Treasure ep.fin: All to Action - ATEEZ (recenzja albumu)



Z przytupem

ATEEZ po koncercie w Warszawie szybko skradli moje serce i obecnie są zespołem, o którym staram się wiedzieć jak najwięcej. Chłopaki nie ułatwiają sprawy, gdyż co chwila wydają coś nowego. Miałam przestój z pisaniem recenzji, stąd dopiero kilka miesięcy po premierze piszę Wam o pierwszym full albumie zespołu. 

Treasure ep. Final: All to Action jest w pewnym sensie dopełnieniem serii Treasure, sądziłam nawet, że to już zakończenie cyklu, ale zostałam uświadomiona, że się mylę. Album zawiera 11 kawałków, z czego pierwszy jest wejściem w historię, który jest końcem początku - "End of the Beginning".  

Klimat wciąż opiewa o piratów, szczególnie title track - "Wonderland", który klimatem można połączyć z "Say my name", które wciągnęło mnie w ich muzykę. Po raz kolejny title jest pełen energii, chłopaki na scenie wręcz nią buchają, pasuje to do nich! 


Nie będę opisywała wszystkich piosenek, ale opowiem Wam o moich ulubionych. "MIST" zdecydowanie do nich należy. Jest magiczna, ale w jakiś sposób seksowna, jej słuchanie sprawia mi przyjemność. Wokale są doskonale ukazane, a rap ładnie się z nimi komponuje, szczególnie polubiłam partię Hoongjoonga. 

Drugim ulubionym kawałkiem jest "WIN". Mam tak ogromną nadzieję, że wystąpią z tą piosenką na koncercie, bo jest niesamowicie egzotyczna przez melodię, gdyby była title trackiem naprawdę bym się nie obraziła. Tak jakby piraci zeszli na chwilę na ląd na imprezę. "Hey we are gonna win" to tak świetna część, że mogłabym słuchać cały czas!

Ogółem te dwie to moje ulubione, ale słuchając całego albumu mam taką radość, że mogłabym opisać więcej o każdej piosence, są tak dobre! 

Ten występ to hit największy!

Najbardziej dla mnie zaskakujące jest to, że mimo iż ich albumy wychodzą tak często, to ich jakość jest naprawdę dobra i wciąż z przyjemnością słucham albumów chłopaków. A do tego wciąż odkrywam ich nowe strony, bo kawałki są naprawdę zróżnicowane pod względem stylu, są żywe, są spokojniejsze, są elektro i prawie akustyczne... Różnorodność jest ogromna!  

Wygląd albumu jest utrzymany w stylu poprzednich, co bardzo mi się podoba. Jedyną różnicą jest to, że jest większy. Dzięki zamówieniu z mmt mam po jednej limitowanej karcie więcej do albumu. Naprawdę się cieszę, bo przy poprzednim albumie nie wiedziałam o takiej opcji, a karty chodzą teraz naprawdę drogo. 

Do posłuchania:

Komentarze

  1. Również uważam że ATEEZ mają talent i mam nadzieje że jeszcze nie raz nas zaskoczą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Najważniejsze, że jakość tych piosenek jest taka dobra.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)