Wracając z Ameryki można też namieszać w Polsce, czyli film „KOS”


Kiedyś dobry, polski film nie było częstym określeniem, teraz jednak nawet filmu popularne potrafią być naprawdę na wysokim poziomie. Nie inaczej sprawa ma się z filmem „Kos”, który jest historią wracającego z Ameryki Kościuszko, który ma zachęcić chłopów polskich, do wzięcia udziału w pospolitym ruszeniu. Wpierw musi jednak przekonać magnatów, że sama ich siła nie będzie wystarczająca w starciu z ruską okupacją. Pomocą w pokazaniu właściwego kierunku ma być pracujący na plantacji czarnoskóry były niewolnik. Nic nie będzie jednak proste, gdy na ich drodze stanie Dunin, rosyjski generał, który poszukuje Kościuszko po całej Polsce.

Powiem Wam, że po raz kolejny poszłam na film z polecenia znajomych, w pracy koleżanka powiedziała, że widziała i naprawdę jej się spodobał, więc uznałam, że ja też się wybiorę. Nie zawiodłam się. Osiemnastowieczna polska została autentycznie przedstawiona. Mamy tutaj bardzo zarysowany podział społeczny między szlachtą, a chłopstwem, a także między szlachtą popierającą zaborców, a także szlachtą próbującą walczyć z okupantem. Warto zaznaczyć, że mimo że "Kos" bierze pełnymi garściami z historycznych wątków, a także dobrze zarysowuje okres, nie jest to film historyczny. 

Bardzo pozytywnie odebrałam tempo wydarzeń. Mamy kilka wątków, które zostały nam dość szybko zarysowane, przedstawione zostały nam problemy, a także motywy bohaterów, właściwie od pierwszych minut mamy akcję, wiele się dzieje. Mimo scen walki, pościgów, najbardziej emocjonalne było starcie psychiczne podczas zwykłej kolacji w pełnym dworku. Doskonale oddane napięcie i niepewność, co się wydarzy. Film przez to minął w oka mgnieniu i wydawać by się mogło, że mógłby trwać dalej. 

Za pozytywną stronę uznaje również grę aktorską. Bardzo pozytywnie Braciak,  Więckiewicz,  Mitchell, Grochowska ciągnęli właściwie swoją grę całą historię, przez co naprawdę łatwo było uwierzyć w opowieść. Dunin najbardziej zapadł mi w pamięć, naprawdę nie można go było darzyć sympatią, tak samo było ze szlachcicem granym przez Simlata. 

Uderzające było w filmie także to jak doskonale ukazano problemy związane z dumą szlachty i jej przywary, jednocześnie nie uszlachetniano chłopstwa, mimo że zdecydowanie dobrze pokazano, z czym musieli się mierzyć. Bolesna scena w tawernie podczas ulewy, sprawiła, że na pewnym działaniu aż trzeba było odwrócić wzrok. Film niekiedy naprawdę był brutalny. 

Po jego skończeniu miałam uczucie, że to naprawdę coś, co warto obejrzeć. Film akcji, dobrze zrealizowany, czerpiący z polskiej historii, jeśli gdzieś jeszcze grają w Waszych kinach, zdecydowanie polecam. Obejrzyjcie i sami się przekonajcie! 

Komentarze

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)