Ember in the Ashes

Żar w popiele wciąż się tli,
to wolność się śni.
Niedopałek się żarzy,
wiarą obdarzy.
Ognisko już się pali,
światło w oddali? 

Czasem zdarza mi się czytać takie książki, których recenzje nie wiem jak rozpocząć, nie wiem jak zacząć, by oddać wszystkie wrażenia. Gdy najmocniej roznoszą mnie emocje szukam czegoś innego, by większym i dokładniejszym stopniu oddać klimat książki i jej charakter, a przez to swoje odczucia. 

Tym razem do napisania czegoś poza recenzją zmusiła mnie książka Sabaa Tahir "Ember in the ashes". Nie spodziewałam się kompletnie, że historia, którą dzięki niej poznam, tak mocno na mnie wpłynie. Czytałam pozytywne recenzje, ale zawsze jest pewna obawa, że akurat mi ona się nie spodoba. Pierwsza część cyklu Imperium Ognia okazała się jednak pozycją kompletną. Czytając ją nie doobrażałam sobie niczego, nie myślałam o niczym poza nią, ja nią żyłam. Czytałam w autobusie, na przystanku w mrozie, bez rękawiczek, w domu, rano, a później w nocy... Nie mogłam przerwać!

"Życie składa się z wielu momentów, które nic nie znaczą. 
A potem któregoś dnia nadchodzi chwila, która wpływa na wszystkie dalsze wydarzenia."

Ember in the ashes to opowieść dwójki młodych ludzi, którzy pod wpływem okoliczności muszą całkowicie zmienić swoje życie. Wykazać się odwagą, znaleźć wolność dla siebie lub bliskich.
Laia cały czas żyła w przeświadczeniu, że jej rodzice byli ludzi wielkimi, że umarli dla czegoś wielkiego. Żyjąc z dziadkami wciąż jednak uświadamia sobie, że brak jej odwagi. Kiedy na jej zaczynają przeszukiwać żołnierze Imperium ucieka. Szybko jednak uzmysławia sobie, co zrobiła, chcę ratować brata, który został w domu. Postanawia dołączyć do rebeliantów, nie spodziewa się, że w zamian za pomoc w uwolnieniu brata zażądają oni tak wysokiej ceny...
Elias od kiedy tylko trafił do Akademii był przygotowywany do dnia, kiedy ma otrzymać Maskę. W szkole wymaga się od niego dyscypliny, siły i bezwzględności. Prawdziwa Maska wykonuje bez pytań powierzone jej zadania i nie zastanawia się nad ich skutkami. Chłopak jednak nie chce takiego życia, wciąż pamięta beztroskie lata dzieciństwa, które nauczyły go, czym jest prawdziwe szczęście. Mimo najlepszych wyników planuje on ucieczkę z Akademii, jednak nie spodziewa się on, że otrzyma on więcej możliwości wyboru kolejnej drogi, niż do tej pory sądził...

"Pole bitwy to moja świątynią. Czubek miecza jest moim kapłanem. 
Taniec śmierci moją modlitwą. Kończący cios wyzwoleniem."

Początkowo te dwie historie poza miejscem akcji nie mają ze sobą nic wspólnego. Wydawać, by się mogło wręcz, że autorka po prostu chciała ukazać dwie strony sporu, pokazać życie Schalarów, do których zalicza się główna bohaterka, podbitych przez Imperium i właśnie Eliasa szkolonego na Maskę, czyli najlepszego wojownika Imperium. Szybko jednak okazuje się, że nie tylko miejsce akcji, ale i losy bohaterów zaczynają się ze sobą splatać. 

Moje serce, które wciąż doszukuje się, nawet minimalnych romansy od razu podskoczyło z radości. Nie uwierzycie, a może wręcz przeciwnie, ale ja chciałam, chcę, marzę o tym, by oni byli razem. Od razu, na starcie ich ze sobą połączyłam. Nie ważne było to, że przeciw temu uczuciu stoi wiele czynników, nie miało to dla mnie najmniejszego znaczenia. 

"Strach może być dobry.  Strach utrzymuje przy życiu.  Nie pozwól tylko, żeby nad tobą zapanował.  Nie pozwól, żeby zasiał w tobie wątpliwości.  Jeśli strach przejmie nad tobą władanie, użyj tego, co jako jedyne jest silniejsze od strachu – swojego ducha.  Swojego serca."

