Przekraczając granice

Wyznam Wam coś: czytałam dziwną książkę!

W tym momencie pewnie spodziewacie się, że będę narzekać. Ale mylicie się. Czytałam tak pokręconą powieść, że teraz żałuję, że już koniec, że już się skończyła. Wariactwo, szaleństwo, całkowita niewiadoma zasad i charakterów postaci, tego co zaraz się zdarzy całkowicie mnie pochłonęła. Wczoraj przeczytałam 350 stron tej książki, a byłoby pewnie jeszcze więcej, skończyłabym ją, ale długo nie miałam światła...

O czym ja w ogóle piszę? Jaki tytuł nosi ta dziwaczna powieść? Takie pewnie pytania chodziłyby Wam po głowie, gdyby nie tytuł całego posta i okładka obok. Doskonale widzicie, książka nosi tytuł Przekraczając granice, jednak nie on tu utożsamia, jaka jest ta historia. Zadanie to spełnia tytuł całej serii, czyli Kroniki Dziwnego Królestwa. Mogę się tylko zgodzić z autorką, Oksaną Pankiejewą, całe Królestwo Ortanu, ba, nawet cała kontynent wykreowanego świata, jest po prostu dziwny, ale nie byłabym sobą, gdybym Was zostawiła jedynie z takim wyjaśnieniem na temat serii. Przygotujcie się, to jeszcze nie koniec.


Nikt nie śpi. Olga, bo została napadnięta, a później przeniesiona do innego wybioru, Mafiej, też nie śpi, bo mu się nudzi i wcześniej wymienioną przenosi, Szellar, władca, bo ma masę problemów, którymi nie może przestać się zadręczać, Elmar, bo nie może stworzyć porządnego liryka(i po cóż mu te mięśnie wojownika, gdy talentu twórczego nie ma za grosz), nimfa Azille, gdyż oddaje się rozkoszom, Teresa, gdyż się im nie oddaje, Żak, gdyż męczy go sen kogoś innego...

"Pijany rosyjski haker jest w zasadzie niezwyciężony."

Zaczęło się właśnie tak. Zostałam wrzucona w wir postaci, których kompletnie nie kojarzyłam i tłumaczone mi było, dlaczego te postaci nie śpią. Byłam skołowana i zagubiona. Nie mogłam się odnaleźć. Może to się wydać dziwne(nadużywasz, nadużywasz, gadam do siebie, nie jest dobrze...), ale pierwsze 60 stron czytałam trzy dni, każdego dnia odrobinę, by nie przedobrzyć, by się wgryźć. Dopiero czwartego dnia pochłonęłam powieść z prędkością błyskawicy, by dziś, kiedy publikuje ten post, doczytać ostatnie strony i móc o niej napisać.

Styl Oksany Pankiejewej trzeba poznać, nie mogłam od razu czytać jej książki z przyjemnością, jej humor jest specyficzny. Nie trafi raczej do każdego tak jak ten Olgi Gromyko, ale gdy już się wciągnie, tak jak mi się to udało, wszystko nagle staje się całkowicie zrozumiałe(nawet nierealne, całkowicie dziwne wydarzenia), a także humor i wprost nie można przestać czytać. Aż do kompletnego zmęczenia...

"Pesymista to tylko dobrze poinformowany optymista."

Powieść jest dość prosta, a jednocześnie skomplikowana.  Świat autorki jest jednocześnie podobny do naszego, jednocześnie jakby z baśni, trochę ze średniowiecza, trochę ze współczesności... Wszystko się miesza, granice się zacierają. Przesiedleńcy, dzięki podróżom między wymiarami, między czasami, mogą przebywać z czasów mam współczesnych, a także z przyszłości, a przynajmniej dla nas. Tak samo zagadkowa jest kultura i obyczaje, niektóre są iście średniowieczne, jednak zdarzają się momenty, kiedy wszystko jest inne niż nam się wydaje. Pokochałam to. Nic nie jest pewne.

Olga przenosi się między wymiarami i zdawać, by się mogło, że to ona będzie główną bohaterką, skoro jest nowa, to my z nią będziemy poznawać krainę, ale tak nie jest. Narracja nie jest pierwszoosobowa, do tego przeskakuje między postaciami, więc jesteśmy wrzuceni na głęboką wodę i do tego trzeba się przyzwyczaić.

"Miłość i dobroć potrafią uleczyć każdą chorobę duszy."

Bohaterowie są tak wykreowani, że doskonale ich pamiętamy, autorka wystrzega się jednak schematycznych bohaterów, nie mamy tu typowego władcy, typowego wojownika, typowego błazna, nic nie jest typowe, a wszystko jest dziwne, niejasne. Każda z postaci ma jakąś wadę, nikt nie jest ideałem, zdarzają się również postaci niemiłe, okrutne, głupie, też jednak nie do przesady złe. Właściwie nie można nikogo określić jako tego złego, nikt nie kieruje działaniami i tych "dobrych", głównych bohaterów chce zniszczyć.

Kolejnym, co wyróżnia powieść, jest to, że nie ma ona żadnego celu. Nie ma starcia, nie ma głównego wroga. Przekraczając granice w całości skupia się na ukazaniu bohaterów, państwa, kultury, pokazaniu życia i interakcji. Może się to zdawać zaskakujące, ale jest to niezwykle ciekawe. Wielość bohaterów i wątków nie pozwala na to. Czytelnik chce śledzić ciąg zdarzeń, gdyż nie wiadomo, do czego on doprowadzi.

Pierwszy tom Kronik Dziwnego Królestwa był po prostu dziwny. Dziwny w najlepszym tego słowa znaczeniu, a może nawet od tego znaczenia lepszym... O czym to ja? Mogę całkowicie polecić powieść Oksany Pankiejewej, jeśli się już w nią wciągnie(60 stron wystarczy), człowiek całkowicie się w niej zatraca i chce wraz z bohaterami przeżywać te wszystkie przygody i całkowicie zwyczajne czynności. Wystarczy przekroczyć granice i nie da się od książki uciec. ;)
Ocena: bardzo dobra [5/6]

Za możliwość zapoznania się z powieścią dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc!

Powieść otrzymałam na spotkaniu blogerów w Warszawie. :)

Autor: Oksana Pankiejewa
Tom: I
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Stron: 518
Cena: 43,90 zł
Data przeczytania: 2016-06-18
Skąd: własna biblioteczka

Komentarze

  1. Bardzo lubię podobne książki, więc będę ją miała na uwadze ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na razie nie mam ochoty na taką dziwną książkę. Dodatkowo wolę powieści, które wciągają mnie już od pierwszej strony.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, na razie mnie aż tak bardzo nie kusi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się bardzo nietypowo. A ja lubię nietypowe książki. Przynajmniej zazwyczaj. Na pewno będę ją miała na uwadze. ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. No to mnie masz; kupiłaś mnie tą książką i muszę ją przeczytać, bo do dziwności ciągnie mnie jak Edwarda do Belli :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Może tym komentarzem kogoś zdziwię, ale po raz pierwszy słyszę o takiej nietypowej książce. Niestety, ale już po opisie doszłam do wniosku, że raczej nie będzie ona dla mnie. Nie mniej jednak recenzje bardzo przyjemnie się czytało :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię dziwne książki (w pozytywnym znaczeniu tego słowa), ale akurat do tej za bardzo mnie na razie nie ciągnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę, że gdyby nie twoja recenzja nie trafiłabym na tę książkę. Okładka mnie nie przekonuje, jednak już ty swoimi słowami mnie kusisz. Zapamiętam sobie tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To nie książka dla mnie. Nie jest w moim stylu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapowiada się całkiem nieźle.To,że jesteśmy wrzuceni w wir postaci może być całkiem miłą odskocznią od innych książek.Chętnie ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Słyszałam już co nieco o tej książce i jakoś nie byłam do niej przekonana, ale dzięki Twojej recenzji będę polować na nią:)

    OdpowiedzUsuń
  12. To duży plus, że mimo tak dużej ilości bohaterów, autorka wykreowała ich w taki sposób, że możemy zapamiętać każdego z osobna. Na początku faktycznie czytanie może iść trochę opornie, skoro czytelnik od razu zostaje rzucony w wir postaci, ale myślę, że warto przez to przebrnąć, bo książka wydaje się być bardzo intrygująca ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Już jak pisałaś o tym, że nie ma nikogo tak naprawdę "złego" zaczęłam się zastanawiać na czym polega fabuła, zatem? A tu bach. Nie ma celu! :D Zabawne.
    Nie wiem, jakoś mnie nie ciągnie do tej pozycji, ale interesująca koncepcja, nie będę kłamać. :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)