Choroba oczami dziecka, czyli film "Totem"



W tym roku postanowiłam, że będę chodzić do kina na trochę więcej ambitnych filmów, chciałabym wybierać się na seanse, które może nie są najbardziej głośnymi tytułami, ale mają po prostu wysoki poziom emocjonalny, czy artystyczny. Właśnie dlatego wybrałam się na "Totem". 


Film oglądamy oczami siedmioletniej Sol, dziewczynka wraz z matką przyjeżdża do domu dziadka, w którym przebywa już większość rodziny. Przygotowują oni imprezę dla jej ojca, który jest chory. Dziewczynka ma utrudniony kontakt z ojcem i niesamowicie cieszy się, że teraz będzie mogła go spotkać. Wraz z mamą, która pracuje w teatrze, przygotowują dla niego specjalny występ. 


Akcja filmu przebiega nieśpiesznie, obserwujemy dużą rodzinę, w której każdy na swój sposób radzi sobie z chorobą ojca Sol. Obserwujemy rodzinę podczas zwykłych czynności, gotowania, sprzątania, mycia, rozmów i kłótni, na jeden długi dzień wkroczyliśmy w ich świat. Jesteśmy obserwatorami. 


Jako Polacy, sam fakt, że to rodzina latynoska, tak różna od naszej, codzienne czynności mają inny rytm, ludzie mają inne wierzenia, w inny sposób działają, inaczej świętują, nawet relacje przyjaciół i rodziny wydają się inne niż nasze. Już samo otoczenia było ciekawym polem obserwacji, bo tak bardzo różniło się od tego, co nas otacza każdego dnia. 


Jednak głównym tematem filmu pozostało radzenie sobie z nieuniknionym, jakim jest zbliżająca się śmierć ojca Sol. Mężczyzna był kochającym ojcem, wciąż jest, ale choroba sprawia, że musiał się odsunąć od dziecka i żony. Para wciąż wydaje się pasować do siebie idealnie, ona aktorka, on artysta, wspierają córkę w jej miłości do zwierząt i kochają ją niesamowicie. Ich relacja, mimo że pokazana wspólnie krótko, uderza, nie chcemy by się rozdzielali, chcemy ich szczęścia. 


Większość filmu podążamy oczami małej Sol. To jej młodym, inteligentnym spojrzeniem obserwujemy wszystko, od samego początku do samego końca. Uderza to jak inaczej na wszystko patrzą dorośli, a jak patrzy dziecko. Pytanie, które my pomijamy, dla niej są istotne, bo dopiero odkrywa świat. To również sprawiło, że seans poruszał i wywoływał emocje. 

Komentarze

  1. To ciekawe wejść w głowę tej bohaterki. Będę miała ten film na uwadze.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)