Zdaje Wam się pewnie teraz, że cała powieść opiera się na romansie między głównymi postaciami, otóż nie. Romans w całej powieści ma najmniejsze znaczenie, wręcz znikome dla zdarzeń. Jest on odstawiony na boczny plan, by jednocześnie dać takim czytelnikom jak ja, nutkę uczucia, a czytelników unikających takich wątków, nie zniechęcić. Poza tym kwestia ta nie jest wcale taka prosta, gdyż spotkania bohaterów następują rzadko, a autorka nie stara się na siłę ich ze sobą połączyć, nie wpycha ich sobie w ramiona. Poza tym faktem, mamy jeszcze pewną dziewczynę i pewnego chłopaka, którzy potencjalnie mogą być razem z bohaterami... Widzicie więc, że nic tu nie jest jasne, nic nie opiera się na utartym schemacie.

Mimo że miłość pomiędzy bohaterami schodzi na dalszy plan, to jednak książka jest wypełniona uczuciami. Autorka doskonale oddała relacje, jakie łączą dziewczynę z dziadkami, bratem, ukazują jak silnie chce się ona wzorować na własnych rodzicach, wciąż szuka ich aprobaty. Równie wyraźnie zarysowana jest przyjaźń głównego bohatera z Heleną, koleżeńska lub wroga relacja z innymi chłopcami w Akademii. Jego przeszłość również zarysowana jest wyraźnie, a uczucia do matki zobrazowane tak, że trudno nie zrozumieć jego żalu i odrzucenia. Sabaa Tahir potrafi nadać bohaterom barw, jej postaci są żywe, pełne sprzeczności, ludzkie, obdarzone przeszłością, myślące o przyszłości i wyraźne w teraźniejszości. 

"Są dwa rodzaje przewinień. Te, które ciągną cię na dno i czynią bezużytecznym, 
oraz te, które pobudzają do działania."

Nie dotyczy to jedynie postaci głównych, Bohaterowie drugoplanowi także się wyróżniają. Są niejednorodni, niektórzy bezwzględni, co wynika z ich przeszłości, inni pełni sprzeczności, są też tacy, którym współczujemy, inni których rozumiemy, więc usprawiedliwiamy ich czyny, inni zaś tak okrutni, że da się patrzeć na nich w jakikolwiek sposób pozytywnie. Nie mogę wyjść z podziwu, jak barwnie i różnorodnie są przedstawieni. Do tego warto dodać, że każdy z nich wnosi coś do fabuły i pomaga w rozwoju zdarzeń.

A dzieje się wiele. Począwszy od misji głównej bohaterki, która musi zdobywać informacje dla ruchu oporu, skończywszy na próbach, z jakimi zmierzyć się musi Elias. Znajdziemy tu wiele elementów brutalnych, okaleczenia, opisy zadania rań, liczne sceny walk i potyczek. Powieść ukazuje dzięki temu obraz państwa, gdzie siła jest najważniejsze, gdzie słabi są spychani na margines, w tym wypadku są to podbite ludy, ale również pojedyncze jednostki, które nie ukazały wystarczającego hartu ducha. 

"Nie muszę wierzyć siły nadprzyrodzone, kiedy są gorsze rzeczy, które można spotkać nocą."

Dużo interesujących postaci, stworzeń, zdarzeń, czy czynności ma miejsce również w sferze fantastycznej. Opowieści ludów, które opowiada się małym dzieciom nagle okazują się prawdą... Wiele istot nagle wychodzi na światło dzienne. Najbardziej intrygujące jest to, że autorka zbudowała opowieść, na której opiera główną złą postać, która jak sądzę, jeszcze wiele namiesza. Postaciami najbardziej tajemniczymi są Augurzy, którzy mają ogromną moc, wiedzę i to oni kontrolują Próby, którymi muszą sprostać bohaterowie, wyciągają na światło dzienne sprawy, które młode Maski ukrywają głęboko w swojej głowie, do tego przewidują trafnie zdarzenia. Wydawać, by się mogło, że kierują wszystkim, co dzieje się w powieści, a że trudno określić, po której są stronie, jest to niezwykle ciekawe. 

