Żelazny Król
To nierealne!
-Elfy to bajka dla małych dzieci - zawyrokowała.
-Nie, one istnieją na prawdę. -odpowiedział jej młodszy
brat, trzymając w ręku swojego króliczka. - One i inne stwory, nawet nie wiesz,
ile ich jest. Uwierz, podobno ty możesz je zobaczyć. Postaraj się. Proszę.
-Dobrze, dobrze - powiedziała zirytowanym głosem, by tylko
dał jej spokój.
Meghan jest zwykłą nastolatką, niezauważalną w szkole,
nielubianą, ale mającą jednego, prawdziwego przyjaciela, który zawsze ją
rozbawi. Mieszka na farmie wraz z matką,
ojczymem i ich synem, Ethanem. Jej prawdziwy ojciec zaginął, gdy była jeszcze
dzieckiem. Teraz zbliżają się jej szesnaste urodziny i liczy, że w jej życiu
coś się zmieni. Jej największe marzenia są banalne, takie jakie mogłaby mieć
każda nastolatka. Jednak nie spodziewała się tego, że jej życie zmieni się
diametralnie...
Dziewczyna poznała prawdę o sobie, swoim pochodzeniu,
zobaczyła magiczny świat, a to jak dotychczas wszystko postrzegała legło w
gruzach. Jej młodszy brat, który od zawsze mówił jej, że coś czai się pod jego łóżkiem,
czy w szafie, Meghan mu nie wierzyła. Do czasu, kiedy został porwany przez elfy
z krainy Nigdynigdy. Meghan wraz ze swoim przyjacielem, który okazał się Pukiem
ze "Snu nocy letniej" udaje się w poszukiwanie brata.
Podobno moda na PR powoli mija, a przynajmniej dla mnie,
kiedyś wciąż je czytałam, teraz staram się wybierać takie, które nie mają
ogłupiającej fabuły, nijakich bohaterów lub powielają znane już schematy. Z tą
pozycją jednak tak nie jest. "Żelazny król" to powieść Julie Kagawej
rozpoczynającej cykl o niebezpiecznych, zimnych elfach i ich okrutnej krainie
Żelazny dwór. Pierwszy tom wprowadził mnie w to niebezpieczne miejsce, ukazał
stworzenia, chochliki, czerwone kapturki, które mimo swoim beztroskich nazw są
stworzeniami bez skrupułów i litości.
Autorka wykreowała Nigdynigdy na postawie "Snu nocy
letniej" Szekspira. Elfy dzielą się tam na dwa dwory, Letni i Zimowy, między
którymi wciąż istnieją spory. Ukazanie skrajności pomiędzy tymi miejscami było
doskonałe. Letni dwór jednak mimo swej nazwy wcale nie jest tak przyjemnym
miejscem, szczególnie dla mieszańca, bękarciej córki elfa. Jednak to w nim
króluje wciąż lato, jego zapachy, kolory, świeżość, Kraina Zimy zaś jest
uosobieniem swojej nazwy, mroźna, okrutna, tu również nie ma miejsca dla córki
Lata. Dwory borykają się nie tylko z własnym konfliktem, ale również z coraz
większym postępem zarazy, jaka dotyka Nigdynigdy. Las się zmniejsza, a drzewa
są zastępowane przez metalowe atrapy, w których nie ma życia. Nikt nie wie,
czym jest postępująca choroba.
Powieść ma ciekawą kontrukcje, wraz z główną bohaterką
podróżujemy przez różne miejsca, najpierw świat śmiertelników, później Nigdynigdy,
Letni Dwór, Kraina Zimy i jeszcze wiele innych miejsc. Dzięki pani Kagawej mamy
pełny obraz na sytuacje dziejącą się w miejscu pełnym magii. Do tego
przemieszczanie się pomiędzy miejscami nie jest nużące, ani sztuczne, wynika z
potrzeby akcji. Nie ma tu dodawania na siłę niepotrzebnych miejsc, wszystko co
wprowadzała autorka było równie magiczne i ciekawe.
Przejdę teraz do tematu bohaterów. Szczególnie warte uwagi
jest wykreowanie elfów, które w niczym nie przypominają wróżek z bajek o Dzwoneczku,
a są mroczne, bezwzględne i nie mają w sobie nic z bezbronności, odwrotnie to
nich trzeba się bać. O czym dokładnie przekonała się Meghan. Dziewczyna jako
śmiertelniczka, a właściwie półelf miała kłopoty z poznaniem świata, rządzących
nią zasad i postaci, które w niej mieszkały. Na każdym kroku czaiło się
niebezpieczeństwo. Jednak mimo swojej przebiegłości kilka postaci wyróżniło się
również pozytywnie. Szczególnie mam tu na uwadze kota Grima. Zawierał on umowy,
które później miały mu dawać pewne korzyści. Sprytny, ale również pomocny, choć
czasem sam nie chce tego przyznać. Dużą rolę odegrali też dwaj rywalizujący od
dłuższego czasu ze sobą panowie, Puk i Ash.
Ich konflikt sięgał odległych czasów, ale spór wciąż jest
tak samo zażarty. Za namową Meggie postanowili na chwilę zawiesić broń, by
razem znaleźć jej brata. Jednak z różnych powodów. Puk nie mógł powiedzieć jej
nie, choć ona tego nie widzi, on jest w niej zakochany i zrobi dla niej
wszytko. Ash natomiast zawarł z nią układ, a po jego wykonaniu ma ją
odprowadzić do Zimowego Dworu.
