Przynieś, wynieś, pozamiataj, czyli książka „Służące do wszystkiego”



Ostatnimi czasy na blogu nie pojawiały się recenzje książek, wszystko przez nadmiar filmów, które oglądam w kinie dzięki karcie unlimited, chciałam więc dodawać recenzję tego, czego akurat miałam więcej skończone. Zauważyłam jednak, że pominęłam książkę, którą skończyłam jeszcze w styczniu, a w sumie chciałabym podzielić się wrażeniami z jej lektury. Książka ta to „Służące do wszystkiego” Joanny Kuciel-Frydryczak, którą przesłuchałam w interpretacji Magdaleny Schejbal.


Jak to zwykle bywa zainteresowałam się opisem, losy kobiet (bo szczególnie o kobietach jako służących jest ta książka) w przeszłości zawsze mnie interesowały. Książka próbuję pokazać nam jak wyglądała sytuacja osób pracujących jako służba na przestrzeni lat. Oczywiście o sytuacji dowiadujemy się nie od służby, a od piśmiennych osób, u których pracowały lub osób postronnych, które były zainteresowane tematem. Niesamowite jest to, że ta opowieść już i tak jest zatrważająca momentami, a przecież nawet nie opowiadają o niej główni zainteresowani.  


Trudno tu jakkolwiek rozpocząć opis tej książki, bowiem nie ma ona wyznaczonego tematu, wyznaczonych ram czasowych. Zaburzona chronologia była jednym z problemów, które mogłabym zaznaczyć książce. Trudno było dla osoby słuchającej niekiedy połapać się, o jakim okresie teraz mówimy, bo wydarzenia były po prostu rzucane i dopasowywane do tematu. Za chronologię można więc uznać dany temat, który porusza autorka. A było ich poruszanych naprawdę wiele. Od tematów błahych, czy to relacje z rodzinami, po tematy trudne jak przemoc i gwałty nawet na 15-latkach. 


Autorka ukazała, że młode dziewczyny, często ze wsi, wyruszały do miast w poszukiwaniu lepszej sytuacji dla siebie, czy swojej rodziny. Tam trafiały do agencji, w których przydzielano je do domów, które sobie tego życzyły. Służąca nie miała praw, często spała w kuchni, nie znała zasad higieny, powinna być dostępna zawsze, gdy tylko państwo sobie tego zażyczy, traktować swoich państwa z szacunkiem, a jedyną rozrywką, na jaką jej pozwalano często było jedynie wyjście do kościoła. Służba posiadała książeczki, do których jej państwo wpisywało jak przebiegała ich praca, co najbardziej ciekawe, poza państwem nikt nie miał do nich dostępu. 


Wiele w powieści pojawia się także ciekawostek, anegdot, autorka musiała poświęcić naprawdę wiele czasu, by doszukać się tych smaczków, również wiele na szukanie różnych spojrzeń, bo często to samo zdarzenia możemy poznawać z kilku perspektyw lub kilku źródeł. Czuć serce autorki, by przedstawić jak najwięcej z tego, co znalazła, by podzielić się tym z czytelnikiem. 


Czytanie o traktowaniu kobiet w okresie przebywania na służbie było naprawdę przerażające. Cieszę się, że te książki powstają, że można więcej dowiedzieć się o losach kobiet, które wcześniej mogły być pomijane w historii. Na pewno pozytywnie odebrałam w reportażu to jak szeroki zakres tematów poruszał. Nie opisał żadnego też na tyle długo, że człowiek uznawałby to za nużące, sądzę, że ta książka może być dobrych wstępem, by zainteresowani mogli szukać dalej. 

Komentarze

  1. Często nie zdajemy sobie sprawy, jak kiedyś traktowano służbę. Warto czytac takie książki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)