana. Historia ta jest oczywiście nieco przesłodzona, ale ma swoje plusy. Jest romantyczna, urocza i bajkowa, przeplatana niewielkimi intrygami i zawirowaniami. Bardziej obyczajowa niż erotyczna. Dokładnie tego oczekiwałam od ostatniej części i cieszę się, że właśnie to dostałam. Przeczytałam ją jednym tchem.
OdpowiedzUsuńRzadko kiedy zdarza się by seria trzymała poziom do samego końca. O serii słyszę pierwszy raz więc chyba muszę się przyjrzeć jej lepiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Coraz bardziej czuję się zachęcona do tej serii. Może w końcu nadejdzie czas, że się skuszę i mam nadzieję, że również będę zadowolona z lektury.
OdpowiedzUsuńZaczęłam jakiś czas temu czytać "Bezmyślną", ale ie przebrnęłam do końca. Jakoś cały czas mnie coś drażniło, źle się czytało szybko odłożyłam. Nie mam ochoty na kolejne spotkanie z tą serią :)
OdpowiedzUsuńPierwszy tom był całkiem fajny, więc powoli rozglądam się za pozostałymi ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Końcówka była po prostu tragiczna, tak przecukrzonej książki dawno nie czytałam...
OdpowiedzUsuńJa na razie przeczytałam tylko "Bezmyślną". Kolejne dwie części mam w planach.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, nigdy nie interesowało mnie życie muzyków i ich problemy, takie książki do mnie wcale nie trafiają, nie moje klimaty czytelnicze :x
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
Nie czytałam jeszcze pierwszego tomu, ale naprawdę bardzo chciałabym zabrać się za całą serię. Mam nadzieje, że nastąpi to niedługo :)
OdpowiedzUsuńaddictedtobooks.blog.pl
Mam wrażenie, że to nie jest seria dla mnie, więc chyba nie będę rozpoczynać kolejnego cyklu, zwłaszcza że tak marnie mi idzie ich kończenie.
OdpowiedzUsuńEch, cudownie, znowu zaczynam żałować, że przy ostatnim zamawianiu książek zrezygnowałam z kupna "Bezmyślnej" :(
OdpowiedzUsuńNie dla mnie historie miłosne w takiej ilości :)
OdpowiedzUsuńZabieram się za tą serię od bardzo dawna. Może w końcu uda mi się ją przeczytać. Cieszę się, że z części na część autorka pisze coraz lepiej.
OdpowiedzUsuńTa trylogia kusi mnie praktycznie od samego początku, więc z pewnością wcześniej czy później po nią sięgnę. Nie wiem kiedy dokładnie, gdyż będę miała co nadrabiać ze względu na całkiem sporą ilość stron ;)
OdpowiedzUsuńCała seria jest jeszcze do przeczytania przeze mnie. Słyszałam o niej wiele dobrego i mam ją w planach.
OdpowiedzUsuńCałą seria przede mną, ale jakoś w najbliższej przyszłości do niej nie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńTyle już się naczytałam o tej serii, ale jak na razie brakuje mi na niej czasu :)
OdpowiedzUsuńWiesz, zaczęłam czytać pierwszy tom i nawet myślałam, a raczej miałam nadzieję, że skończę go we wakacje, ale jakoś słabo mi to idzie. Nie wiem, nie jestem w stanie znieść Kiery w dużych dawkach, dlatego sobie miarkuje spotkania z nią. Na razie mnie strasznie drażni, jest taka naiwna, niewinna, aż do znudzenia. Ciekawa jestem jednak jak tam to wszystko się dalej rozwinie. :)
OdpowiedzUsuńOO! O Griffinie? O Griffinie to i ja nawet bym poczytała, bo co prawda, na razie go nie znam, ale wydaje mi się dużo bardziej interesujący od całego trójkąta miłosnego, razem wziętego. :)
Pozdrawiam,
Sherry