"Operacja Mir" - Remigiusz Mróz
Druga porcja podróży
Rzadko się zdarza bym czytała jedną książkę z serii zaraz po drugiej. Uznałam jednak, że gdy tego nie robię, wtedy zapominam wydarzenia i w sumie gubię się, co miało miejsce. Więc jak już skończyłam "Projekt Riese", sięgnęłam po słuchowisko "Operacja Mir".
Druga część serii Remigiusza Mroza tym razem nie skupia się na równoległych światach, a bardziej wymiarach, nowych wersjach naszej rzeczywistości, którą sami zmieniamy. Poznajemy wiele wersji naszych bohaterów i właściwie podążamy nie tylko za naszym "oryginałem", ale także za innymi ich wcieleniami. Po raz kolejny pozostawia to pewien niedosyt. Wiem, że nigdy w książce nie można mieć wszystkiego, ale wydaje mi się, że można jeszcze więcej wycisnąć z interakcji między postaciami z różnych linii.
Kiedy bohaterowie osiągają w poprzednim tomie, to czego oczekiwali, tracimy ich z oczu, a właściwie Richtera, który traci pamięć. Ponad rok zdarzeń umyka, a my znajdujemy w metrze, w którym następuję wybuch, potem w szpitalu. Nowy świat to miejsce ogromnej inwigilacji, Richter musi kontrolować się na każdym kroku, by jakąś uciec i móc znowu próbować znaleźć ukochaną.
Przyznam się, że audiobook drugiej części trochę wyprowadził mnie z historii. Z jednego lektora otrzymaliśmy ich kilku, mamy teraz słuchowisko i czułam jakbym słuchała całkowicie innej książki. Musiało minąć kilka dobrych minut bym zrozumiała, a to ci sami bohaterowie, okay. Nadal jednak nie mamy wiele chwil, by bliżej pobyć z ich emocjami, bo fabuła mknie do przodu.
Przyznam się, że rozwiązanie z pierwszego tomu miało dla mnie jakiś większy sens. Tutaj zaś, mimo zdobycia wiedzy, bohaterowie właściwie dali się nabić w butelkę, to mi nie pasuje do tylu lat doświadczeń, które mieli. Mam lekki zgrzyt. A to społeczeństwo, do którego dotarli. Wszystko tam było niewiarygodne, wystarczyła chwila rozmowy, a oni zrozumieli błąd, a nie mogli przystanąć przez podróżą...
Komentarze
Prześlij komentarz
Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.
Pozdrawiam,
Patrycja.