Niebo jest wszędzie
Pozbierać siebie z rozsypanych kawałków
Podnosisz głowę i je widzisz. Wciąż nad Tobą. W ciągłym ruchu, zmienne, różnorodne. Niekiedy przerażające, innym razem tak upajające swym widokiem, że trudno przestać patrzeć na nie wciąż, i wciąż, i wciąż. Bez przerwy. Ile razy marzyłeś, by je poznać? Ile razy chciałaś wzbić się, by dotknąć je dłonią? Ile razy? A może wciąż to robisz. A może nawet teraz czytając te zdania, marzysz, by wzbić się wysoko, by poznać ten cud, który wciąż oglądamy. Przecież "Niebo jest wszędzie" !
Zawarty w ostatnim zdaniu tytuł jest nazwą książki, którą miała przyjemność czytać właśnie dziś, w Wigilijny dzień, a właściwie kończyć. Jandy Nelson stworzyła twór, który trudno połączyć, z czymkolwiek. Trudno określić w jakich ramach się zawiera, gdzie ma granice. Zwyczajna, bo porusza tematy, które cały czas nas otaczają, problemy, o których słyszy się na co dzień, ale również niezwykła, bo coś we mnie poruszyła.
A wszystko przez śmierć. Lennie straciła siostrę, nie w wypadku, jej siostra była po prostu chora, jej serce nie wytrzymało. Len nie może jednak patrzeć na świat tak samo, dziwi się, że wszystko wciąż działa jak dawniej, że nie nastąpił jakiś koniec, bo dla niej właśnie tak jest. Czuje, że nikt jej teraz nie rozumie. Wciąż pisze wiadomości do swojej siostry, które zostawia w najdziwniejszych miejscach. Jedną bratnią duszą w tym czasie staje się dla niej chłopak jej siostry, Toby. Czuje do niego silne przyciąganie, co bardzo ja niepokoi. Fascynuje ją również nowy chłopak, który pojawił się w szkole, jednak on zna tylko tą wersję Lennie, po śmierci Bailey.
W powieści główną rolę odgrywa Lennie. Niemożliwa fanka klasycznych powieści romantycznych, która 23 razy przeczytała "Wichrowe wzgórza", grająca na klarnecie, zamknięta w sobie. Pisząca tajemnicze wiadomości, których nikt nie przeczyta. Po śmierci siostry zaprzestała kontaktów nawet z jedyną przyjaciółką, odcięła się od rodziny i sądziła, że jedynym człowiek, który jest w stanie ją zrozumieć jest chłopak jej siostry.
Byłam wręcz zniesmaczona zażyłością, jaka się pomiędzy nimi tworzyła, tych ich pocałunków, rozmów na temat Bailey, to było chore. Miałam wielką ochotę rzucić tą książkę, jednak tego nie zrobiłam. W pewnym
stopniu oni sami zostali za to ukarani, ale również zrozumieli. Później ja również zaczęłam ich rozumieć, lekko tłumaczyć. Śmierć Bailey była dla nich ogromnym szokiem. Co i tak w pełni ich nie usprawiedliwia.
"Niebo jest wszędzie" to powieść o śmierci, ale i o życiu. Wciąż czujemy ból, który trwa w bohaterach, ich rozterki, zawirowania, ale z drugiej strony nadchodzi światło. Ktoś, coś, nadzieja przebija się przez ich skorupy i pozwala wierzyć, że przecież to nie koniec.
Takim promykiem jest Joe. Początkowo nie spodziewałam się, że tym sie stanie. Sądziłam, że to kolejny podrywacz, który zawróci głównej bohaterce w głowie i nie będzie widziała świata po za nim. Oczywiście, zawrócił jej w głowie, ale poprzez ciągły stan żałoby, jaki odczuwała Len, jak również zawirowania, jakie połączyły ją z Tobym ich historia stała się głębsza. Może wciąż nie dojrzała, ale bardziej bogata niż zwykle serwowane nam przez autorów pierwsze związki.
