Cienie na Księżycu

Kim jestem? Jak mam na imię?

Dziewczynka, która kiedyś miała wszystko, co było jej potrzebne, która była szczęśliwa i nie wymagała wiele od życia. Kraj, gdzie liczy się tradycja i stare obyczaje, gdzie każdy ma wyznaczone miejsce i musi się go trzymać. Ludzie, którzy wierzą w coś większego, którzy liczą, że Księżyc jest mocą sprawczą wszystkich zdarzeń.

Wraz z Zoe Marriott przeniosłam się do pełnej magii i tajemnicy Japonii. Tam poznałam czternastoletnią Suzame, która prowadzi szczęśliwe życie, ma kochającego ojca, kuzynkę jako najlepszą przyjaciółkę i również kochającą, choć zdystansowaną i surową matkę. Jednak jeden dzień odebrał jej to wszystko. Tłum mężczyzn odzianych w czerń przybyła, by skazać jej ojca, powiedziano, że jest zdrajcą. Jej matka była wtedy daleko, a ona wraz z kuzynką widziała wszystko przez ścianę drzew w sadzie. Próbowała ratować ojca, lecz było już za późno. Mężczyźni gonili ją i jej siostrę, strzelali i trafili. Jednak Suzame chciała się zmienić w szybkiego, małego zająca i jej się udało. Ucieczka żołnierzom i skryła się tam, gdzie nie mogli jej znaleźć. Niedługo potem z wyjazdu wróciła jej matka, wraz z przyjacielem rodziny, który postanawia zabrać je do siebie, by im pomóc. Suzame ma jednak pewne wątpliwości, co do jego intencji. Czym jest ten dziwny błysk w jego oku?

Japonią, choć nie w wielkim stopniu, ale jednak, zaczęłam interesować się dzięki mojej przyjaciółce. Ona pożycza mi mangi, opowiada o tamtejszej kulturze, tak odmiennej od naszej. Japonia to w pewnym stopniu dla mnie zagadka, nigdy nie będę wstanie poznać wszystkich jej twarzy, jednak warto przynajmniej próbować. Bez większego zastanowienia sięgnęłam po "Cienie na księżycu", książkę opowiadającą, przynajmniej po części, o Kraju Kwitnącej Wiśni. Powieść należy do cyklu Poza czasem, co jedynie dawało mi nadzieję na wspaniałą, pełną czarów i niesamowitych zdarzeń historie.

„To niezwykłe, że żałoba zamienia nawet szczęśliwe wspomnienia w ostre noże, które ranią"

Zacznę może od pewnego wyjaśnienia. Dlaczego taki tytuł nasunął mi się podczas pisania o tej książce? Otóż "Cienie na księżycu" podzielone są na rozdziały, a każdy z nich opowiada o dziewczynce, która ze względu na sytuacje, w jakiej się znalazła musiała zmieniać swoją tożsamość i stawać się kimś innym.  Pomysł mógłby wydać się przerysowany, gdyby nie to, że autorka rozciągnęła akcje na przestrzeni lat. W powieści zdarzenia nie następowały zaraz po sobie, a to dawało wrażenie większego realizmu, mimo iż historia zdecydowanie odbiegała od zdarzeń z naszego codziennego życia.

Warto zauważyć, że i czas akcji można uznać za Japonię wiele lat temu. Władzę miał w nim Księżycowy Książę, a na przestrzeni stron lepiej poznawaliśmy jego dwór, otoczenie, a zwłaszcza japońskie obyczaje, kulturę. Nie mogę siebie uznawać za znawczynię w tej dziedzinie, ale sądzę, że autorka bardzo dobrze to przedstawiła. Wciąż wyczuwałam klimat specyficznej kultury, co jak sądzę mogło być efektem użycia w książce słów, które wiążą się bezpośrednio z Japonią. Gdy któreś są niezrozumiałe z tyłu książki autorka umieściła pomocny słowniczek.

