Królewski wygnaniec

"Cel uświęca środki", tak mówi powiedzenie, jednak nie jestem pewna, czy opisywana przeze mnie powieść będzie tego dowodem. Jeżeli mamy wymierzony punkt, często zapominamy lub zagłuszamy sumienie, by szybciej i łatwiejszymi środkami osiągnąć to samo. Droga, która mogłaby być usłana cierniami, dzięki naszym skrótom i wykrętom zdecydowanie się łagodzi i staje się przyjemną ścieżką. Ale jakie ma to konsekwencje dla ludzi wokół?

Niektóre książki nie są rozgłaszane tak jak inne, a jednak i tak trafią do odbiorcy, który znajdzie w niej to, co do niego trafia. Tak też było z tą pozycją, od kiedy na stronie wydawnictwa Galeria Książki dostrzegłam ciekawie zapowiadającą się historię, nie mogłam nie spróbować się z nią zapoznać. Trochę czasu mi to jednak zajęło. Ale o czym piszę? Mowa tu o powieści rozpoczynającej trylogię Valisarów brytyjskiej pisarki Fiony McIntosh. "Królewski wygnaniec" to książka, która w pewnym stopniu mnie urzekła, nie była jednak idealna, sami dowiedzie się, dlaczego.

Można by go uznać za barbarzyńcę, człowieka bez skrupułów, bezmyślną bestię. Jego jedynym celem jest objęcie władzy, a co za tym idzie przejęcie tajemnego daru Valisarów. Obrana przez niego droga to najszybsza z możliwych ścieżek, nie licząca się z życiem mieszkańców Koalicji, a nawet z własnymi podwładnymi. Loethar nie liczy się z niczym, ważny jest jedynie jego cel, a dzięki niemu posunie się do wszystkiego.

Władca Stepów jest bezwzględny, krwiożerczy i nie liczy się ze zdaniem innych, jednak nie można zarzucić mu bezmyślności. Zimne serce doskonale kalkuluje wszelkie zadania. Zna swoich ludzi, wie, czym kierują się będąc blisko niego. Walcząc z wrogiem ukazuje najokrutniejszą maskę, jednak wciąż odkrywa swoje nowe oblicza. Nie mogłam przez całą książkę dokładnie określić jego zachowań. Na pewno nie był przyjacielem dzieci i staruszków, ale próbowałam dostrzec za wystudiowaną pozą pewną dozę silniejszych i cieplejszych emocji. Jaki był tego skutek?

Dlaczego też największą część recenzji poświęciłam despotycznemu władcy, okupującymi Koalicję, karzącemu nazywać siebie Imperatorem tych ziem? Otóż była to jedna z najlepiej wykreowanych postaci, jakich można doszukać się w powieści. Loethar to postać, która budzi pytania, jest nieokreślona, dwuznaczna, trudna do połączenia z jakimkolwiek schematem.
Za kolejną taką postać mogę uznać pojawiające się z rzadka postacie Kruka i Sergiusza, które niosą za sobą obraz tajemnicy. Dają inne spojrzenie na historie, pozwalają stwarzać jej filary przez swoją długowieczność.
Największym minusem zaś była dla mnie kreacja reszty bohaterów. Byli naiwni, nie przez swoje czyny, a bardziej kreacje. Czułam jakby byli papierowi, jednowymiarowi, biła od nich sztuczność. Dorośli, dzieci wszyscy zachowywali się tak samo, nie mogłam darzyć ich jakimś mocniejszym uczuciem, przez co prawie w ogóle nie wczułam się w zamęt, jaki nastał w ich życiu, nie mogłam im współczuć. Ich uczuć było za mało, a właściwie było wiele, ale autorka w zły sposób je mi przekazywała.

Historia sama w sobie jest pełna przemocy, akcji i wielkiej ilości zwrotów akcji. Postacie wciąż zmieniają fronty, po jakich stają w walce, a może dokładniej odkrywają swoje dotychczasowe postanowienie i aspiracje. Cała otoczka intryg, szantaży wiele daje powieści i pozwala jej porzucić.

Wielość bohaterów zmuszała mnie, przynajmniej w  podświadomości, do porównywania książki z cyklem "Pieśń lodu i ognia". W starciu tych powieści, a przynajmniej rozbudowy treści, tajemnic, rozgrywek politycznych i okrucieństwa, książka ta odpada po pierwszym uderzeniu. Patrząc jednak na obecne powieści fantasy dla młodzieży nie mogę być już taka surowa.
Autorka skupiała się na detalach, stworzyła królestwo, które po części poznajemy, jego sąsiadów, walutę, wiarę, drzewo założycieli rodów, historię. Ważną kwestią jest również to, że autorka nie boi się uśmiercać swoich postaci, czasem nawet tych, które są ważne dla treści, rzadko spotyka się to w tego typu lekturach. Ta powieść ma potencjał na naprawdę dobrą opowieść, nie tylko dla młodego czytelnika, ale również starszego odbiorcy doskonale zapoznanemu z gatunkiem, brak tu jednak bohaterów "z krwi i kości", a bez nich całość niestety sporo traci.

