Zawładnięci

Uciec spod kontroli

 Idziesz ulicą, jest ciepły, słoneczny dzień. Spacerujesz, nie masz żadnych planów. Wokół Ciebie spacerują ludzie wyglądający dokładnie tak samo jak Ty, mają tak samo obcięte włosy, taki sam styl i kolor ubrań.  Wszyscy poruszają się takim samym tempem, nie zwracają uwagi na resztę. Ty również to robisz. Ale wiesz, że za Tobą również ktoś lub coś się porusza. Ktoś śledzi każdy Twój ruch. Zawsze jesteś obserwowany, nadzorowany, monitorowany. Każde odstępstwo od normy, zasad jest surowo karane. Czy nadal idziesz tak spokojnie? Czy nadal wtapiasz się w tłum?

"Zawładnięci" to powieść, z którą, mimo że trafiła do mnie z biblioteki w sposób losowy, miałam spore wymagania. Wydawnictwo postawiło Elanie Johnson sporą poprzeczkę, gdyż porównało książkę do "1984" Orwella. Samo to stawia książkę na wysokim szczeblu, jednak czy słusznie?

Violet to szesnastoletnia buntowniczka, przeciwstawia się systemowi, który kontroluje wszystkich ludzi, całe społeczeństwo. Odłączyła się od propagandowego łączą, nie nosi odpowiednich ubrań, wałęsa się w miejscach niedozwolonych i spędza czas po zmroku wraz ze swoim chłopakiem - Zennem. Jednak tym razem jest inaczej. Zenn został jednym ze stróżów prawa, więc sądziła, że Zieloni dadzą im spokój. Ale nie tym razem. Trafiła do aresztu, tam usłyszała swój wyrok. Za wszystkie wcześniejsze przewinienia zostaje wydalona z Dobrych Ziem, nie będzie miała do nich wstępu, wczepiony zostanie jej również nadajnik. Przez wczepieniem urządzenia trafiła do celi, lecz nie sama. Jag również miał w niej stałe miejsce, jednak przeciwnie do niej, on pochodził ze Złych Ziem. Tylko razem mają jakąkolwiek szansę na ucieczkę.

Przyznacie, że pomysł społeczeństwa kontrolowanego jest niezwykle intrygujący. Różni autorzy powoływali się już na ten temat, ale to powieść Orwella jest tu najdoskonalsza. Porównanie do owej książki jest doskonałym zabiegiem, jednak w tym przypadku stawia przed autorką niesamowicie wysokie wymagania, dla mnie aż za wysokie. Spodziewałam się czegoś zdecydowanie innego. To nie była powieść, która można porównać do "1984". Dla to porównanie jest karygodne.

Od pierwszych stron autorka już ukazuje nam, co dla głównej bohaterki, Vi, jest najważniejsze. Jej buntownicza natura była tu pozytywnym aspektem, jednak przyćmiło ją jej ciągłe rozmyślania o chłopcach. Dziewczyna byłaby interesująca, gdyby nie ten jeden, ale za to duży mankament. Zamiast skupiać się na zadaniu, większość czasu zastanawiała się, którego chłopaka, z dwóch wymienionych przeze mnie w opisie wybrać. Violet nie była cichą, szarą myszką, nie zgadzała się na zasady panujące w jej państwie, ale nie mogłam znieść uciążliwego wątku miłosnego. Dla mnie był on dodany na siłę, nie pasował, a jednak był główną częścią powieści, nad czym ubolewam.

Zdecydowanie ciekawszym aspektem książki była część o kontroli państwa, które było sterowane przez Tych-Od-Myślenia od podstaw, we wszystkich dziedzinach. Propaganda szerzyła się w każdym szczeblu życia. Zieloni przesyłali przez transmisje swoje nakazy, do których każdy obywatel musiał się podporządkować. Hierarchia i sposób jego prowadzenia był mi ukazywany stopniowo, ale przez to stawał się ciekawszy. Minusem była jednak chaotyczność, z jaką dawkowane nam były informacje i ich treść, wciąż gubiłam się, kto jest kim, czym się zajmuje i jaki ma wpływ na władze, długi czas nie wiedziałam też w ogóle, kim jest osoba, która stoi na szczycie tej piramidy.

