Pozytywna niedziela: Wrażenia z targów w Warszawie
Minął już tydzień od Warszawskich Targów Książki jednego z najważniejszych wydarzeń z książkowego świata w Polsce. Mimo że wyjątkowo ten semestr przebywam w Łodzi i tak wybrałam się na sobotę i niedzielę, by wydać większość zaoszczędzonych pieniędzy i móc choć chwilę porozmawiać z autorami i zyskać autograf.
Sobota była dla mnie od samego rana intensywna. Szybka pobudka, pociąg do Warszawy, pędzenie do koleżanki, by zastawić rzeczy i dopiero pociąg na stadion. Oczywiście przybyłam spóźniona na pierwsze spotkanie, którym były podpisy Alwyn Hamilton i stojąc godzinę w kolejce powiedziano mi, że jednak nie mam po co czekać. To było moje pierwsze rozczarowanie, jednak właśnie wtedy dotarła moja koleżanka i trochę mnie rozchmurzyła, więc pobiegłam na spotkanie z Tucker. Nie miałam przyjemności czytać książek autorki, jednak postanowiłam, że zaryzykuje ze względu na dobre opinie czytelniczek. Później poszłam do kolejki, w której podpisywała swoje książki Olga Rudnicka, zdziwiła się, że przyszłam do niej z jedną z jej pierwszych książek, ale dopiero zaczynam przygodę z jej przezabawnymi kryminałami... Następnie była błyskawiczna kolejna do Kosika, w której miło rozmawiało mi się z inną, jego wierną fanką. Przykro mi, że nawet nie znam imienia... Gdy odeszłyśmy z koleżanką od pana Kosika, szybko, mimo że została godzina, ruszyłyśmy do kolejki do Pana Mroza, wiedząc, że tam jednak trochę postoimy... Tak też się stało. Mimo to atmosfera w kolejce była niezwykle zabawna. Pozdrawiam wszystkich Bookstagramerów, w której w niej poznałam, widać, że jesteście zgraną ekipą! A pan Mróz mimo pośpiechu zauważył u mnie torbę z targów z Krakowa... Punktem kulminacyjnym było spotkanie z przesympatyczną Katarzyną Bereniką Miszczuk, przy której siedział przystojny pan z brodą i stemplował ręce... Zawsze podziwiam kreatywność, w jaką wkłada autorka w swoje autografy, tu nie było inaczej. A i dostałam plakat z najnowszym tomem, tylko szkoda, że miejsca na ścianie mi brakuje...
Podsumowując, sobota na targach była zabiegana. Biegałam od kolejki do kolejki i naprawdę nie miałam czasu na powolne odwiedzanie stoisk i dokładniejsze przyjrzenie się wystawom. Promocji za wielkich nie widziałam, nic nie rzuciło mi się w oczy, że muszę kupić. Kupiłam to, co musiałam, by zebrać autografy(zapomniałam z domu masy książek). Mimo to dzięki Monice, która dzielnie towarzyszyła mi w kolejkach dzień minął mi naprawdę miło i wciąż miałam ochotę na spędzenie czasu w tłumie(w sobotę był ogromny) i na dalsze kolejki.
Niedziela była już spokojniejsza. Postanowiłam, że po juwenaliach nie będę się spieszyć i wstanę tak, by zdążyć na spotkanie z Niną Reichter. Autorka była niezwykle miła, z każdym starała się porozmawiać i spytać o jej powieści, które bardzo mogę od siebie polecić! Właśnie po tym spotkaniu miałam sporo wolnego, wreszcie przeszłam wszystkie stoiska na targach, pooglądałam, co się dzieje i poszłam zjeść coś w stołówce na dole. By pełna sił wrócić na spotkanie z Brettem. Autor spóźnił się ponad pół godziny, ale mimo to znów miałam z kim rozmawiać czekając w kolejce. Sam pisarz był naprawdę miły, nawet dał mi znak ochrony przed demonami do książki.
Podsumowując, targi to wydarzenie, które zawsze zmniejsza objętość mojego portfela(szczególnie te stragany na zewnątrz z tanimi książkami), ale również okazja do poznania i porozmawiania z ludźmi, którzy tak jak ja kochają czytać, mają bzika na punkcie książek i są znawcami w temacie. Dzięki obecności Moniki stanie w kolejkach to była przyjemność. Mam nadzieję, że za rok będzie równie dobrze.
A jak Wy wspominacie targi? :)
Do posłuchania:
Na WTK byłam 2 albo 3 lata temu, udało mi się zdobyć wtedy mnóstwo autografów i spotkać z panią Michalak, której książki bardzo lubiłam.
OdpowiedzUsuńChciałabym kiedyś właśnie pojechać na targi w Warszawie, ale w tym roku jakoś nie wypaliło. Ale byłam w Krakowie i mimo że było dużo ludzi i zamieszanie to miło je wspominam. :)
OdpowiedzUsuńpotegaksiazek.blogspot.com
Nigdy nie miałam szansy być na Targach i obawiam się, że to jeszcze długo nie nastąpi. Za każdym razem trochę zazdroszczę osobom, które się na nie wyprawiają, ale też cieszę, że takie wydarzenia mają miejsce, a książkoholicy mają gdzie się "wyszumieć" :)
OdpowiedzUsuńŻałuję, że nie byłam ale dla mnie to podróż przez całą Polskę. Może w przyszłym roku 😋
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Książkowa Przystań
Zazdroszczę ci bycia na targach :) Ja niestety nie byłam ani w tym roku, ani właściwie nigdy :( Co roku wypada coś co mi nie pozwala tam być. Ale nie tracę nadziei, liczę na to, że następnym razem się uda :)
OdpowiedzUsuń