Cinder

"Nie pasował tu.
Cinder wiedziała, jak to jest."

Gdy byłam mała uwielbiałam, gdy rodzice czytali mi bajki, ubóstwiałam wszystkie magiczne i tajemnicze opowieści, chyba jak większość dziewczynek w moim wieku, najbardziej lubiłam historie, w których główną rolę odgrywały piękne księżniczki i przystojni książęta. 

Jedną z takich opowieści była baśń o Kopciuszku, biednej dziewczynce, która na balu zgubiła swój pantofelek. Twórczy od wielu lat prześcigają się w tworzeniu nowoczesnych wersji tej historii, ciągle powstają nowe ekranizacje, na jej motywach są pisane książki. A co gdyby pójść krok dalej? Co by się działo, gdyby akcja powieści działa się w dalekiej przyszłość? 

Całkowicie odmienioną wersję Kopciuszka przedstawiła w swojej debiutanckiej książce „Cinder” Marissa Meyer. Autorka powieścią rozpoczęła niezwykłą „Sagę Księżycową”. Czy czytelnik może się spodziewać kosmicznych wrażeń? 

Dawno, dawno temu, a właściwie i nie tak dawno i nawet nie blisko, bo w przyszłości, odległej przyszłości żyła dziewczyna, mieszkała w Nowym Pekinie nie była zwyczajna, była niezwykła. Na imię jej było Cinder, nie miała własnego domu, nie miała rodziny, nie znała swojej przeszłości, jednak nigdy nie płakała, nie narzekała, nie mogła, nie miała prawa. Nie było jej to dane. Ale dziewczyna miała sekret, miała coś, czego wolałaby nigdy nie otrzymać. Poznajcie jej historie.

Początkowo los Cinder nie urzekł mnie, nie mogłam dopatrzeć się żadnego podobieństwa do baśni o

Kopciuszku, na co bardzo liczyłam, jednak to szybko się zmieniło. Już przy poznaniu rodziny głównej bohaterki dowiedziałam się o ich relacjach, o uczuciach jakimi ją darzyli. Niedługo potem dopatrzyłam się również innych podobieństw, jednak nie były one sztucznie narzucone, wszystko współgrało z nowoczesnym światem, niezwykłością i innością obserwowanych obrazów. Nie była to na nowo przerysowana historia Kopciuszka, autorka miała swój pomysł, dodała wiele nowych, niezwykłych elementów. Wszechobecna w książce jest technologia, oczywiście nie znajdziecie tu wielu opisów na jej temat, ona po prostu się tu przewija, jest obecna. Wszędzie można spotkać roboty, cyborgi i inne nowoczesne urządzenia. 

Kolejnym nowatorskim pomysłem jest dodanie „drugiej złej macochy”, czyli drugiej złej bohaterki, którą została królowa Luny. Bohaterka jest tu uosobieniem zła i od samego początku mnie do siebie zrażała. Jednak to dzięki niej sporo się dzieje, można powiedzieć, że napędzała akcję, dodawała jej rumieńców. 

Następnym wprowadzonym aspektem, o których chyba powinnam wspomnieć na początku, jest walka z niebezpieczną chorobą, która zabija ludzi. Jak na razie ludzkość nie znalazła środka do walki z nią, a do testów używają cyborgów, długo zastanawiałam się, czy znajdą lek, czy się im uda... Po jakimś czasie się dowiedziałam, a czy mi się to spodobało, jak miało konsekwencje to inna kwestia. 

Przejdźmy do bohaterów. Zacznę od głównej, którą jest tytułowa Cinder. Dziewczyna jak już wspomniałam jest niezwykła, odkąd pamięta jest cyborgiem, a do tego musi utrzymywać swoja macochę. Pracuję jako mechanik, właśnie tu spotkała Kaito, księcia Kaito, do którego zaraz wrócę. Cinder była silną osobowością, miała plany, marzenia, próbowała je spełniać. Nie lubię, gdy główna bohaterka potrafi tylko wzdychać do księcia z bajki lub gdy interesują ją tylko ciuchy, lubię silne kobiety, a właśnie taka jest Cinder. Dziewczyna szybko zainteresowała mnie swoja osobą, skrywa niejedną tajemnice, wiele z nich było dla mnie ogromnym zaskoczeniem.
Książe Kaito, specjalnie wspomniałam powyżej o księciu z bajki, bo tym razem naprawdę najważniejsza postać zakochała się w księciu, jednak nie jest to jedna z tych postaci, która jest tylko ciekawą twarzą z mocnym charakterem, Kaito potrafi stawiać na swoim, jednak liczy się ze zdaniem innych i często podejmuje niełatwe wybory. 
Właśnie po między tymi dwoma postaciami w książce rozdzielana jest narracja. Rzadko udaje mi się trafić w książkę, której narratorzy mnie nie irytują, a już szczególnie główne bohaterki, tu jest inaczej. 

