Chwila dla widza: "7 rzeczy, których nie wiecie o facetach"
czyli historia sześciu facetów w jednym filmie...
Nie będę ukrywać, że współczesne polskie komedie kojarzą mi się źle. Schematyczność, papierowe postaci, zero naturalności w dialogach i zbyt wielka pompatyczność... Lista jest długa, stąd przed pójściem wraz z koleżankami na TEN film miałam spore obawy. Postanowiłam, że nastawie się bardzo negatywnie, nie będę oczekiwać niczego dobrego, a dzięki temu nie rozczaruję się, a może nawet wyjdę z kina zadowolona. Chyba się sprawdziło.
Nie liczcie jednak, że jest to historia, w której się zakochałam, co to to nie. Film mi się spodobał, szczególnie jak na polskie standardy, jednak bez fajerwerków. Z drugiej strony trudno, żeby film nie trafił do widza, kiedy mamy w nim przedstawioną historię aż 6 facetów, kilku niezwykle przystojnych, do tego wokół wciąż poruszają się piękne kobiety...
Ale o czym jest film? Jak już wielokrotnie wspomniałam opowiada on historię 6 facetach, całkowicie różnych i niekiedy nieco ekscentrycznych. Zakościelny grał Kordiana, muzyka tworzącego podkłady do hitów, które kompletnie go nie kręcą, do tego ze złamanym sercem z powodu dawnej miłości. Ricky to jeden z muzyków, których nie docenia Kordian, facet oderwany od rzeczywistości, wierzący, że jego muzyka wypływa z niego. W postać tę wcielił się Zamachowski. Roznerski zagrał Tomasza faceta z długoletnim stażem w związku, który przed ślubem zastanawia się, na co się porywa. Głowacki wcielił się w rolę fajtłapy, lekkiego niedorajdy poszukującego miłości - Jarosława. Lichota to były żołnierz z Afganistanu - Stefan. Obecnie rozwodzący się z żoną i mający chorego ojca. Ostatnim facetem odgrywającym znaczącą rolę jest Filip, czyli Domagała. Mężczyzna wciąż trafi pracę, nikt nie wierzy w jego sukces, a do tego spodziewa się dziecka.
Siłownia to miejsce spotkań wszystkich bohaterów, nie ważne, czy z długami, czy bez, ale wszyscy mają karet na siłownię... |
Historie wszystkich tych postaci zostały przedstawione w tym jednym filmie, nie mylicie się. Ich losy był wciąż splatane, jednym razem lepiej, innym gorzej. Większość panów spotykała się na siłowni, nie wszyscy jednak się znali. Ci zaś, którzy się nie znali, to opowieść tak się układała, że w jakiś sposób wpadali oni na siebie, jakby Warszawa była tak małym miastem... Wiem, wiem czepiam się, ale troszkę muszę. Brakowało mi głębszego ukazania relacji pomiędzy bohaterami, zdawać, by się mogło, że skądś się znają, ale w ogóle nie było wyjaśnione skąd. A niektóre osobowości były tak skrajne, że aż chciało się tego dowiedzieć. Warto pokreślić, że nie wszystkie historie miały równy poziom, niektóre oglądało się przyjemniej, inne mniej. Taka sama sytuacja odnosi się do bohaterów.
Początek filmu był dość chaotyczny. Akcja przemieszczała się pomiędzy bohaterów. Później wychodziły dopiero pomiędzy nimi jakieś interakcje, powiązania. Poza panami duży udział w akcji miały też kobiety, choć nie wyróżniały się w filmie aż tak znacząco. Panie z plakatów odgrywały największą rolę, jednak oczywiście pojawiało się ich znacznie więcej, najczęściej były to piękne, młode dziewczyny, które były pokusą dla grających panów.
Gra aktorska była różnorodna, momentami wręcz łapałam się za głowę, bo nie mogłam uwierzyć, w to co widzę, czasem jednak śmiałam się wraz z salą i doskonale bawiłam. Humor bowiem odgrywał pierwszą rolę w całym przedsięwzięciu, autorzy dali tak wiele gagów, żartów i scenek sytuacyjnych, że któreś musiały trafić do widza. Wracając jednak do aktorów. Ich gra momentami była zbyt schematyczna, przewidywalność wypadków biła po oczach od pierwszych scen, kiedy dowiadujemy się szczątkowych informacji o bohaterach. Od razu mamy w głowie jak potoczy się historia i autorzy w tym nie zawodzą, właśnie tak kierują losem bohaterów.
