Korean shows - część 1: Survival dla idoli

 

Cześć, pomyślałam, że skoro oglądam tyle koreańskich show, to zacznę serię, w której będę je dla Was opisywać. W części pierwszej chciałabym się skupić na show, które dotyczą powstawania grup idoli, dwa lata temu stały się one bardzo popularne i wciąż powstają. Przyznam się, że zaczęłam je wszystkie, skończyłam tylko kilka, ale sądzę, że oglądając połowę pozostałych też mogę Wam o nich wspomnieć.



W Korei takich show powstało wiele, ale wszystko zaczęło się od Pruduce 101, który ma już dwa sezony. Tutaj obejrzałam jedynie drugi sezon, gdyż był świeższy, kiedy wkręciłam się w takie programy. Ogółem chodzi to o to, że 101 trainees z różnych agencji dostaje szansę na debiut i próbuję ją wykorzystać. Biorą oni udział w różnych konkursach, w których muszą pokazać swoje umiejętności taneczne, wokalne i rap. Co kilka odcinków pokazywany jest ranking z głosowania widzów, uczestnicy odpadają, gdy nie zbiorą wystarczającej ilości głosów.

Pierwszy sezon stworzył zespół jedenastu dziewczyn - I.O.I, który został już jednak rozwiązany. Ich piosenka Pick me, stała się hitem. Dziewczyny były lubiane, ale dopiero drugi sezon pokazał moc programu. Właśnie ten obejrzałam w całości i naprawdę świetnie się bawiłam, dzięki temu wiem, skąd popularność chłopaków w Korei. A pisząc chłopaki mam na myśli Wanna One, zespół 11 chłopaków. Ich popularność była ogromna, często wszyscy członkowie znajdowali się w rankingach popularności. Ich debiutancka piosenka Energetic była ogromnym sukcesem, mnie kolejne średnio się podobały, ale Korea ich pokochała i ich płyty były wykupowane w ogromnych nakładach...

Dla mnie to show jest warte uwagi, jeśli lubicie takie klimaty. Chłopaki mogli pokazać się z jak najlepszej strony, na kilku z zespołu sama bym głosowała, ale trochę za późno zaczęłam oglądać. Poza tym jak zwykle trochę za dużo wyciskania łez, jednak poza tym był to naprawdę dobry, pokazujący jak cięzko muszą pracować idole program. Dodam na koniec, że powstały też inne edycje, m.in. chińska(tutaj nawet dwie, jedna oryginalna, inna mniej).




Kiedy na mojej tablicy na Youtube pojawiła się piosenka Hellevator od Stray kids wiedziałam, że czas na obejrzenie show i poznanie chłopaków. Ich predebiutowy kawałek był tak genialny, że musiałam się dowiedzieć o nich więcej. Tym razem był to show dotyczący stworzenia zespołu z jednej agencji. Stray kids zostali utworzeni przez Chana, tworzącego również tekstu i aranżującego piosenki, a program miał pokazać, czy będą potrafili zadebiutować w pełnym, 9-osobowym składzie.

Powstanie piosenki było jednym z pierwszych zadań chłopaków. Niedługo po nim odpadł jeden z chłopaków, później jeszcze jeden. Komentarze i nastroje fanów zrobiły się nerwowe. Mimo wszystko z emocjami oglądałam wszystkie odcinki. Tutaj też były wzruszenia, ale jako że znałam chłopaków lepiej(było ich mniej niż we wcześniej wspomnianym programie) mogłam to poczuć i sama też się stresować. Program pomógł mi ich poznać, od teraz kupuję ich każdą płytę i chyba mogę się nazywać fanką.


Kolejny program to coś, co zaczęłam z nudów, ale nie skończyłam, bo łamało mi serce. The Unit to jedyny program z tej listy, które na pewno nie będę Wam polecać. YG średnio lubiana przeze mnie za swoje działania wytwórnia postanowiła stworzyć program na zasadzie Produce 101, jednak od razu, by stworzyć jeden męski i jeden żeński zespół. Oglądalność show nie była największa, a mimo wygranej męskiej grupy zadebiutował skład dziewczyn, co wszystkich zezłościło. Sama idea była dobra, bo po raz kolejny idole, który kiedyś zadebiutowali, mogli pokazać swoje umiejętności i jeszcze raz pokazać, co potrafią. Niestety jednak sama nie dałam rady dokończyć, bo kilku uczestników już od początku mnie bardzo zainteresowało, a wiedząc jak to się skończy nie miałam sił na oglądanie.



Niedługo kolejna część...

Komentarze

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)