Recenzja: "Ostatni olimpijczyk" - Rick Riordan
Ostateczne starcie
Percy próbuje żyć jak normalny nastolatek, ale chwila jego 16 urodzin nadchodzi nieubłaganie. Kiedy Percy spędza czas z Rachel na grzbiecie Mrocznego przylatuje Beckendorf i Percy wraz z nim udaje się na misję. Zadaniem chłopaków jest atak na Księżniczkę Andromedę i powstrzymanie jednego z oddziałów Kronosa. Wysadzenie statku nie jest jednak łatwym zadaniem, wróg nadchodzi z każdej strony, wyprawa nie kończy się dobrze...
Atak, który wspomniałam Wam przed chwilą to zaledwie dramatyczny początek całego pełnego emocji tomu. Przyznam się, że czuć tutaj dojrzałość bohaterów w porównaniu z początkiem serii. Tom rozdzielił w dużej mierze naszych bohaterów, Percy spędził czas na pewnej wyspie, w obozie zaś panowały przygotowania do bitwy. Każdy z bogów walczył wspólnie, czy to z Tyfusem, czy to w swoim królestwie. Olimpu zaś bronić mają całą drużyną herosi. W dużej mierze jest to więc tom o współpracy, radzeniu sobie ze stratą i szukaniu rozwiązań, by poradzić sobie w każdej sytuacji. Tym razem starcie, które miało miejsce w książce było gigantycznym wydarzeniem. Pierwszy raz autor opisywał aż tak duże starcie, walka była zażarta i bohaterowie ponieśli ogromne straty.
Uważam, że "Ostatni olimpijczyk" jako dopełnienie serii był naprawdę dobrym tomem. Książka zamknęła wiele wątków, pokazała, gdzie będą zmierzać kolejni bohaterowie, jaką stronę obiorą, z kim będą mieli dalsze relacje albo czym się będą zajmować. Obserwując przez 5 tomów zmagania bohaterów to zwieńczenie było satysfakcjonujące i moim zdaniem po prostu dobrze napisane. Nawet bogowie potrafili wynieść lekcje z działań swoich półboskich dzieci, więc my jako czytelnicy nie możemy być gorsi. Świetna seria, którą śmiało można czytać od najmłodszych lat.
Komentarze
Prześlij komentarz
Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.
Pozdrawiam,
Patrycja.