Joe nie tylko dla głównej bohaterki staje się kimś ważnym, ale również dla jej rodziny. Mieszkająca z babcią, nazywaną Gram i wujkiem, tworzą różnorodną i barwną gromadę, z lekkimi napadami szaleństwa towarzyszącymi im po odejściu Bailey. Babcia jest miłośniczką ogrodnictwa, o jej ogrodzie tworzone są legendy, jednak nikomu nie pozwala dotknąć się do swoich roślin. Jedna z nich odzwierciedla w jej mniemaniu(jak również całej rodziny) Len. Do tego maluje, jej obrazy powstaja jedynie w różnych odcieniach zieleni. Wujek Big zaś to lokalny Casanova z niebywale zakręconym wąsem, zamiłowaniem do roślin , ślubów i trawki, którą często popala.
Jednak nawet przed śmiercią Bailey ich dom nie był pełny. Brakowało matki dziewczyn. Nikt o niej nie mówił, Gram wymyślała o niej opowieści, dziewczynki wierzyły, że kiedyś wróci, że gdzieś tam jest, że podróżuje jak Krzysztof Kolumb, że odkrywa nowe tereny. Ale prawda zawsze była ukryta. Nawet jej obraz stworzony przez Gram, witający gości, niedokończony, nic nie mówił.
Patrząc na okładkę, na jej lekką sztuczność, oszukana lekkość można się spodziewać zupełnie innej lektury. Ta prosta grafika jest jej zupełnym przeciwieństwem. Jednak nie tylko skryta wewnątrz treść, ale również sfera graficzna zachwyca. Każdy rozdział to delikatne niebo, przed nim lub po nim, widzimy kartki, kubki, ściany, ławki, trzeba, na których główna bohaterka pozostawiała swoje listy. A na sam koniec niebieska czcionka, tego się kompletnie nie spodziewałam, jeszcze nigdy nie spotkałam się z powieścią młodzieżową o zmienionym kolorze czcionki. Pierwszy raz jestem zachwycona grafiką, którą stworzyło wydawnictwo Amber.
"Niebo jest wszędzie" zaskoczyło mnie swoją wielowątkowością, złożonością postaci i ukazaniem różnorodności przeżywania żałoby. To powieść wzbudzająca emocje, jednak nie nad wyraz patetyczna i wzniosła, ale prosta, przejrzysta. Była zmienna jak niebo, wciąż się przemieniała, od spokoju, przez żal, do radości. Zaskoczyła mnie.
Ocena: świetna [6/6]
"Niebo jest wszędzie, zaczyna się u Twoich stóp"
Zawarty w ostatnim zdaniu tytuł jest nazwą książki, którą miała przyjemność czytać właśnie dziś, w Wigilijny dzień, a właściwie kończyć. Jandy Nelson stworzyła twór, który trudno połączyć, z czymkolwiek. Trudno określić w jakich ramach się zawiera, gdzie ma granice. Zwyczajna, bo porusza tematy, które cały czas nas otaczają, problemy, o których słyszy się na co dzień, ale również niezwykła, bo coś we mnie poruszyła.
A wszystko przez śmierć. Lennie straciła siostrę, nie w wypadku, jej siostra była po prostu chora, jej serce nie wytrzymało. Len nie może jednak patrzeć na świat tak samo, dziwi się, że wszystko wciąż działa jak dawniej, że nie nastąpił jakiś koniec, bo dla niej właśnie tak jest. Czuje, że nikt jej teraz nie rozumie. Wciąż pisze wiadomości do swojej siostry, które zostawia w najdziwniejszych miejscach. Jedną bratnią duszą w tym czasie staje się dla niej chłopak jej siostry, Toby. Czuje do niego silne przyciąganie, co bardzo ja niepokoi. Fascynuje ją również nowy chłopak, który pojawił się w szkole, jednak on zna tylko tą wersję Lennie, po śmierci Bailey.