Jak się pewnie domyślacie chłopcy są części trójkąta
miłosnego, na szczęście jednak nie jest to główna sfera książka. Autorka wątek
miłosny wprowadziła w sposób nienachlany, było go dość mało. Cieszę się, bo czasem
wydawał mi się aż za bardzo nierealny. Szczególnie w przypadku dopiero
poznanego księcia Zimy. Meg była nim oczarowana i to zaledwie po kilkuminutowej
znajomości. To najbardziej denerwuje mnie w PR, że uczucie rodzi się z niczego,
bohaterowie w ogóle się nie znają, a zaraz wyznają sobie miłość. Tu nie było to
aż tak dostrzegalne, ale jednak autorka mogła to poprowadzić naturalniej.
Podsumowując, "Żelazny król" doskonale wprowadza w świat Nigdynigdy.
Zapowiada ciekawą i wciągająca historię, która będzie się jeszcze rozwijać.
Liczę, że dalsze poznawanie niebezpiecznej Krainy będzie równie przyjemne.
Ocena: bardzo dobra [5/6]
Autor: Julie Kagawa
Tom: I
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 352
Cena: 35, 80 zł
Data przeczytania: 2012-08-26, 2014-07-27
Żelazny dwór:
Żelazny król --- Żelazna córka --- Iron queen --- Iron knight + Winter's passage + Sammer's Crossing
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Mnie, ta powieść nie zauroczyła co prawda AŻ TAK jak ciebie, aczkolwiek dobrze ją wspominam, choć podejrzewam, że moja ocena byłaby niższa. :) W każdym razie, drugi tom irytował mnie okrutnie, bo chyba do połowy książki nic się nie działo, tylko wciąż były te super-miłosne wątpliwości, dziwne rozmyślania i tym podobne. Nie będę spoilerować, bo nie wiem czy czytałaś kontynuację, ale jesli o jedynkę chodzi to było w niej więcej akcji niż w dwójce. I baśniowy klimat - piękny, naprawdę wyczuwalny. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Sherry idiotka, teraz dopiero zauważyła, że przecież recenzja "Żelaznej córki" jest podlinkowana! UCH. Co za ślepota ze mnie. ._.
UsuńAle ogólnie widzę, że podobała ci się, co w moim przypadku niestety nie nastąpiło. :( A wielka szkoda, bo chciałabym miec takie wspomnienia z lektury jakie masz ty. Zwłaszcza, że na wiele liczyłam po dobrej jedynce. :(
Chciałam przeczytać tę serię, ale z tego co słyszałam wydawnictwo nie chcę wydać trzeciej części.
OdpowiedzUsuńZ tego co pamiętam kiedyś miałam tę książkę na oku, ale aktualnie nie mam ochoty jej przeczytać.
OdpowiedzUsuńMam za sobą tę książkę, ale jakoś bez pośpiechu przymierzam się do jej kontynuacji i sama nie wiem, kiedy ją przeczytam. "Żelazny król" nie zrobił na mnie dużego wrażenia, chyba nie bardzo odnajduję się w klimatach paranormal romance, bo jest to jedno z nielicznych podejść do tego gatunku, a nie uważam je za udane, zresztą tak jak pozostałe.
OdpowiedzUsuńLektura godna poleceni, z tego co widzę.
OdpowiedzUsuńPo twojej recenzji mam ochotę ją przeczytać, lecz nie wiem kiedy to nastąpi ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa lektury! Muszę przyśpieszyć poszukiwania :)
OdpowiedzUsuńWymieniłam się za nią, liczyłam na wielkie WOW, ale nawet nie czytałam, bo styl mi nie pasował.
OdpowiedzUsuńWłaśnie niedawno się zastanawiałam czy warto sięgnąć po serię, a dzięki Tobie już wiem, ze tak ;)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na półce, ale jakoś nie mogę się za nią zabrać. Muszę się w końcu zmotywować i przeczytać ; )
OdpowiedzUsuńLubię elfy, ale ostatnio wolę czytać bardziej przyziemne książki :)
OdpowiedzUsuń"Iron king" leży sobie nietknięty na mojej półeczce i wciąż czeka na swoją kolej ^^ Chyba czas dać mu szansę...
OdpowiedzUsuńNigdynigdy? Fajna nazwa, podoba mi się :) Z tego względu przeczytam książkę :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Sporo słyszałam....ale nie wiem czy przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCoś ciekawego ;)
OdpowiedzUsuńJeśli gdzieś zobaczę tą książkę, zgarnę ją! :)
oxu-czytanie.blogspot.com
Dla mnie to cudowna, magiczna książka dzięki której znów poczułam się jak male dziecko. Kotem, Ashem i krainą Nigdynigdy do dziś jestem zachwycona.
OdpowiedzUsuńWysoko oceniasz, więc chyba warto przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię "Żelaznego króla"- czytałam go już dwa razy i zapewne na tym nie poprzestanę, bo kurcze ma w sobie ta książka jakiś taki urok, czar, który mnie za każdym razem uwodzi. I lekkość oraz baśniowość, co czyni ją lekturą wprost idealną na letnie, wakacyjne dni. :)
OdpowiedzUsuńKupiłam sobie 2 tomy i zamierzam zapoznać się z tymi niegrzecznymi elfami :D
OdpowiedzUsuń