Wrócę na krótki czas do całości powieści, gdyż narracja rozkładana jest na wielu bohaterów, więc nie skupia się jedynie wokół Loethara. Z drugiej strony pojawiają się bohaterowie, którzy stracili bliskich, przyjaciół, czy rodziny poprzez jego działania. W szczególnej mirze mam tu na myśli młodego króla, rządnego zemsty, jak również jego towarzysza. Wraz z nimi doświadczamy drugiej strony działań barbarzyńcy. Ukrywając się i uciekając wciąż dostarczają nowych wiadomości, na temat rodu Valisarów, na temat króla Brennusa, jego planów, jak również poznają nowych bohaterów. Jak więc widzicie, książka ta ukazuje nam wszystkie strony konfliktu, naświetla różne fakty i nie pozwala na jednoznaczne określenie charakteru postaci, gdyż każdy postrzega siebie inaczej niż ludzie wokół. Wszystko więc może być złudne.

"Królewski wygnaniec" to powieść, po której nie wiedziałam, czego się spodziewać. Patrząc jednak na nią w bibliotece liczyłam na dobry kawałek fantasy. Patrząc juz przyszłościowo, sądzę, że autorka ma szansę na dobre rozwinięcie rozpoczętej historii, może nawet poprawienie mankamentów, na co mam szczególną nadzieję. Fiona McIntosh zostanie przeze mnie zapamiętana, dzięki temu tytułowi, jednak nie jako wybitna autorka, a jako obiecująca pisarka. Liczę, że moja opinia jeszcze bardziej się poprawi.
Ocena: dobra [4/6]


Autor: Fiona McIntosh
Tom: I
Wydawnictwo: Galeria Książki
Ilość stron: 576
Cena: 39,90zł
Data przeczytania: 2014-11-27
Skąd: biblioteka publiczna

Trylogia Valisarów:
Królewski wygnaniec  ---  Krew tytana  ---  Gniew króla


Wyzwania, w których bierze udział ta książka:

Komentarze

  1. Spróbuje dac szanse tej książce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może kiedyś spróbuję i przeczytam tą pozycję :) [ Szept Myśli ]

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ochotę dać tej książce szansę :) wydaje mi się interesująca, z tych, które naprawdę wciągają i przedstawiają inny świat, mimo że może nie zaliczyłabym jej do tych naj-najlepszych :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś bardzo chciałam przeczytać tą książkę, przygotowywałam się do zakupu. Ale tak jakoś wyszło, że do tej pory nie przeczytałam... Opinie może nie są zniewalające, ale wydaje się 'spoko'. Może kiedyś ... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Interesująco brzmi fakt, że autorka wykreowała rzeczywistość od zera.

    OdpowiedzUsuń
  6. Może druga cześć okaże się lepsza.
    Zastanowię się, czy przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam podobne już opinie o tej książce, co twoja, więc w sumie nie dziwi mnie twoja recenzja. :) I mimo, że o książce MARZĘ odkąd została wydana w Polsce, to staram się też nie nastawiać na nią jakoś specjalnie, bo naprawdę takiego rozczarowania mogłabym nie przeżyć. :)
    Także trzymam kciuki, żeby autorka poprawiła mankamenty oraz w końcu - żeby mnie udało się zdobyć całą trylogię. :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  8. Od dłuższego czasu mam tę powieść na półce, ale jakoś nie mogłam się nigdy zebrać aby po nią sięgnąć. Twoja recenzja skłania mnie do tego aby w końcu nadrobić tą zaległość, ale jednocześnie nie obiecywać sobie zbyt wiele :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Raczej nie sięgnę, wydaje się przeciętna, a ja mam już dość przeciętnych książek :/

    Pozdrawiam,
    Alpaka

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałam ochotę na tę książkę, ale właśnie też jestem trochę sceptyczna i na razie chyba jednak odpuszczę, skoro są niedociągnięcia.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie za bardzo mam teraz czas na średnie książki, mam za dużo dobrych do czytania. Mimo wszystko poczekam może na Twoją opinię o drugim tomie i zobaczę, czy jest lepszy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapowiada się ciekawie :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Ostatnia spowiedź

Uczucia silniejsze niż "Duma i Uprzedzenie" serial BBC z 1995

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)