W powieści główną rolę odgrywa Lennie. Niemożliwa fanka klasycznych powieści romantycznych, która 23 razy przeczytała "Wichrowe wzgórza", grająca na klarnecie, zamknięta w sobie. Pisząca tajemnicze wiadomości, których nikt nie przeczyta. Po śmierci siostry zaprzestała kontaktów nawet z jedyną przyjaciółką, odcięła się od rodziny i sądziła, że jedynym człowiek, który jest w stanie ją zrozumieć jest chłopak jej siostry.
Byłam wręcz zniesmaczona zażyłością, jaka się pomiędzy nimi tworzyła, tych ich pocałunków, rozmów na temat Bailey, to było chore. Miałam wielką ochotę rzucić tą książkę, jednak tego nie zrobiłam. W pewnym
stopniu oni sami zostali za to ukarani, ale również zrozumieli. Później ja również zaczęłam ich rozumieć, lekko tłumaczyć. Śmierć Bailey była dla nich ogromnym szokiem. Co i tak w pełni ich nie usprawiedliwia.
"O 4.48 w piątek, w kwietniu, moja siostra ćwiczyła rolę Julii, a niecałą minutę później już nie żyła. Ku mojemu zdumieniu czas nie zatrzymał się razem z jej sercem."
"Niebo jest wszędzie" to powieść o śmierci, ale i o życiu. Wciąż czujemy ból, który trwa w bohaterach, ich rozterki, zawirowania, ale z drugiej strony nadchodzi światło. Ktoś, coś, nadzieja przebija się przez ich skorupy i pozwala wierzyć, że przecież to nie koniec.
Takim promykiem jest Joe. Początkowo nie spodziewałam się, że tym sie stanie. Sądziłam, że to kolejny podrywacz, który zawróci głównej bohaterce w głowie i nie będzie widziała świata po za nim. Oczywiście, zawrócił jej w głowie, ale poprzez ciągły stan żałoby, jaki odczuwała Len, jak również zawirowania, jakie połączyły ją z Tobym ich historia stała się głębsza. Może wciąż nie dojrzała, ale bardziej bogata niż zwykle serwowane nam przez autorów pierwsze związki.
"Miłość jest silniejsza od wszystkiego, nawet od śmierci."
Joe nie tylko dla głównej bohaterki staje się kimś ważnym, ale również dla jej rodziny. Mieszkająca z babcią, nazywaną Gram i wujkiem, tworzą różnorodną i barwną gromadę, z lekkimi napadami szaleństwa towarzyszącymi im po odejściu Bailey. Babcia jest miłośniczką ogrodnictwa, o jej ogrodzie tworzone są legendy, jednak nikomu nie pozwala dotknąć się do swoich roślin. Jedna z nich odzwierciedla w jej mniemaniu(jak również całej rodziny) Len. Do tego maluje, jej obrazy powstaja jedynie w różnych odcieniach zieleni. Wujek Big zaś to lokalny Casanova z niebywale zakręconym wąsem, zamiłowaniem do roślin , ślubów i trawki, którą często popala.
Jednak nawet przed śmiercią Bailey ich dom nie był pełny. Brakowało matki dziewczyn. Nikt o niej nie mówił, Gram wymyślała o niej opowieści, dziewczynki wierzyły, że kiedyś wróci, że gdzieś tam jest, że podróżuje jak Krzysztof Kolumb, że odkrywa nowe tereny. Ale prawda zawsze była ukryta. Nawet jej obraz stworzony przez Gram, witający gości, niedokończony, nic nie mówił.
"Żałoba to dom, w którym krzesła zapomniały, jak nas dźwigać, lustra jak nas odbijać. Żałoba to dom, który znika, ilekroć ktoś zapuka lub zadzwoni do drzwi; dom, który wzlatuje w powietrze przy najlżejszym powiewie; który wkopuje się w ziemię, kiedy wszyscy śpią."