"Cienie na księżycu" są powieścią jednotomową, co teraz zdarza się coraz rzadziej. Nie będę ukrywać, ze lubię czytać serie, bo w nich mamy szansę lepiej zapoznawać się ze światem, warunkami, w jakich przyszło stanąć bohaterów lub nawet samym charakterom postaci. Ale tutaj autorka postarała się, by ta powieść została zamknięta właśnie w tych stronach i by nie dawała wrażenia, że czegoś tu brakuje.

Bohaterowie są dobrze wykreowani, na pierwszy plan wysuwa się oczywiście główna postać Suzame, która jest niezwykle zmienna, zagubiona w nowym otoczeniu, w nowej sytuacji, z drugiej strony jednak silna i zdecydowana. W jej zachowaniu jedna rzecz pozostawiała u mnie wiele pytań, coś, co pozwalało jej zapomnieć, poczuć coś, a mianowicie samookaleczenie. Początkowo mnie to odpychało, później zaczynałam ją rozumieć, ale wciąż pozostawia to niesmak, dużą rysę na jej charakterze. Co do reszty bohaterów, to mam o nich same superlatywy, nie wszystkich polubiłam, jednak ich kreacja przypadła mi do gustu. Postaci poboczne nie są jedynie tłem. Bohaterowie mają wiele twarzy, często nie okazują się tym, kim na początku byli, ale to nic dziwnego w świecie, gdzie króluje iluzja.

Magia, iluzja, czar to coś, co wyróżnia tę powieść wśród innych. Autorka przekazała Suzame dar, jednak nie przez kontakt z inną osobą, nie przez rozmowę, nie przez wiek, a przez sytuacje. Było to dla mnie sporym zaskoczeniem, ale wraz z bohaterką poznawałam jej nowe umiejętności, o których nie miała pojęcia, których nie umiała od razu używać. Jednak to się zmieniło. Cenne w tym darze było również to, że bohaterka nie była tu odosobniona, a osoby, które spotykała nie wydawały się tym zdziwione, co od razu tłumaczono. Ingerencja księżyca, dar księżyca, to wszystko się ze sobą łączyło i to w niezwykły sposób.

„Miłość nadciąga jak burzowe chmury,
Ucieka przed wiatrem
i rzuca cienie na Księżyc.”

"Cienie na księżycu" należą do PR, więc gatunek zobowiązuje, nie obyło się bez romansu. Jednak autorka nie przedstawiła nam nastoletniej miłości, w której ukochani są ze sobą mimo przeciwności, a mimo młodego wieku dojrzałe uczucie, które musi wybierać, co jest ważniejsze życiowy cel, czy ta więź. Historia nie jest szablonowa, pierwsze spotkanie zapowiadało słaby romans, jednak dalsze losy tworzą zdecydowanie bogatszą opowieść.

Nie spodziewałam się, że ta historia tak mocno mnie zaczaruje, nie liczyłam na tak dojrzałą historię, tak zmienną i nietuzinkową. Choć wydawca podsuwa nam iż to nowa wersja historii o Kopciuszku to tak nie jest. Gdyby chcieć można te historie połączyć, jednak przez podział na tym się nie kończy. Różne rozdziały, różne role, które odgrywa jedna postać. Czy zemsta okażę się najważniejsza?
Ocena: świetna [6/6]

PS. Powraca moja wiara w cykl Poza czasem.

AutorZoe Marriott
Tom: -
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 448
Cena: 35 zł
Data przeczytania: 2014-08-07
Skąd: biblioteka publiczna

Wyzwania, w których bierze udział ta książka:

Komentarze

  1. Tak pozytywna recenzja, aż chce się sięgnąć po książkę! A okładka jest cudowna - ta azjatka jest prześliczna! Japonia, a, jakże to moje klimaty! :D Jak tylko znajdę ją w księgarni, to kupię! :)

