Strażniczka bramy
Proroctwo całkowicie zmieniło życie dwóch sióstr, Lia i
Alice nigdy nie były sobie bliskie, ale przepowiednia oddaliła je od siebie o
wiele mil. Dziewczyny mają do wykonania całkowicie różne zadania. Lia, stojąca
po stronie dobra, strażniczka bramy, której los był skierowany w zupełnie innym
kierunku, musi bronić świata przed pojawieniem się złego Samuela, który chcę
zniszczyć ludzkość. Dziewczyna próbuję walczyć z pokusami, jakimi jest
poddawana. Jej siostra Alice nie jest jednak do niej podobna, wie, że to ona
powinna być Bramą i chcę przywołać potwory na Ziemie. Lia nie wie, jak
przeszkodzić w tym zajściu, poszukuję kart książki, które jej w tym pomogą.
Razem z Kluczami, swoimi przyjaciółkami i Edmundem, dobrym służącym z jej domu
wyruszają do miejsca, gdzie żyją Siostry i Bracia oraz jej ciocia, która może
pomóc w jej poszukiwaniach. Jak potoczy się ta wyprawa? Jakie będą jej
konsekwencje? I najważniejsze, czy Lii uda się znaleźć brakujące karty
przepowiedni?
„Strażniczka bramy” to druga część trylogii Michelle Zink, w
której pierwsze skrzypce gra starożytna przepowiednia, która ciąży na rodzinie
bliźniaczek od lat. Tym razem jednak role się obróciły, siostra, która ma w
sercu więcej zła, nie może wpuścić swego pana do świata żywych, zaś dziewczyna,
która chcę walczyć ze swoim losem, może to zrobić. Po dłuższym zastanowieniu
dochodzę do wniosku, że właśnie to może zakończyć przepowiednie. A dlaczego?
Przecież zła siostra nie walczyłaby z pokusami, od razu otworzyłaby bramę,
jednak Lia stara się walczyć z pokusą, pokonuje przeciwności, nie poddaje się.
Ma cięższe zadanie, jednak chcę osiągnąć cel. Alice decyzje podjęła już wiele
lat temu, jej nie trzeba by było namawiać.
Początkowo akcji było niewiele, wprowadzenie, sporo
rozmyślań głównej bohaterki. Zastanawiałam się, czy nie odłożyć książki, czy
jej nie porzucić po tych kilku przeczytanych stronach. Zaczynała mnie
denerwować Lia i jej ciągłe wspomnienia o przepowiedni. Nie liczyło się dla
niej nic poza tym. Jej życie opierało się na przepowiedni. Ale dlaczego mnie to
denerwowało skoro to najważniejszy punkt książki, dlatego że główna bohaterka
zajmowała się jedynie tym, czasem wtrąciła jedynie inne myśli, inne zdarzenia,
wszystko inne odsuwała na salszy plan. A przecież przepowiednia nie rozwiążę
się od samego myślenia o niej. Może to nie tylko to, że tylko tym zaprzątała
sobie umysł mnie denerwowało, ale również to, że nie działała. Nie robiła nic,
by zakończyć to zadanie, myślała i liczyła, że z tych nielicznych strzępów
informacji będzie mogła znaleźć rozwiązanie. Ale nie jest tak łatwo.
W sumie cieszę się, że nie odłożyłam książki, bo im
wydarzenia posuwały się dalej tym robiło się ciekawiej. Pierwsze pięćdziesiąt
stron szło mi opornie, ale reszta książki nie. Każdą kartkę przewracałam w
ogromnym tempie, nie wiedzieć kiedy przeczytałam powieść. Teraz mogę
powiedzieć, że jestem pod wrażeniem. Wyszło nawet lepiej niż się spodziewałam.
Pierwsza część nie zachwycała w pełni. Przepowiednia, przepowiednia,
przepowiednia. Wciąż tylko wokół tego kręciło się życie bohaterki. Tu również
odgrywa znaczącą rolę, ale jednocześnie pozwala wyjść na bliższy plan bardziej
przyziemnym zdarzeniom, które dodają książkę większej realności. Przecież
siedemnastoletnia dziewczyna, nie może myśleć jedynie o czekającym ja zadaniu,
przecież jest jeszcze rodzina, przyjaźń, miłość.