Moim zdaniem najbardziej udaną kreacją był Rocky, którego odegrał Zamachowski. Był lekko przerysowany, ekscentryczny, ale jego kreacja powalała na kolana. Śmiałam się na głos, gdy interpretował piosenki, ale równie dobrze mogłabym tu wymienić większość scen z jego udziałem. Interakcja z Kordianem była najmocniejszym elementem filmu, pokazywała konflikt charakterów, nadawała prawdziwego, niewymuszonego humoru. Byłam nią zachwycona.
Ostatnią kwestią na jaką chciałabym zwrócić uwagę było otoczenie aktorów. Ujęcia miejsc, w jakich się znajdowali był beznadziejne. Jeśli mieliśmy zbliżenie na twarz, ukazane było postaci nie było z tym problemu. Jednak w sytuacjach, kiedy poza tłem, nie było nic, sklejenie filmu było tragiczne. Kamera najeżdżająca na dół kolumny, potem nagle już była na górze... Rozmazujące się mieszkanie... To tylko część podobnych błędów, dzięki którym zastanawiałam się, czy nie muszę zmienić okularów.
"7 rzeczy, których nie wiecie o facetach" to film, przed którym się wzbraniałam. Zawsze, gdy znajomi chcą iść na polską komedię odmawiam, ale tym razem postanowiłam się przełamać i spróbować. Wiecie, że nie żałuję. Film nie był może genialny, ale bawiłam się z na nim genialnie. Co prawda niekiedy mój śmiech wynikał z zażenowania, a niektóre sceny nie miały nic wspólnego z logiką, ale najważniejsze jest ogólne, pozytywne wrażenie.
Ocena: dobra-[4-/6]
PS. Sceny niby najbardziej dramatyczne mnie niezwykle bawiły, kto widział, ten wie. Scena z niedźwiedziem... Niczym Zbyszko z Bogdańca(tak sucho, że aż bawi) ;)
Reżyseria: Kinga Lewińska
Scenariusz: Piotr Wereśniak, Kacper Szymański
Część: -
Rola Curuś podoba mi się chyba najbardziej z kreacji pań, była lekko przerysowana, a przez to zabawna. |
Moim zdaniem najbardziej udaną kreacją był Rocky, którego odegrał Zamachowski. Był lekko przerysowany, ekscentryczny, ale jego kreacja powalała na kolana. Śmiałam się na głos, gdy interpretował piosenki, ale równie dobrze mogłabym tu wymienić większość scen z jego udziałem. Interakcja z Kordianem była najmocniejszym elementem filmu, pokazywała konflikt charakterów, nadawała prawdziwego, niewymuszonego humoru. Byłam nią zachwycona.
Ten film uczy wytrwałości, nie ważne, ile osób mówi Ci, że nie dasz rady, nie przejmuj się! Rozkręć hamakowy biznes! |
"7 rzeczy, których nie wiecie o facetach" to film, przed którym się wzbraniałam. Zawsze, gdy znajomi chcą iść na polską komedię odmawiam, ale tym razem postanowiłam się przełamać i spróbować. Wiecie, że nie żałuję. Film nie był może genialny, ale bawiłam się z na nim genialnie. Co prawda niekiedy mój śmiech wynikał z zażenowania, a niektóre sceny nie miały nic wspólnego z logiką, ale najważniejsze jest ogólne, pozytywne wrażenie.
Ocena: dobra-[4-/6]
Reżyseria: Kinga Lewińska
Scenariusz: Piotr Wereśniak, Kacper Szymański
Część: -
Produkcja: Polska
Czas trwania: ok 2h
Data premiery: 23 lutego 2015 (świat), 26 lutego 2016 (Polska)
Data obejrzenia: 2016-03-01
Trailer:
Nawet miałyśmy iść na ten film, ale jak sobie pomyślę, że mamy wydać 40 zł na coś przeciętnego to mi się odechciewa. Odnośnie Domagały mam wrażenie, że w ostatnim czasie występuje wszędzie :) Z polskich komedii mogę polecić Ci Wkręconych, mi się bardzo podobali.
OdpowiedzUsuńZdaję mi się, że twórcom tego filmu jest też twórca Wkręconych, może więc się jeszcze zastanowicie. ;) W środy z orange jest dużo taniej za bilet. ;)
UsuńPozdrawiam.
