"Harry Potter i Insygnia Śmierci" - J.K. Rowling
Dziwnie jest mi w ogóle pisać wrażenia z książki, którą już czytałam, to po pierwsze, po drugie ma tu już zapewne recenzję i to w moim piku twórczym, więc nie będę się starała tego przebijać. Chciałam jednak w ogóle zaznaczyć, że słuchanie tego cyklu to ogromna przyjemność i właśnie to przyświecało napisaniu tych kilku słów.
Nie ukrywam, że to pierwsze tomy bardziej lubię. Odkrywanie Hogwartu wydaje mi się zdecydowanie ciekawsze, kiedy bohaterowie są dziećmi. Cała historia ma w sobie wtedy większą lekkość, na wszystko patrzy się inaczej, bo dla bohaterów jest nowe, a zwłaszcza dla Harry’ego. „Insygnia śmierci” zaś to kulminacja, zakończenie opowieści, w którym J.K. Rowling spina wątki i doprowadza do końca opowieść chłopca z blizną i konfliktu z mordercą jego rodziców.
Przyznam się, że ten tom, a skoro o nim piszę, to to dodam, podobał mi się najmniej. Jednocześnie był za wolny i za szybki. Żałowałam, że lepiej nie poznaliśmy myśli innych bohaterów, skupiając się na Harrym w głównej mierze się ukrywaliśmy, stąd fabuła posuwała się do przodu wolniej niż zazwyczaj. Konflikt między główną trójką też sprawił, że lektura nie przebiegała tak płynnie jak zawsze. Nie pamiętam jak inni odbierali ten tom, dawno nie czytałam w ogóle recenzji tego cyklu, więc w sumie jestem ciekawa, czy na Was też tak podziałał ostatni tom.
Nie trzeba wiele dodawać, kultowa seria, która jest przeczytana w doskonały sposób. Za kilka lat jestem pewna, że znów wrócę do jej słuchania. Myślę, że będę się tak samo dobrze bawiła.
Komentarze
Prześlij komentarz
Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.
Pozdrawiam,
Patrycja.