W tomie tym napotkałam wiele zaskoczeń. Jednym z
największych było to, że autorka pokusiła się o ukazanie życia Sióstr i Braci,
że mogłam dowiedzieć się o nich więcej, a nie jedynie słyszeć o nich niewyraźne
komentarze bohaterów. Jestem tym pomysłem bardzo zadowolona. Kolejną
niespodzianką, po pierwsze mniej przyjemną, a po drugie bardziej zaskakującą,
była zdrada. Nawet w najbliższym otoczeniu nie można się wyzbyć czarnej owcy.
Ten wątek był bardzo ciekawie prowadzony i trochę ubarwił relacje między
bohaterami.
Mimo wielu pozytywnym aspektom nie mogę postawić książkę
naprawdę wysokiej oceny, gdyż denerwowała mnie centralna postać, trzon fabuły,
zdarzeń. Prowadzona przez Lię narracja niekiedy mi się podobała, ale niestety
częściej lekko mnie irytowała. Dziewczyna popadała w skrajności. Najpierw cały
swój umysł poświęcała przepowiedni, później zaś miłości, czy to do nowego
wybranka, czy to do przyjaciół. Czasem można to zrozumieć, ale niekiedy był
tego za wiele. Irytowało mnie, że dziewczyna nie potrafiła znaleźć złotego
środka, że nie potrafiła połączyć tych dwóch elementów. Skupiała się, albo na
tym, albo na tym. Muszę jednak powiedzieć, że im fabuła szła dalej problem ten
zaczął się zmniejszać. Sądzę, że nigdy nie polubię Lii jako narratorki, jej
osoba z lekka mnie irytuję, ale powoli zaczynałam dostrzegać sens w jej
działaniach i lepiej ją rozumiałem.
Warto też przystanąć na chwilę przy realiach epoki, jakich żyły bohaterki. Zachowanie postaci
dość często do tego nawiązywało. Do tego stroje, konwenanse, sprawy miłosne.
Wszystko to było tu poruszane w mniejszym lub większym stopniu, autorka
potrafiła delikatnie, bez zbędnych opisów ukazać nam, jak powinna się
zachowywać młoda dama w tamtym okresie, a jak niekiedy ze względu na swoje
zachowanie zachowywała się bohaterka.
Nowy związek Lii przedstawiał się niebywale ciekawiej, niż ten
z pierwszej części. Jej wybranek miał ciekawszy charakter i mimo, ze był w nią
wpatrzony jak w obrazek, zachowywał charakter i humor. Dość często potrafił
mnie rozbawić i wywoływał uśmiech na moich ustach. Nie będę jednak ukrywać, ż czasem
ich relacja była lekko przesłodzona, było zbyt uroczo, jak zauważyła
przyjaciółka Lii, Luisa.
„Strażniczka bramy” jest powieścią lekką i przyjemną. Czyta
się ja szybko, mimo lekko nudnego początku. Kontynuacja cyklu spodobała mi się bardziej
niż pierwsza część. Wydarzenia zaczęły być bardziej intrygujące. Z wielka
ciekawością zabiorę się zaczytanie kolejnego tomu serii.
Ocena: bardzo dobra
Autor: Michelle Zink
Tom: II
Wydawnictwo: Telbit
Ilość stron: 388
Cena: 39,90 zł
Data przeczytania: 2013-12-27
Skąd: biblioteka publiczna
Trylogia Proroctwo sióstr:
Proroctwo sióstr --- Strażniczka bramy --- Krąg ognia
Nie miałam okazji jak do tej pory zapoznać się nawet z pierwszą częścią tej serii, ale mam nadzieję, że wkrótce to się stanie. Świętna recenzja:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się uda. ;)
UsuńCzytałam tą książkę chyba z dwa lata temu, ale pamiętam, że bardzo mi się podobała! (nie wiem jakby było teraz). Nie mogłam dostać w bibliotece ostatniej części... Nie wiem czy w końcu dokupili czy nie. Tak więc czekam na Twoją recenzję zakończenia trylogii! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja też muszę jej poszukać, mam nadzieję, że będzie jeszcze lepsza.
