Chwila dla widza: Anne with an E(sezon I)
Trzeba to zobaczyć!
Pewnie część z Was doskonale wie, że jestem ogromną fanką
Ani z Zielonego Wzgórza. Były wakacje,
kiedy potrafiłam przeczytać serię tak po prostu, choć doskonale znałam fabułę.
Oglądałam filmy, które wyszły, lubiłam nawiązania, a jakiś czas temu obejrzałam
adaptację Netflixa, z nowym podejściem i z Anią, która jest jak dla mnie, jak
wyjęta z książki. Mam już za sobą skończone dwa sezony, ale postanowiłam, że serial wart jest tego, by napisać o nim kilkukrotnie.
Anne with an E lub Ania nie Anna to serial wzorujący się na powieści "Ania z Zielonego Wzgórza" Lucy Maun Montgomery. 7 odcinków, w tym pierwszy 90-minutowy nie zawarły całej książkowej fabuły, a jedynie rozpoczęły opowiadanie opowieści o Ani, rudowłosej dziewczynce, która trafia do domu Cuthbertów przez pomyłkę. Rodzeństwo liczyło, że sierociniec przyślę im chłopca, który pomoże w gospodarstwie, mimo to postanawiają zatrzymać dziewczynkę. A to dopiero początek...
Brak mi słów, by opisać jak bardzo lubię i cenię tę adaptację Ani. Po pierwsza aktorka odgrywająca Anię - Amybeth McNulty jest jakby wyjęta z mojej wyobraźni. Dziewczynka gra doskonale, wczuwa się tak jak książkowa Ania, ma w sobie zapał, pełnię wyobraźni i te jej wspaniałe monologi. Kocham przedstawioną tu Anię, energię, którą rozsiewa wokół. To doskonała młoda aktorka i liczę, że dzięki temu serialowi stanie się rozpoznawalna i będzie jeszcze nie raz grała główne role.
Jeśli wspomniałam o tytułowej postaci, muszę również napisać, że aktorsko ten serial stoi na wyśmienitym poziomie. Nie ma tu roli, która była by źle, ciekawie czy nierealnie przedstawiona. Naprawdę większość aktorów dodała postaciom z książki nowe życie, pokazali jak te postaci mogłyby wyglądać i naprawdę się to udało.
Poza tym ujęło mnie oddanie realiów epoki z jednoczesnym uchwyceniem nowoczesności. Ania mimo że przypomina swoją książkową odpowiedniczkę pokazuje, ile mogą dziewczyny i zadaje pytania, dlaczego nie mogę tyle, ile chłopcy. W pierwszym sezonie problem ten jest jedynie lekko zaznaczony, jednak można go z łatwością odnaleźć.
Nie mogłabym zostawić tej recenzji bez wspomnienia o cudownym intrze. Mimo że Netflix ma możliwość przewijania, ja tego nie robiłam, bo jest ono naprawdę piękne i oddaje urodę całego serialu, który momentami naprawdę jest bajkowy.
Jeśli jeszcze nie mieliście okazji obejrzeć tego serialu gorąco polecam. Sezon trzeci jest/będzie kręcony, więc gdy się wciągniesz to niedługo otrzymasz kolejne cudo, bo nie wyobrażam sobie po sezonie trzecim, że mogłoby być inaczej.
Do posłuchania:
Nie oglądałam jeszcze tego serialu.
OdpowiedzUsuńOglądałam i byłam pod dużym wrażeniem. Choć Ania momentami mnie drażniła, to jednak nie mogłam wyjść z podziwu, że aktorka potrafiła stworzyć taką kreację. Niemniej, drugi sezon uważam za dużo słabszy.
OdpowiedzUsuńZnam pierwszy sezon serialu i zdecydowanie będę sięgać po kolejne :)
OdpowiedzUsuńMam bardzo mieszane uczucia co do tego serialu. Szczególnie wobec drugiego sezonu, który moim zdaniem już za bardzo miesza z nowoczesnością, tym samym trochę przekręcając elementy historyczne. Generalnie ogląda mi się go przyjemnie i oglądać będę dalej, gdy pojawi się trzeci sezon, ale mam pewne zażalenia względem tego serialu, których się nie pozbędę.
OdpowiedzUsuń