Recenzja: "Światłoczułość" - Jakub Jarno
Głównym bohaterem jest młody chłopak, który przez wojnę musi uciekać z rodzinnej miejscowości, z własnego domu. Po drodze wielokrotnie naraża swoje życie, a to co go spotyka byłoby trudne do przeżycia, a także zrozumienia dla dorosłego, a co dopiero dziecka.
Nie chcę wiele zdradzać, bo właściwie najlepsze w tej książce jest jej odkrywanie, podróżowanie z bohaterem, poznawanie jego losów, czytanie listów. Sama forma powieści też jest innowacyjna, to opowieść w opowieści, która ciekawi od pierwszych stron. Stylistyka języka, jakim posługują się bohaterowie, a także ich codzienność bardzo dobrze buduje nam obraz przeszłości, brutalnej przeszłości. Jedna ze scen wręcz mną wstrząsnęła i na chwilę musiałam przestać czytać. Czułam po ludzku złość na oprawców, na bezduszność żołnierzy, nie ważne pod jaką flagą.
Myślę, że ta prosta okładka idealnie pasuje do tej historii. Ona właśnie taka jest. Nieskomplikowana, a jednocześnie ma wiele punktów, które trzeba potem przemyśleć. Naprawdę jestem zadowolona z tej lektury. Jest trudna, porusza często brutalne tematy, pokazuje ciekawe spojrzenie na uczucie łączące młodych ludzi, a jednocześnie spojrzenie w przeszłość, o której często zapominamy.

Komentarze
Prześlij komentarz
Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.
Pozdrawiam,
Patrycja.