Patrząc na okładkę, na jej lekką sztuczność, oszukana lekkość można się spodziewać zupełnie innej lektury. Ta prosta grafika jest jej zupełnym przeciwieństwem. Jednak nie tylko skryta wewnątrz treść, ale również sfera graficzna zachwyca. Każdy rozdział to delikatne niebo, przed nim lub po nim, widzimy kartki, kubki, ściany, ławki, trzeba, na których główna bohaterka pozostawiała swoje listy. A na sam koniec niebieska czcionka, tego się kompletnie nie spodziewałam, jeszcze nigdy nie spotkałam się z powieścią młodzieżową o zmienionym kolorze czcionki. Pierwszy raz jestem zachwycona grafiką, którą stworzyło wydawnictwo Amber.
"Niebo jest wszędzie" zaskoczyło mnie swoją wielowątkowością, złożonością postaci i ukazaniem różnorodności przeżywania żałoby. To powieść wzbudzająca emocje, jednak nie nad wyraz patetyczna i wzniosła, ale prosta, przejrzysta. Była zmienna jak niebo, wciąż się przemieniała, od spokoju, przez żal, do radości. Zaskoczyła mnie.
Ocena: świetna [6/6]
Autor: Jandy Nelson
Tom: -
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 368
Cena: 35,80zł
Data przeczytania: 2014-12-24
Skąd: własna biblioteczka
Wyzwania, w których bierze udział ta książka:
PS.
Dziś Wigilia, dzień, w którym rozpoczynamy święta Bożego Narodzenia, z tej okazji chciałam Wam życzyć wiele ciepła, miłości, radości w te szczególne dni. Byście zawsze byli uśmiechnięci i pełni optymizmu. Jako mol książkowy nie mogę nie życzyć wspaniałych książek pod choinką i znalezienia odrobiny czasu na lekturę, bez uszczerbku na rodzinnych relacjach. Tak więc WESOŁYCH ŚWIĄT!
Z tego, co pamiętam książka nie spodobała mi się tak bardzo poprzez zachowanie głównej bohaterki :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale przyznam się, że i mnie czasem irytowała. ;)
UsuńDla Ciebie także wszystkiego najlepszego. Przede wszystkie duuużo wspaniałych książek i po prostu wesołych świąt :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie :)
UsuńNigdy nie słyszałam o tej książce, ale skoro tak wysoko ją oceniłaś, to muszę po nią niedługo sięgnąć! :D Ale muszę przyznać, że polska okładka nie zachęca, a ta oryginalna była taka ładna... Szkoda, że jej nie zostawiono :c
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt! :D
Życzy Alpaka
Polska okładka trochę przesadzona, ale wnętrze skrywa zdecydowanie lepsze. ;)
Usuń"Niebo jest wszędzie" wypożyczyłam raz z biblioteki, po czym niedługo później ją oddałam. Nie wiem czemu, ale nie mogłam się zmusić, żeby zacząć ją czytać, mam chyba jakieś uprzedzenie do książek wydawanych przez wydawnictwo amber. Cóż, wychodzi na to, że muszę się zmobilizować. :D
OdpowiedzUsuńMam tak samo z tym wydawnictwem... A książkę bardzo chciałabym przeczytać :)
UsuńTemat żałoby jest dość trudnym obszarem. Okładka rzeczywiście myląca, ale piękna. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńTak, ale autorka pomysł i temat wykorzystała bardzo dobrze. Smutek był, ale nie raził swoim ogromem.
UsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, ale wydaje mi się warta uwagi i taka wzruszająca.
OdpowiedzUsuńTobie również życzę wesołych Świąt!
