Czekolady smak, czyli recenzja filmu "Wonka"


Charlie ma jedno marzenie, chce otworzyć sklep z czekoladą i sprzedawać tam najrozmaitsze wyroby. Niestety po śmierci mamy zostaje mu tylko kilka monet, trafia do nieprzyjaznej okolicy, gdzie ma tanio wynająć pokój na noc. Niestety wierząc w dobroć ludzką, nie czyta drobnego druczku, co sprawia, że właściwie staje się niewolnikiem w pralni, gdzie poznaje innych nieszczęśników, których spotkał podobny los. Nawet to nie może go jednak ograniczać i z pomocą Nitki odkrywa drogę do walki o marzenia. 


"Wonka" to kolejny zimowy film, na który wybrałam się do kina w lutym. Kompletnie nie wiedziałam, na co się piszę, ale otrzymałam film familijny z nutką muzyki i naprawdę ciepłym przesłaniem. Dzięki wszechobecnej czekoladzie na pewno czuć z filmu klimat świąt. Mimo mojego wieku, jakoś tak przyjemnie patrzyło mi się na wydarzenia, bo niosły w sobie taką dziecięcą radość. Charlie bowiem mimo że jest dorosły, wciąż ma w sobie radość i wiarę. 


Oglądając film czułam się trochę jak w teatrze, niekiedy sceny, szczególnie te z choreografią wydawały się tak zainscenizowane jakby po prostu aktorzy mieli je przedstawić na żywo. Tak jak w teatrze także bohaterowie, którzy odgrywali pozytywne role byli mili i uczynni, a bohaterowie którzy mieli coś za uszami, po prostu byli źli. Bardzo biało/czarny obraz, stąd sądzę, że łatwo może być przyjmowany także przez młodsze dzieci. 


Nie jestem wielką fanką musicali, właściwie mało ich oglądam, ale tutaj muzyka nie przeszkadzała, a była miłym dopełnieniem zdarzeń. Niekiedy podbijała bajkowość i jeszcze przyjemniej patrzyło się na sceny. Poszłam na seans z dubbingiem, więc kompletnie nie wypowiem się jak oryginalna obsada zaśpiewała, ale w wersji polskiej naprawdę przyjemnie zaśpiewano utwory. 


Wizualnie muszę powiedzieć, że wyobraźnia twórców nie ma granic. Najbardziej zachwycił mnie chyba kuferek, a może niecodzienna pralnia, choć chyba wygrywa jednak sklep Wonki - był tak niesamowicie pięknie przedstawiony, że trudno to opisać. Wszystko wyglądało pysznie. Mniam! Kostiumom także nie można nic zarzucić, czuć powiew dawnych lat. 


Jak już wspominałam, nie wiedziałam wiele o filmie przed pójściem na niego, stąd naprawdę miło się zaskoczyłam, że nie jest remake. Nie jestem ich ogromną przeciwniczką, ale "Charlie i Fabryka Czekolady" w wersji z Johnnym Deppem jest jednym z moich ulubionych filmów, któee oglądam z przyjemnością od dziecka. Dodam, że nie oglądałam oryginalnej. Za to wersja "Wonka" to jak całkiem nowy rozdział, historia alternatywna i właśnie to działa na jej plus. 


Kolory i pozytywna energia, które biją od tego filmu są po prostu godne polecenia. Mimo lekkiego klimatu kilka kwestii o naprawdę poważnej tematyce zostało lekko przepchniętych dla młodego widza. Po pierwsze radzenie sobie ze stratą rodzica, nierówności społeczne, korupcja, nadużywanie władzy... Wszystko oczywiście gdzieś w tle, pokazane delikatnie. Wciąż nie uważam, że jest to film genialny, ale na pewno przyjemnie mi się go oglądało i myślę, że w okolicach świąt mogłabym go obejrzeć ponownie. 


Ulicami kroczą szybko przechodnie, 

Nie zważają wcale na magiczne ognie,

Wokół rozrasta się ciepło przyjemne, 

Czy próby uszczęśliwienia są daremne? 

On czekoladą chce wszystkich radować

Ale władze mu nie chcą tego darować.

On na to nie patrzy jednak wątpiąco, 

Tworzy czekoladki pokrzepiająco. 

I Ty kup jedną i zajadaj śmiało, 

Pamiętaj, by jednak zjeść ich mało. 

Komentarze

  1. Bardzo lubię film "Charlie i Fabryka Czekolady", więc jestem ciekawa tego obrazu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)