UsuńRównież pozdrawiam. :)
Uwielbiam tę trylogię! Jeśli chcesz, to mam do sprzedania część trzecią, którą wygrałam na Targach, a że mam już swoją to ta się kurzy u mnie na półce ;/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie, wypożyczam z biblioteki. Ale dzięki. ;)
UsuńRównież pozdrawiam. ;)
Mojej koleżance bardzo podobała się cała trylogia. Bardzo chcę ją przeczytać, bo wydaje się interesująca ;)
OdpowiedzUsuńMożesz spróbować. ;)
UsuńJakoś mnie w ogóle nie ciągnie do tej trylogii i, mimo Twojej pozytywnej opinii, chyba ją sobie odpuszczę, tym bardziej, że nie lubię powieści, które nie są osadzone w naszych czasach
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
izkalysa
Rozumiem, ja niekiedy też, mimo wielu pozytywów, nie czytam. ;)
UsuńPozdrawiam. :)
Ooo, myślałam, że będzie gorzej... W takim razie przeczytam.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i Tobie się spodoba. ;)
UsuńHm, bardzo ciekawy motyw z przepowiednią jeszcze ze starożytności... :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
W.
Tak, mało jest książek z podobną tematyką. ;)
UsuńTo kolejny raz, gdy kontynuacja podoba się bardziej niż pierwsza część... Nie jestem jeszcze przekonana do tej serii, ale myślę, że prędzej czy później po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wtedy Ci się spodoba. ;)
UsuńKiedyś z pewnością przeczytam:)
OdpowiedzUsuńSuper. ;)
UsuńCzyli przykład "Strażniczki bramy" pokazuje, że czasami warto nie poddawać się nudnemu początkowi książki, lecz brnąć przez jej kolejne strony dalej, bo dalsza część powieści może okazać się bardzo dobra. :D Ja podobną sytuację miałam z "Trafnym wyborem" Rowling- jej pierwsze 100-200 stron męczyło mnie przeokrutnie, ale za punkt honoru uznałam jego skończenie i nie żałuję, że sięgnęłam po tę książkę, a nawet oceniam jej całość bardzo wysoko. Od tej pory zawsze staram się dawać drugą szansę jakiejś książce, albo kontynuacji powieści, która nie do końca przypadła mi do gustu. :) A co do trylogii pani Zink- mam w planach, mam, bo mimo wad, o których piszesz coś mnie w niej ciekawi. :)
OdpowiedzUsuńTak, teraz niestety dość często spotykałam z mało ciekawym początkiem, ale reszta dodawała wiele powieści. :) Właśnie podobne komentarze słyszałam o nowej powieści Rowling. Nie czytałam jeszcze "Trafnego wyboru", ale mam ogromną ochotę, może mnie nie zanudzi początek albo przynajmniej jakoś przez niego przebrnę i skończę. ;)
UsuńCieszę się, że Cię interesuję, wiele czytelniczek(zwłaszcza) ocenia ją nawet lepiej ode mnie, mam nadzieję, że Tobie również tak mocno przypadnie do gustu. ;)
Często się zniechęcam i po 100 stronach rezygnuję z czytania, więc po tę raczej nie sięgnę :D
OdpowiedzUsuńSzkoda.
UsuńRaczej umiarkowanie mnie ciekawi ta seria... Chociaż był taki czas, iż miałam nawet zamiar ją zakupić. :)
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze się skusisz. ;)
UsuńMam ochotę na lekką i przyjemną lekturę, a o tym cyklu słyszałam już sporo dobrego. Koniecznie muszę go przeczytać. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńCieszę i mam nadzieję, że Ci się spodoba. ;)
UsuńNie słyszałam o tej serii jeszcze, ale muszę przyznać, ze brzmi dość ciekawie, może się na nią skuszę :)
OdpowiedzUsuńxo, A.
Jeśli tak, mam nadzieję, że Ci się spodoba. ;)
UsuńPozdrawiam. ;)