Oj tak, ale ma w sobie coś więcej. :)
UsuńDziękuję. ;)
Słyszałam o tej książce bardzo dużo - szczególnie jakieś dwa-trzy lata temu. Wtedy w blogosferze panowała na nią swego rodzaju "moda", a jednak jeszcze jej nie czytałam. Bardzo fajnie, że mi o niej nieświadomie przypomniałaś. Rozejrzę się :)
OdpowiedzUsuńOj tak, nawet na mojej półce leżała już z rok, a już wtedy nie było na nią zbyt wielkiego szumu. :) Cieszę się, że miałam okazję. :)
UsuńPo zapoznaniu się jedynie z cytatami czuję, że książka jest oryginalna i mogłaby mi się spodobać. Również chciałbym Ci życzyć wszystkiego co najlepsze, a także czasu Bożego Narodzenia spędzonego w rodzinnym gronie w ciepłej atmosferze :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że chociaż cytaty przypadły Ci do gustu. ;)
UsuńBardzo dziękuję za życzenia. ;)
Sama nie wiem... Może z ciekawości przeczytam, ale nie wiem czy to dla mnie książka :)
OdpowiedzUsuńTrzeba spróbować, bez ryzyka nie ma zabawy. Często widzę ją w promocji w matrasie, za zaledwie 10 zł, kiedyś sama skorzystałam. :)
UsuńKsiążkę dostałam w paczce wymiennikowej i już nie mogę się doczekać, kiedy wpadnie w moje łapki.
OdpowiedzUsuńTobie również życzę wszystkiego najlepszego:)
Widziałam te paczki, cudowna akcja. ;) Mam nadzieję, że lektura przypadnie Ci do gustu. ;)
UsuńDziękuję serdecznie. :)
Znam ten tytuł, ale od pewnego czasu przestałam go szukać - jak spotkam w bibliotece, to przygarnę aby się sama przekonać jaka to lektura ;) Ale wątek, że chłopak siostry (co już odeszła) i jej siostra są razem - to już widziałam w paru książkach, tyle że o duchach ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie to była zupełna nowość, która wręcz mnie zniesmaczyła, więc wolałabym już o takich rzeczach nie czytać. :)
UsuńMam tę książkę w planach, ale nie wiem, kiedy uda mi się z nią zapoznać. Mam nadzieję, że spodoba mi się równie mocno jak Tobie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do mnie :)
Również mam taką nadzieję. ;)
UsuńPrzyznam, że powieść brzmi bardzo obiecująco. Może zdobędę ją w swojej bibliotece. A cytat "Niebo jest wszędzie, zaczyna się u Twoich stóp" niezmiernie mi się spodobał. Ma w sobie wiele prawdy :)
OdpowiedzUsuńPolecam serdecznie, książka warta uwagi, szkoda, że tak mało o niej słychać w blogosferze. ;)
UsuńBrzmi świetnie, ale nie wiem, czy mimo tej prostoty nie byłaby dla mnie zbyt emocjonalna. Ale styl świetny, przynajmniej patrząc po fragmentach :). Może przy odpowiednim nastroju się skuszę :).
OdpowiedzUsuńSądzę, że nastrój trzeba mieć, by ja przeczytać, ale może nie nastawiaj się na aż takie wrażenia, ja o prostu kompletnie sie ich nie spodziewałam. ;)
UsuńO rany! Taka prezentacja książki i Sherry zmuszona jest zapisać sobie gdzieś ten tytuł. :) Oczywiście słyszałam już o tej powieści, ale szczerze mówiąc, biorąc pod uwagę doświadczenia z książkami Ambera, szybko ją zignorowałam bo jak dotąd takie powieści cuchnęły kiczem. Skoro tutaj jest coś zdecydowanie więcej - z przyjemnością dam jej szansę. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Czyli mamy podobne doświadczenia, widać nie zawsze warto skreślać Amber. :) (A mówi to zacięta ich przeciwniczka) Też się jej obawiałam, ale mnie oczarowała, cudowna opowieść. ;)
UsuńPozdrawiam.
Zabrzmiało bardzo intrygująco. Czuję się zobowiązana do zapisania tytułu i przeczytania książki. Choć czuję, że będzie to dla mnie dosyć trudne przeżycie...
OdpowiedzUsuń