Chwila dla widza: Never Have I Ever (sezon I)
Nie wiem, czy też tak macie, ale ja dość często muszę obejrzeć coś zdecydowanie bardziej lekkiego, by moja głowa odpoczęła od tego, co dzieje się wokół. Tak właśnie sięgnęłam po "Naver Have i Ever". Teen drama zawsze jakoś poprawia mi humor, może dlatego że bohaterowie są młodsi i jakoś tak wydaje się jakby mieli mniejsze problemy.
Devi jest indyjską nastolatką urodzoną w Ameryce. Niedawno przeżyła śmierć ojca i nie może sobie w pełni z tym poradzić. Jej życie miłosne wygląda żałośnie, a w szkole jest niezauważalna. Ma dwie przyjaciółki, podkochuje się w szkolnym przystojniaku, a także rywalizuje z nastolatkiem żydowskiego pochodzenia o jak najlepsze wyniki w nauce.
Devi na pewno nie jest jedną z tych bohaterek, które są idealne. Dziewczyna ma problemy, cały czas wpada w kłopoty, mówi rzeczy, których nie powinna, jest impulsywna i rani osoby wokół niej, często bez zastanowienia. Mimo to kibicujemy jej, w jej rozterkach miłosnych, a także w problemach z rodziną i przyjaciółmi.
Podoba mi się wprowadzona w serialu typowość amerykańskich seriali, jednocześnie przeplecona z kulturą Indii. Serial wiele mówi o tożsamości, właściwie wiele czasu bohaterka musi zrozumieć swoją odmienność i ją zaakceptować. Urodziła się w Ameryce, ale jej rodzice wpajali jej indyjskie wartości, więc dziewczyna chciałaby żyć normalnie, jednak zasady, jakie ma jej rodzina są trochę inne...
Serial ma w sobie wiele humoru, naprawdę jest lekki i jego oglądanie trwa, gdy tylko ma się czas, maksymalnie 2 dni. Ja też skończyłam go baaaaardzo szybko! Pamiętam, że zdenerwowało mnie zakończenie, gdyż było otwarte. Ale drugi sezon wkrótce! Wybaczam też Paxtona, że mimo że grał nastolatka był sporo starszy, bo ciało miał genialne!
Do posłuchania:
Dawno nie oglądałam żadnej dramy, w sierpniu raczej skupiam się na książkach.
OdpowiedzUsuń