Recenzja: "Pomoc domowa. Z ukrycia" - Freida McFadden
Szczęśliwe życie?
Millie jest już szczęśliwa. Zakończyła studia, ma stałą pracę, wraz z Enzo mają dwójkę dzieci i kochają się wciąż do szaleństwa. Millie spełniła także swoje marzenie o przeniesieniu się do własnego domu, udało im się go kupić w okazyjnej cenie, jednak szybko okazuje się, że okolica ma pewne sekrety. Sąsiedzi są nietuzinkowi, rozpoczynając od sąsiadki ukrywającej swojego syna przed każdym niebezpieczeństwem, po bogate małżeństwo, które nie ma dzieci, a także traktuje się z dziwną mieszaniną odrzucenia. Kobieta też jest zdecydowanie za przyjaźnie nastawiona do Enzo.
Po dwóch tomach, w których tajemnice obcych rodzin wychodzą na światło dzienne, wydawać by się mogło że rodzina Millie osiędli się w sielankowym miejscu i zazna spokoju. Nic bardziej mylnego, teraz nawet dzieci Millie, syn i córka, muszą sprostać problemów, które wcześniej dotykały tylko ich rodziców.
Muszę przyznać, że to odświeżenie serii wyszło jej na dobre. Niby znałam bohaterów, ale od zdarzeń z poprzednich tomów minęło wiele raz, Millie i Enzo są już po 40, mają spore dzieci. Czuję jednocześnie jakbym słuchała czegoś, co znam, a jednocześnie całkiem nowej historii. "Pomoc domowa. Z ukrycia" to kolejna naprawdę nieźle skonstruowana opowieść. Część wątków oczywiście można się było domyślić, ale Freida McFadden nadal potrafi sporo ukryć i sprawić, że jednak czujemy szok.
W tomie tym przeszkadzało mi w pewnym stopniu naślepienie Millie, poczuła się zagrożona, przez co przestała ufać całej swojej rodzinie, tej o której tak marzyła, którą tak dobrze się opiekowała, swojemu ukochanemu, którego tak naprawdę od pierwszego tomu nigdy nie przestała kochać. Tutaj wystarczyła lekka niepewność, brak rozmów i mamy problem. Enzo oczywiście sprawę też mógł poprowadzić inaczej. Zabrakło kontaktu i zrozumienia.
Myślę, że skoro jako bohaterowie, znaczący w fabule, zostały wprowadzone dzieci bohaterów, to autorka mogłaby się pokusić o kolejną część, w której to oni byliby bohaterami głównymi, oczywiście po kolejnym przeskoku kilkunastu lat. Seria wciąż ma potencjał, a ja polubiłam styl autorki i będę szukała kolejnych jej powieści. Widziałam, że jest ich sporo.
Bardzo lubię tego rodzaju książki, a tę autorkę już znam z innych tytułów. Chętnie sięgnę i po ten. :)
OdpowiedzUsuń