    http://dzikie-anioly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zwykle nie czytam recenzji książek, których nie czytałam, ale Azjatka na okładce mnie zainteresowała. I mnie ta kultura interesuje, a że piszesz, iż została dobrze przedstawiona, to pewnie sięgnę po książkę, gdy tylko znajdę ją w jakiejś bibliotece :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Z chęcią przeczytam coś o Japonii :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba chce to kupić. :3 Dobrze to opisałaś w recenzji i zachęciłaś mnie do tego tytułu. Jak będę widzieć w sklepie to chyba nie przejdę obojętnie. :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś nei byłam przekonana do tej książki, ale po twojej recenzji zmianiłam zdanie.
    Kiedyś pisałaś, że brakuje ci trylogi Marie Lu. U mnie na blogu recenzja "Rebelianta" ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. "dziewczynce, która ze względu na sytuacje, w jakiej się znalazła musiała zmieniać swoją tożsamość i stawać się kimś innym" - O, bardzo lubię ten motyw. Zaraz mi się skojarzyło z Sansą i Aryą, one też przyjmują nowe imiona i role/tożsamości w kolejnych tomach. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. czytałam rok-półtora roku temu i pamiętam że bardzo mi się podobała. jakkolwiek nie przepadam za serią Poza Czasem, to ta książka w widoczny sposób się wyróżnia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie jestem w stanie tego wyjaśnić, ale jak słyszę "Japonia" to od razu mnie od książki dorzuca. Nie mam pojęcia dlaczego! Myślę, że odpowiedni klimat w książce i byłaby świetna, ale nigdy nie mogę się zmusić by po jakąś sięgnąć w tej tematyce. Pewnie wiele dobrego mnie omija :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam w planach i cieszę się, że tak wysoko oceniłaś ją :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawa historia, podobała mi się również.

    OdpowiedzUsuń
  11. Brzmi naprawdę nieźle, Twoja ocena i fakt, że to powieść jednotomowa sprawiły, że chcę przeczytać, choć nie od razu ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Książkę widywałam bez przerwy na półkach w Empiku, jednak nigdy nie mogłam się na nią skusić.
    Może nadszedł na nią czas?

    http://thousand-magic-lifes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam tą książkę i w pełni zgadzam się z twoja oceną. Jest magiczna i piękna. Zawładnęła moim umysłem na długo...

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Kurcze, nie slyszałam o książce. Chetnie bym ją przeczytała :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Raczej nie dla mnie, ale polecę tę książkę mojej siostrze. To jej klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  16. Też strasznie mi się podobała ta książka! I choć przez parę pierwszych rozdziałów miałam wątpliwości, bo Japonią nigdy się nie interesowałam, a natłok tych wszystkich japońskich słówek mocno mnie denerwował, to później po prostu zakochałam się w tej historii. :) Naprawdę się cieszę, że przyjęłaś ją w tak dobry sposób. :)
    Pozdrawiam!
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  17. Jakoś nigdy nie interesowałam się bardziej Japonią, ale książkę mogłabym przeczytać.
    Naprawdę wolisz serie? Ja uwielbiam powieści jednotomowe. Nigdy nie udało mi się skończyć żadnej serii. Pewnie za długo odkładałam następny tom - tak że mało pamiętałam z wcześniejszego...

    OdpowiedzUsuń
  18. Chętnie sięgnę po Cienie na księżycu, jeśli nadarzy się taka okazja, ale mimo Twojej wysokiej oceny, sama sobie nie kupię tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  19. Mnie Japonia nie bardzo interesuje. W ogóle nie lubię czytać powieści z Azjatami w roli głównej. Rasistką nie jestem na pewno, ale jakoś mnie nie ciągnie. Tak jak do różnych gatunków :)

    pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo spodobała mi się ta historia. Jest naprawdę czarująca, a te wszystkie zależności między osobami tkającymi iluzję świetnie tu pasowały. ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Z przykrością muszę stwierdzić, że już nie pamiętam dokładnie fabuły. Strasznie żałuje, bo bardzo mi się podobała. ;(

    OdpowiedzUsuń
  22. Właśnie wróciłam z tą książką z biblioteki! Pokładam w niej wielkie nadzieje. : ))
    http://zakochanawtresci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Ciekawa historia, zapamiętam tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Gdyby nie Ty to nie zwróciłabym uwagi na tą książkę :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  25. Brzmi ciekawie, więc może kiedyś przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)