Ostatnim aspektem, na który zwrócę uwagę jest ogrom książki. Już wyjaśniam, o co mi chodzi. Powieść nie jest kolejną młodzieżówką, w której mamy jednowątkową historię, którą zagłusza romans, nie ta opowieść jest kompletna. Boratowie są dynamiczni, akcja nie zwalnia tempa, a co najważniejsze zdarzenia są nieprzewidywalne i wciąż jesteśmy czymś zaskakiwani. Jestem zachwycona tym jak autorka poprowadziła tę historię i już nie mogę się doczekać jej rozwoju, gdyż zakończenie było równie udane, co cała powieść. 

Ember in the ashes to ognista, pełna dynamiki historia. Czytelnik się w niej zatraca i wkracza do świata bohaterów, sam się nim staje. Po skończeniu powieści wciąż myśli się tylko o niej i ma się ochotę na ponowne jej czytanie lub sięgnięcie od razu po kolejny tom. Serce i umysł rwą się do dalszego poznawania. Jestem zachwycona! Uwielbiam! 
Ocena: świetna [6/6]

Dla bohaterów jest jeszcze nadzieja,
czas na największej odwagi przejaw.
Światełko w tunelu wskazuje drogę,
nie czas na strach, nie czas na trwogę.
Z labiryntu wyjście już jest blisko... 
Zebrać odwagę, to ponad wszystko!



Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu Akurat! 
Już jestem pewna, że to będzie jedna z najlepszych lektur roku!


Autor:  Sabaa Tahir
Tom: I
Wydawnictwo: Akurat
Stron: 512
Cena: 39,90 zł
Data przeczytania:  2016-01-17
Skąd: własna biblioteczka

Komentarze

  1. Właśnie dlatego tak bardzo chcę ją mieć! Jak czytam te wszystkie zachwyty, a jak jeszcze Ty mówisz, że nie mogłaś się kompletnie oderwać (ja Ci dam bez rękawiczek, żeby to było ostatni raz! :D) to tym bardziej! :) Jej. Muszę mieć tę książkę :)

    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno ją przeczytam ;) Leży już i czeka na swoją kolej od jakiegoś czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam i spodobała mi się historia, ale niestety czuję lekki niedosyt po lekturze. Chciałabym, żeby autorka lepiej wykreowała postaci Komendantki czy Heleny, bo tak naprawdę niewiele o nich wiadomo, a są naprawdę intrygujące. Chciałabym też poznać więcej szczegółów związanych z wojną między scholarami a wojanami. Mam nadzieję, że w kolejnej części pisarka umieści te informacje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się niezwykle ciekawie, czyli tak, jak lubię. Zapisuję tytuł na później.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jestem zakochana w tej historii :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nie znam tej książki, ale mam ją w swoich najbliższych planach.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rzeczywiście - romans pojawia się, ale jakby go nie było. Z drugiej strony świetnie uzupełnia on całą historię.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ej to nie fair! Każdy kto recenzuje tę książkę jest nią oczarowany, a ja jeszcze jej nie przeczytałam :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Ehhhh... kolejna pozytywna recenzja, która, aż kipi od emocji. Muszę tę książkę przeczytać - jak najszybciej ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzisiaj skończyłam czytać i dzisiaj także opublikowałam recenzję! :D To dlatego, że ta książka jest taka genialna... też coś czuję, że to będzie dla mnie książka roku :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Kupiłam ją niedawno, teraz zastanawiam się tylko kiedy ją przeczytać :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Zdecydowanie mnie zachęciłaś! :D Czuję, że szybko przypadnie mi do gustu, więc na pewno się za nią rozejrzę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Muszę przeczytać, bo słyszę o niej same dobre opinie :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie, dopiero zaczynam :)
    bookowe-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Muszę przeczytać, bo słyszę o niej same dobre opinie :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie, dopiero zaczynam :)
    bookowe-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Wooooow. Ależ nienawidzę każdej pozytywnej opinii o tej książce jaką przeczytałam. Bo jestem tak pobudzona na nią, tak nakręcona, że najchętniej rzuciłabym wszystko, byle tylko zabrać się za czytanie. Ale nie mogę. Tyle obowiązków! ;(
    Dynamika. Postacie. Wątek miłosny. OZeusie, tak bardzo chciałabym ją już czytać! :( Wewnętrznie umieram, dziękuję bardzo. :(
    A tak naprawdę to naprawdę dziękuję. :D Wspaniała recenzja!
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)