Pierwsza książka roku - "Szepty moich lęków" - Mariusz Kanios 1/52



W ostatnich latach zdecydowanie mniej czytałam, zastanawiacie jak to, blogerka książkowa, a nie czyta. No aż tak dramatycznie nie było, jednak zauważyłam, że w dorosłym życiu zdecydowanie mniej czasu jest możliwe, by wygospodarować je, by po prostu usiąść i poczytać. Znalazłam jednak na to rozwiązanie. Zaczęłam słuchać audiobooków, je z łatwością można czytać stojąc w zatłoczonym autobusie, czy przyrządzając obiad na kolejny dzień. Tak o to powieść do słuchania, stała się pierwszym tytułem, który skończyłam w 2024 roku. 


"Szepty moich lęków" to pierwsza książka z cyklu z Alicją autorstwa Mariusza Kaniosa. Trafiłam na nią przeglądając tytuły czytane przez mojego ulubionego lektora Filipa Kosiora, a zachęciło mnie również to, że książka była wysoko w rankingu storytel. Uznałam, że nie ma co się wstrzymywać, a czas zacząć słuchać. 


Powieść ma ciekawą formę, przez którą trudno znaleźć punkt wyjścia. Wydarzenia przed i po przeplatają się, powoli odkrywając przed nami sprawę morderstwa. Nic nie jest tak oczywiste jak może się wydawać, rabunek, w którym ginie matka i ojciec dwójki dzieci, nie jest sprawą, do której można podejść lekko. Sprawę kryminalną prowadzi komisarz Alicja Romska, a kobieta na pewno pragnie pokazać, że ponowne jej zaufanie, nie było błędem. 


Muszę przyznać, że powieść pochłonęłam szybko, o ile początek słuchałam przez kilka dni, tak dziś na lekkim przyspieszeniu przesłuchałam ją do końca. Historia była brutalna, młodociani przestępcy, przemoc domowa, wszechobecne zdobywanie pozycji siłą i zwykła głupota, pomieszana z brawurą na pewno nie ułatwiały łatwego przyjmowania opowieści. Mimo to skonstruowanie i cała forma w postaci niezwykle krótkich rozdziałów i przeskakiwanie w narracji od jednej do drugiej strony sprawiały, że jako czytelnik byłam w ciągłym napięciu, co też wydarzy się dalej. 


Słuchając skupiam się na innych aspektach niż podczas czytania, zwykle bardziej sucha forma z mniejszą ilością opisów jest tu dla mnie bardziej pożądana, sprawia, że cała moja uwaga skupia się na tu i teraz, a także na akcji. Mniej też zwracam uwagę na cechy bohaterów, bardziej przenoszone są zaś na mnie ich emocje. Tutaj wielokrotnie odczuwałam ból ofiar, był wręcz namacalny. 


Już zabrałam się za słuchanie kolejnej książki z serii. Mam nadzieję, że spodoba mi się równie mocno, co opisywana tutaj. Chciałam te końcu posta nadmienić, byście nie przejmowali się formą tych początkowych "recenzji" próbuję wrócić do pisania i na razie czuję, że wciąż nie jest to, to co kiedyś, ale chcę się rozpisać. Więc płynę z nurtem... 

Komentarze

  1. Filip Kosior wymiata. A książkę warto przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka zapowiada się ciekawie , ale to chyba nie jest lektura dla mnie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)