Ja mam w planach ten film z przyjaciółkami, zobaczymy czy mi się spodoba. ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki. :**
Oby spodobało się bardziej niż mi, a to już coś. ;)
UsuńPozdrawiam.
Do polskich filmów jestem strasznie uprzedzona, stale mnie rozczarowują i nie naprawdę ciężko mi znaleźć coś dobrego. Jednak może warto obejrzeć ten, by odrobinę odczarować sobie polskie kino ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
W krainie absurdu
Jak napisałam we wstępie poszłam z bardzo negatywnymi uczuciami, mogło być tylko lepiej. ;) Od tego na pewno są lepsze, ale nie jest też najgorszy. ;)
UsuńPozdrawiam.
Nieee, niezbyt lubię polskie komedie. Jakoś do mnie nie potrafią trafić...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że od razu je skreślasz. :(
UsuńPozdrawiam.
Nie przepadam za Alicją Bachledą-Curuś, ale film wydaje się być w porządku. Jednak wątpię w to, żebym udała się na seans do kina :)
OdpowiedzUsuńWcześniej nie pamiętam, bym widziała jakiś film z nią, ale w tym zagrała przyzwoicie. ;)
UsuńPozdrawiam.
Dobrze, że wspomniałaś o tym, że panowie są hmm... średnio przystojni. Po obejrzeniu plakatu, można wręcz rzec, że są brzydcy. To celowy zabieg? :-) A odnośnie polskich filmów... byłam dziś na "Planecie singli". Też, podobnie jak Ty, nastawiałam się na beznadziejny gniot, i bardzo miło się rozczarowałam. Świetna polska komedia romantyczna i genialna rola Weroniki Książkiewicz. :-)
OdpowiedzUsuńZ panów spodobał mi się jedynie Zakościelny, na reszcie nie było, co oka zawiesić. :P Czy celowo, nie wiem ;) Planetę sigli też mi koleżanki polecały, ale może poczekam na DVD :)
UsuńPozdrawiam.
Niestety, ale ja do Polskich komedii się raczej nie zbliżam ;)
OdpowiedzUsuńTeż długo robiłam to samo, a tu nawet nieźle się bawiłam :P
UsuńPozdrawiam.
Mam w planach w najbliższych dniach
OdpowiedzUsuńMoże już widziałaś? Napisz, jak Ci się spodobał. :)
UsuńPozdrawiam.
Też się zraziłam do polskich komedii, ale ta mnie zaciekawiła. Może się przekonam :)
OdpowiedzUsuńCzyli może odbierzesz ją podobnie do mnie, życzę Ci tego. ;)
UsuńPozdrawiam.
Do kina się na ten film nie wybiorę, ale kiedyś go obejrzę w telewizji :)
OdpowiedzUsuńPewnie za jakiś czas się pojawi. ;)
UsuńPozdrawiam.
"Planeta singli" dużo lepsza. :)
OdpowiedzUsuńTo mnie teraz pocieszyłeś. ;) Może kiedyś zobaczę, ale raczej nie w najbliższym czasie. :)
UsuńPozdrawiam.
Moi rodzice dziś byli na tym filmie! :D Ja chyba się nie wybiorę, chociaż lubię polskie filmy - ten do mnie nie przemawia.
OdpowiedzUsuńIza xx
Doskonale rozumiem, ja też się wzbraniałam. Ale może kiedyś jeszcze zobaczysz. ;)
UsuńPozdrawiam.
Ja nie przepadam za polskimi filmami, ale na ten nabrałam ochoty jak po raz pierwszy zobaczyłam zwiastun :D
OdpowiedzUsuńMnie kupił Zamachowski i wszystkie z nim sceny, a Ciebie? :)
UsuńPozdrawiam.
Chciałam na to iść do kina, ale nikt nie chce iść ze mną :P Zostaje mi czekać, aż film pojawi się na dvd.
OdpowiedzUsuńCzęsto tak mam, znajomi nie wiedzą, co dobre. :P Spróbuj jeszcze raz, może kogoś przekonasz. :)
UsuńPozdrawiam.
Hm, wiesz cieszę się, że koniec końców, oglądanie tego filmu to nie była dla ciebie katorga. Ale chyba nie jestem taką masochistą, by przy takim wachlarzu propozycji światowego kina, dawać szansę polskim komediom. :( Nie przemawia do mnie charakter, nie przemawia do mnie humor i po prostu... no, raczej muszę podziękować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry