Chwila dla widza: drama Hana Yori Dango(sezon I)
Wpadłam po uszy!
Jak pewnie doskonale pamiętacie, w zeszłym miesiącu zakochałam się w dramie Cheese in the trap. 16 odcinków godzinnych obejrzałam w cztery dni, w tym dodam, że ładowały się naprawdę długo... To nie był jednak koniec. W tym tygodniu prawie skończyłam Pinnochio, o którym napiszę Wam następnym razem, a także przepadłam w innym, zdecydowanie bardziej rozrywkowym i zabawnym serialu. ;)
Klimatycznie przypomina mi odrobinę Cheese in the trap, akcja również dzieje się w szkole, główna bohaterka musi podjąć decyzję pomiędzy dwoma chłopakami, jest wiele miłostek, nie tylko pomiędzy główną trójką, a także masa humoru. Śmiałam się na każdym odcinku, od razu też wybrałam swojego faworyta, któremu całym sercem kibicowałam... Zakochałam się, ponownie. ;) Przyznam się Wam jednak, że po raz kolejny się tego nie spodziewałam. Nie sądziłam, że produkcja sprzed ponad 10 lat tak mi się spodobała.
Drama, o której piszę, była emitowana w 2005 roku. Przyznać muszę, że widać to doskonale po strojach bohaterów i ich fryzurach, jednak gra aktorka całkowicie od tego odbiega, a przecież to właśnie ona tu się liczy. Sądziłam, że starsze produkcje będą wiały sztucznością, jednak Boys Before Flowers(pod taką nazwą również funkcjonuje drama, jednak to wersja z innego kraju) całkowicie łamią ten stereotyp. Bawiłam się oglądając doskonale, a odcinki przelatywały w oka mgnieniu. Dodam jeszcze na wstępie, że jest to drama japońska, co jest dla mnie nowością, gdyż trzy, które zaczęłam do tej pory były to dramy koreańskie.
Makino jest biedną dziewczyną, która próbuje przetrwać w szkole dla bogaczy. Dlaczego przetrwać? Jej planem działanie jest nierzucanie się w oczy grupy zwanej F4, do której należy czwórka najbogatszych uczniów, których boją się nawet nauczyciele. Wszystko idzie dobrze, dopóki szef F4, Domyouji, nie zaczyna nękać jej przyjaciółki. Dziewczyna stawia się chłopakowi, przez co dostaje się na celownik całej paczki.
Od pierwszych scen spodobała mi się główna bohaterka. Choć była postacią bierną, to nie szła za tłumem i rozumiała, że postępowanie czwórki jest złe. Kiedy zaś się postawiła wiedziałam, że z przyjemnością będę oglądać jej dalsze losy i z wielką chęcią dowiem się, jak potoczyła się jej historia. Męscy bohaterowie również przedstawieni są bardzo dobrze. Domyouji jest wielowymiarowy, w szkole zaprowadził terror, w domu mieszka sam, matka w ogóle się nim nie interesuje, jest niezwykle zamknięty w sobie, ale dzięki głównej bohaterce wszystkie te aspekty się zmieniają, on również ulega przemianie i staje się innym człowiekiem.
Drama od początku przypominała mi kreacyjnie anime(na którego podstawie przecież powstała, odpowiadając na niezadane pytanie, nie znam). Bohaterowie byli żywi, ludzcy, jednak niektóre ich zachowanie były typowe dla postaci z animacji. Szefowa głównej bohaterki w każdym odcinku opowiadała zabawną, możliwe że zmyśloną, historię ze swojego życia, bohaterka miała momenty, kiedy reagowała jak postać z anime, np. śmiejąc się w sytuacjach stresowych. Trzy dziewczyny ze szkoły Makino zachowywały się jak typowe królowe pszczół... Przykładów mogłabym wymieniać jeszcze długo, jednak ta bajkowa otoczka mi się spodobała. Czasem przerysowanie bywa dobre, a tu do zakochania i całej fabuły pasowało mi wyśmienicie.
Większość dram, jak się dowiedziałam z forów tematycznych, zawiera w swojej fabule romans, często zarysowany z innymi problemami, jednak odgrywa on swoją rolę w produkcjach, które często poruszają zupełnie inną tematykę. Tym razem jest to typowy romans. Mimo to nie nudzi to czytelnika, gdyż relacje pomiędzy bohaterami są zarysowane bardzo dobrze. Nie mamy tu też tylko typowego trójkąta, bohaterowie wchodzą ze sobą w interakcje i dzięki temu zawiązuje się wiele hipotetycznych związków. Makino najpierw zakochuje się w jednym bohaterze, potem w innym, Domyouji, jako jedyny jest stały w uczuciach, wciąż walczył i dzięki temu go pokochałam. Możemy tu oglądać wiele form nieszczęśliwych miłości, młodzieńcze, szkolne zauroczenia, miłość, po którą podąża się na dalekie odległości, a także miłość wręcz chorą, w której bohaterowie nie cofną się przed niczym, by osiągnąć cel.
Drama ta jest trochę inna od tych, które widziałam dotąd, nawet jeśli nie było ich za wiele. Zdaję mi się, że kultura Japonii jest zdecydowanie bardzie otwarta niż Korei. W Cheese in the trap zachowania były bardziej sztywne, uregulowane, tu zaś wszystko jest bliższe kulturze zachodu, reakcje pomiędzy bohaterami raczej też nie zachodziły tak szybko jak tu. Nie myślcie jednak, że możemy tu oglądać coś poza pocałunkami, co to to nie. ;) Jestem ciekawa jak tę samą historię przedstawiono w Korei, bo tam również powstała drama zatytułowana Boys Before Flowers i opowiadająca tę samą historię.
Ostatni odcinek wypadał w Boże Narodzenie, twórcy naprawdę przenieśli to na ekran, było ubieranie choinki, dawanie prezentów i oczywiście życzenia, które były tak nagrane, by jednocześnie składać je sobie nawzajem, ale także widzom. To było takie słodkie <3 Ostatni, dziewiąty odcinek(za krótki był pierwszy sezon), był również słodko-gorzki. Część kwestii się wyjaśniła, kilka razy miała takie chwile, kiedy robiłam maślane oczy, jednak jednocześnie nie wierzę, że to koniec i chcę więcej. Kompletnie nie mam pojęcia, jak widzowie wytrzymali czekając na drugi sezon, który pojawił się dopiero po dwóch latach... Zaraz włączam pierwszy odcinek, by się przekonać jak potoczą się losy bohaterów.
Hana Yori Dango to serial, który choć na chwilę pomógł mi się odstresować przed maturą. Jest to komedia romantyczna, dobrze nakręcona, naprawdę zabawna i naprawdę romantyczna. Oglądałam ją z ciekawością, uśmiechem na ustach i często ze złożonymi w serce dłońmi, bo właśnie tak reaguje na serialowe kochane momenty. Doskonała rozrywka :D
Ocena: bardzo dobra [5/6]
Twórcy: Osamu Katayama, Daisuke Yamamuro
Sezon: I
Jak pewnie doskonale pamiętacie, w zeszłym miesiącu zakochałam się w dramie Cheese in the trap. 16 odcinków godzinnych obejrzałam w cztery dni, w tym dodam, że ładowały się naprawdę długo... To nie był jednak koniec. W tym tygodniu prawie skończyłam Pinnochio, o którym napiszę Wam następnym razem, a także przepadłam w innym, zdecydowanie bardziej rozrywkowym i zabawnym serialu. ;)
Klimatycznie przypomina mi odrobinę Cheese in the trap, akcja również dzieje się w szkole, główna bohaterka musi podjąć decyzję pomiędzy dwoma chłopakami, jest wiele miłostek, nie tylko pomiędzy główną trójką, a także masa humoru. Śmiałam się na każdym odcinku, od razu też wybrałam swojego faworyta, któremu całym sercem kibicowałam... Zakochałam się, ponownie. ;) Przyznam się Wam jednak, że po raz kolejny się tego nie spodziewałam. Nie sądziłam, że produkcja sprzed ponad 10 lat tak mi się spodobała.
Drama, o której piszę, była emitowana w 2005 roku. Przyznać muszę, że widać to doskonale po strojach bohaterów i ich fryzurach, jednak gra aktorka całkowicie od tego odbiega, a przecież to właśnie ona tu się liczy. Sądziłam, że starsze produkcje będą wiały sztucznością, jednak Boys Before Flowers(pod taką nazwą również funkcjonuje drama, jednak to wersja z innego kraju) całkowicie łamią ten stereotyp. Bawiłam się oglądając doskonale, a odcinki przelatywały w oka mgnieniu. Dodam jeszcze na wstępie, że jest to drama japońska, co jest dla mnie nowością, gdyż trzy, które zaczęłam do tej pory były to dramy koreańskie.
Makino jest biedną dziewczyną, która próbuje przetrwać w szkole dla bogaczy. Dlaczego przetrwać? Jej planem działanie jest nierzucanie się w oczy grupy zwanej F4, do której należy czwórka najbogatszych uczniów, których boją się nawet nauczyciele. Wszystko idzie dobrze, dopóki szef F4, Domyouji, nie zaczyna nękać jej przyjaciółki. Dziewczyna stawia się chłopakowi, przez co dostaje się na celownik całej paczki.
Od pierwszych scen spodobała mi się główna bohaterka. Choć była postacią bierną, to nie szła za tłumem i rozumiała, że postępowanie czwórki jest złe. Kiedy zaś się postawiła wiedziałam, że z przyjemnością będę oglądać jej dalsze losy i z wielką chęcią dowiem się, jak potoczyła się jej historia. Męscy bohaterowie również przedstawieni są bardzo dobrze. Domyouji jest wielowymiarowy, w szkole zaprowadził terror, w domu mieszka sam, matka w ogóle się nim nie interesuje, jest niezwykle zamknięty w sobie, ale dzięki głównej bohaterce wszystkie te aspekty się zmieniają, on również ulega przemianie i staje się innym człowiekiem.
Cudowna! Pojawiała się dość często ;)
Co do muzyki, to w tle często leciała muzyka niczym z Harry'ego Pottera...
Drama od początku przypominała mi kreacyjnie anime(na którego podstawie przecież powstała, odpowiadając na niezadane pytanie, nie znam). Bohaterowie byli żywi, ludzcy, jednak niektóre ich zachowanie były typowe dla postaci z animacji. Szefowa głównej bohaterki w każdym odcinku opowiadała zabawną, możliwe że zmyśloną, historię ze swojego życia, bohaterka miała momenty, kiedy reagowała jak postać z anime, np. śmiejąc się w sytuacjach stresowych. Trzy dziewczyny ze szkoły Makino zachowywały się jak typowe królowe pszczół... Przykładów mogłabym wymieniać jeszcze długo, jednak ta bajkowa otoczka mi się spodobała. Czasem przerysowanie bywa dobre, a tu do zakochania i całej fabuły pasowało mi wyśmienicie.
Większość dram, jak się dowiedziałam z forów tematycznych, zawiera w swojej fabule romans, często zarysowany z innymi problemami, jednak odgrywa on swoją rolę w produkcjach, które często poruszają zupełnie inną tematykę. Tym razem jest to typowy romans. Mimo to nie nudzi to czytelnika, gdyż relacje pomiędzy bohaterami są zarysowane bardzo dobrze. Nie mamy tu też tylko typowego trójkąta, bohaterowie wchodzą ze sobą w interakcje i dzięki temu zawiązuje się wiele hipotetycznych związków. Makino najpierw zakochuje się w jednym bohaterze, potem w innym, Domyouji, jako jedyny jest stały w uczuciach, wciąż walczył i dzięki temu go pokochałam. Możemy tu oglądać wiele form nieszczęśliwych miłości, młodzieńcze, szkolne zauroczenia, miłość, po którą podąża się na dalekie odległości, a także miłość wręcz chorą, w której bohaterowie nie cofną się przed niczym, by osiągnąć cel.
Drama ta jest trochę inna od tych, które widziałam dotąd, nawet jeśli nie było ich za wiele. Zdaję mi się, że kultura Japonii jest zdecydowanie bardzie otwarta niż Korei. W Cheese in the trap zachowania były bardziej sztywne, uregulowane, tu zaś wszystko jest bliższe kulturze zachodu, reakcje pomiędzy bohaterami raczej też nie zachodziły tak szybko jak tu. Nie myślcie jednak, że możemy tu oglądać coś poza pocałunkami, co to to nie. ;) Jestem ciekawa jak tę samą historię przedstawiono w Korei, bo tam również powstała drama zatytułowana Boys Before Flowers i opowiadająca tę samą historię.
Ostatni odcinek wypadał w Boże Narodzenie, twórcy naprawdę przenieśli to na ekran, było ubieranie choinki, dawanie prezentów i oczywiście życzenia, które były tak nagrane, by jednocześnie składać je sobie nawzajem, ale także widzom. To było takie słodkie <3 Ostatni, dziewiąty odcinek(za krótki był pierwszy sezon), był również słodko-gorzki. Część kwestii się wyjaśniła, kilka razy miała takie chwile, kiedy robiłam maślane oczy, jednak jednocześnie nie wierzę, że to koniec i chcę więcej. Kompletnie nie mam pojęcia, jak widzowie wytrzymali czekając na drugi sezon, który pojawił się dopiero po dwóch latach... Zaraz włączam pierwszy odcinek, by się przekonać jak potoczą się losy bohaterów.
Hana Yori Dango to serial, który choć na chwilę pomógł mi się odstresować przed maturą. Jest to komedia romantyczna, dobrze nakręcona, naprawdę zabawna i naprawdę romantyczna. Oglądałam ją z ciekawością, uśmiechem na ustach i często ze złożonymi w serce dłońmi, bo właśnie tak reaguje na serialowe kochane momenty. Doskonała rozrywka :D
Ocena: bardzo dobra [5/6]
Twórcy: Osamu Katayama, Daisuke Yamamuro
Sezon: I
Produkcja: Japonia
Czas trwania odcinka: 46 min (ostatni 58 min)
Ilość odcinków: 9
Data obejrzenia: 2016-04-16
Bohaterowie:
Shôta Matsuda jako Nishikado Sojiro
Mao Inoue jako Tsukushi Makino
Jun Matsumoto jako Domyoji Tsukasa
Shun Oguri jako Hanazawa Rui
Megumi Satô jako Sanjou Sakurako
Saki Seto jako Asai Yuriko
9 odcinków to faktycznie dość mało. Nie pamiętam fabuły innych dam, ale wydaje mi się, że ta najbardziej mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńCzyli na skali tego, jak bardzo się podobało... ta będzie najbliżej "Cheese in the Trap"? :D Nie miałam pojęcia, że zaczęłaś oglądać jakiś nowy tytuł! Też powinnam się za ten zabrać? ;)
OdpowiedzUsuńP.S.: W serialach nadrobiłam "Arrow" aż do aktualnego odcinka (miałam jakieś 8 do obejrzenia).
Jest podobne, choć mniej psychodeliczne, główny bohater też ma problemy, ale inne. Teraz gdy tak patrzę, to Cheese mógł znacząco bazować na tej produkcji, widzę wiele osi wspólnych. Ten bohater z loczkami, przypomina mi Baek In Ho, czyli tak jakby odwrócenie sytuacji, bo ten drugi znów pasuję do Yoo Yunga, kurcze... Jest też wariatka niczym siostra Beak... O rety! Musisz sama zobaczyć. ;) I tak polecam! Zaczęłam do oglądać trzy dni temu, a że odcinki mają po 45 minut(no może trochę więcej), to wczoraj skończyłam. :)
UsuńArrow muszę nadrobić, ale gdy wsiąknę w dramy to nie ma wyjścia i już w nich siedzę. ;)
Pozdrawiam.
Moja doba (chyba) jest krótsza niż doba przeciętnego człowieka. Niestety nie mam już czasu na seriale, jeżeli mam wybierać film czy książka... to wybór jest oczywisty :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji obejrzeć żadnej dramy, ale chyba się skuszę... W końcu wszystko jest ciekawsze niz nauka do matury! ;)
OdpowiedzUsuńHana Yori <3 Chyb pierwsza drama jaką oglądałam, należy niezmiennie do moich ulubionych, uwielbiam ją :D Bohaterowie, fabuła i zabawne gagi, świetna produkcja na odmóżdżenie <3
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
Chyba już jestem na to za stara ;)
OdpowiedzUsuńFabułę kojarzę z anime, jednak żadnej wersji jak na razie nie oglądałam. Co prawda zwykle łatwiej mi się zmobilizować do obejrzenia anime, ale może tym razem zdecyduję się na dramę, tak na spróbowanie. ;)
OdpowiedzUsuńTo raczej nie moje gusta. Może dlatego, że zrobiłam się poważniejsza :)
OdpowiedzUsuńO, może obejrzę sobie w wolniejszej chwili :)
OdpowiedzUsuńJa tyle czasu przykładam się, żeby wreszcie jakąś dramę obejrzeć, i jakoś nie mogę znaleźć nigdy na to czasu, ale mam nadzieję, że to kiedyś nadrobię ;)
OdpowiedzUsuńHehehhehe, nie jestem serialowym człowiekiem... Obejrzałam Breaking Bad, totalnie się zakochałam (szczególnie w Jesse'm), a na tym chyba koniec, bo coś tam po tym jesczze próbowałam, ale nigdy nie udało mi się nic do końca :(
OdpowiedzUsuńhttp://ksiegoteka.blogspot.com/
Hah xD Powiem Ci, że mój facet śmieje się w sytuacji stresowej :D Uwielbiam anime <3 Wychowałam się na "Czarodziejce z księżyca" i jestem niezmiernie ciekaw, jak wyglądałaby w wersji drama :D Bo z tego co widzę, to styl typowych amerykańskich filmów młodzieżowych wymieszany z elementami anime :D
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że dramy potrafią być niezwykle wciągające! Mimo wszystko wolę jednak dobrze zrobione anime :)
OdpowiedzUsuńO raaany! Tak czytam o tej fabule - dziewczyna stawia się bogaczom - i aż mi się zaświeciły oczy. Mam nadzieję, że się nie obrazisz, jeśli napiszę, że chciałabym by powstała amerykańska bądź brytyjska wersja takiej historii. Uch! Albo książka. Tak, mogłabym przeczytać książkę z taką fabułą.
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej - cieszę się, że tak bardzo zachwyciła cię ta drama - swoją drogą, jeśli drama to komedia romantyczna, to czy wciąż się nazywa dramą? :D Nie wiem jak to działa, przepraszam! - i z przyjemnością poczytam o innych, nawet jeśli (przynajmniej na razie) nie mam w planach poznać produkcji. :) Lubię czytać twoje zachwyty i ogólnie lubię czytać o fajnych pomysłach na serial/dramę/książkę tego typu rzeczy.
Pozdrawiam,
Sherry