Czas nie ma znaczenia, czyli serial "Bodies" 2/52


W niedzielę nie miałam weny, więc piszę do Was dzisiaj z moimi wrażeniami na temat produkcji, o której dość głośno było w zeszłym roku, czyli „Bodies”. „Ciała” zaczęłam oglądać w grudniu, spojrzałam wtedy na 1 odcinek, ale jakoś nie miałam ochoty na dalsze zapoznawanie się z produkcją, nie miałam nastroju na ten klimat opowieści. Napomknę jeszcze, co zachęciło mnie do zabrania się za oglądanie. Otóż wielu mówiło, że serial można lekko porównać do „Dark”, a sądzę, że samo to jest dobrą rekomendacją.


Jedna alejka, jedno ciało, czterech policjantów w czterech różnych czasach. Nagle następuję błysk świateł, a w alejce pojawia się ciało mężczyzny. Nagi trup ma dziurę po kuli, samego naboju jednak nigdzie nie ma. Dlaczego ciało nie figuruje w bazie danych policji?


Muszę przyznać, że początek mnie zaciekawił, seria wydawała się mroczna, pełna tajemnic i po prostu intrygująca. Akcja działa się w czterech liniach czasowych, co powodowało, że zdobycie nawet drobnych informacji trwało. Ciekawość była pobudzona, bo początkowo nic się nie zgrywało i każdy policjant działał, by schwytać sprawę. Okazało się jednak, że to nie takie proste, sprawy są połączone i czas właściwie nie ma aż takiego znaczenia.


Przyznam, że liczyłam po tym serialu na wiele, ale się zawiodłam. Miało być Dark, a wyszło jak zwykle. Szczerze już w połowie serial stracił animusz, a właściwie sprawa była wyjaśniona, czekaliśmy jedynie na znalezienie rozwiązania przez bohaterów. Krótka forma 8 odcinków nie pozwoliła też zagłębić się mocniej w charaktery postaci, detektywi byli, ale nie czułam lęku o nich, za mało ich poznałam.


Nie chce zdradzać zakończenia, ale rozczarowałam się, można było to lepiej rozplanować, o dziwo chciałabym więcej odcinków, bo tej formie czegoś brakowało. Trzy sezony Dark dostarczyły dużo emocji, tu można powiedzieć, że mamy niepełny sezon, chciałoby się więcej. Podbudowa bohaterów, więcej wątków rodzinnych, a najważniejsze dodanie cech bohaterów, których przecież mamy polubić, mamy im kibicować. Za mało… Serial jest przyjemny, ale nie kanoniczny, nie będę do niego wracać myślami, czy gadać ze znajomymi, po prostu jakaś rozrywka, ale z zepsutym zakończeniem.

Komentarze

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)