Oczywiście nie można zapomnieć o wątku miłosnym, między powyższymi postaciami. Cinder i Kaito od

początku wydawali mi się do siebie pasować, jednak na ich drodze ciągle pojawiały się kłody, mieli wiele problemów. Jeden stworzyła sama Cinder, nie rozumiem do końca, dlaczego tak długo to ukrywała, ale pewnie bez tego nie byłoby całej tej historii. Znając zakończenie Kopciuszka liczyłam na szczęśliwe zakończenie, ślub głównych postaci, na pokonanie zła, jednak grubo się przeliczyłam. Końcówka nie ułożyła się kompletnie po moich planach, byłam bardzo zaskoczona, ale właśnie dzięki temu z niecierpliwością wyczekuję kolejnej części, tam losy postaci się rozwiną. Kai trafia do grona moich ulubionych postaci męskich, Cin zaś przekonała mnie do swojej osoby i również ją bardzo lubię. Dlatego od początku liczyłam na ich  szczęśliwy związek. 

Ogólne wrażenia po książce są bardzo przyjemne, uwielbiam czytać tak niezwykłe, baśniowe historie. Wplecenie nowoczesności, międzyplanetarnej walki do dobrze znanej opowieści mogło okazać się zbyt nowatorskie, ale tak się nie stało. Historia była ciekawa i oryginalna. Dzięki niej mam wielką ochotę na następny tom zatytułowany „Scarlett”, kompletnie nie wiem, co w niej się może wydarzyć, co jeszcze bardziej mnie do niej intryguje. „Saga Księżycowa. Cinder” to świetna powieść, która zachwyci niejednego czytelnika, ja czuje się oczarowana.
Ocena 9/10



Autor: Marissa Meyer
Tom: I
Wydawnictwo: Egmony
Ilość stron: 437
Cena: 34,99zł
Data przeczytania: 2013-05-10
Skąd: własna biblioteczka

Seria Saga Księżycowa:
0,5 Glitches --- Cinder --- 1,5 The Queen's Army --- Scarlet --- Cress --- Winter 



Książka przeczytana do wyzwania:

Komentarze

  1. Oj nie... za sagę księżycową grzecznie podziękuję. I nie tylko chodzi mi o jej tematykę, ale również o... TAK! Okładkę :D. Jak dla mnie za bardzo trąci Zmierzchem :P.

    Pozdrawiam!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to może Ci się łączyć ze Zmierzchem?
      Jednak, skoro nie to ni, nie przekonuję :)

      Usuń
  2. Powinnaś zmienić słowa "bajka", które czasami przewijają się w Twojej opinii, bo nie ukrywajmy - to baśń, ot co! ;)
    Mnie "Cinder" też bardzo przypadła do gustu! Ostatnio na Targach zakupiłam drugą część. Wydaje mi się fajne, iż autorka wyszła daleko poza tematykę "Kopciuszka" - rozwinęła jej historię. Myślę, iż bardzo nas zaskoczy w kolejnym tomie, oby tylko pozytywnie ;)
    Pozdrawiam,
    Mai

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za sugestię ;)
      Ja właśnie dziś zamówiłam sobie kolejny tom w empiku, okazało się, że mają promocje na nowości ;)

      Usuń
  3. Książę Kai to Kaito a nie Kain :p
    cieszę się, że ksiażka Ci się podobała, bo ja polubiłam ją równie mocno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przeoczenie z mojej strony, dziękuję... :(
      Tak książka znalazła się na liście ulubionych :)

      Usuń
  4. Ja jakoś na razie nie jestem do niej przekonana, ale może zmienię zdanie. Książki mam już w domu:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka leży już na półce i wyczekuje na swoją szansę :)

    Recenzja dodana do wyzwania,
    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystko ładnie i w ogóle, tylko że ta tematyka nie za bardzo mnie przekonuje :)
    Może kiedyś jednak wezmę się za książkę :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam tą książkę, druga część mnie także nie zawiodła:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)