Po przeczytaniu jestem wręcz pewna, ze autorka miała zbyt wiele pomysłów i nie wiedziała, który z nich w pełni wykorzystać i wprowadziła je wszystkie. Mówię tu o sprawie z rodziną Vi, jej nową mocą, kontrolowaniem państwa, romansem, Złymi/Dobrymi Ziemiami (tu nazwy początkowo mnie śmieszyły, dobry/zły jak u małych dzieci), niewykorzystany motyw drogi(miał on miejsce wielokrotnie, ale był niedoskonale opisany, był prowadzony za krótko, pomijany). Moim zdaniem pisarka mogła zmniejszyć ich liczbę, a w większej mierze się na nich skupić.

"Zawładnięci" to książka z niewykorzystanym potencjałem, ze zbyt dużą ilością pomysłów i ze zbytecznym romansem. Początkowo w ogóle mnie nie zainteresowała, wciągnęłam się dopiero w drugiej połowie, jednak nawet to nie jest w stanie w pełni mnie do niej przekonać. Liczyłam po niej na więcej.
Ocena: słaba [2/6]

Autor: Elana Johnson
Tom: I
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 320
Cena: 32,80zł
Data przeczytania: 2014-07-18
Skąd: biblioteka publiczna

Zawładnięci:
Zawładnięci  ---  Surrender  ---  Abandon


Wyzwania, w których bierze udział ta książka:

Komentarze

  1. "Rok 1984" czytałam i był rewelacyjny, dlatego opis z okładki od razu rzucił mi się w oczy i zaciekawił mnie. Jednak jak przeczytałam ten fragment z chłopakami... no padłam. Jak można porównać poważne dzieło Orwella do takiego czegoś...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nienawidzę czegoś takiego jak takie porównywanie książek na okładkach, tak jak tutaj porównano tę książkę do Orwella. Od razy mnie to zniechęca i sprawia, że nie mam ochoty sięgać.
    Co do samej książki to smutne jest, że autorka miała sporą ilość pomysłów, ale nie do końca wiedziała, w jaki sposób je rozwinąć. Zmarnowane potencjały w książkach, które przy większym zaangażowaniu mogłyby być dużo lepsze zawsze bolą, przynajmniej mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po początkowym akapicie recenzji myślałam, że można się spodziewać czegoś więcej. Niestety ocena temu przeczy. Również uważam, że pomysł jest świetny, ale to nie wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli nie ma co soie zawracać głowy tą książką. Nadmiar pomysłów szkodzi czasami jak widać. Szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  5. Im więcej czytam recenzji i komentarzy pod nimi tym mam większą ochotę odejść z blogosfery. Gusta i smaki czytelników rosną, a "tych dobrych" / dla mnie wszyscy piszący są dobrzy na swój sposób i jeśli ich książka wyszła drukiem to już bardzo wiele znaczy - z doświadczenia wiem, że to istna mordęga i człowiek w pewnym momencie ma wszystkiego i wszystkich dość / pisarzy jest coraz mniej tylko dla tego, że "najciekawsze pomysły zostały już wykorzystane". / to tylko moja subiektywna relacja, ale możecie się z nią całkowicie nie zgodzić/ Nie wiem jak wam, ale mi się wydaje, że super nadzwyczajnych pomysłów które by powaliły WSZYSTKICH czytających na kolana już nikt nie stworzy. Teraz jest taki natłok informacji, że głowa puchnie i - przynajmniej mi - odechciewa się na nie patrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, ale muszę ocenić jakoś pozycję, którą przeczytałam. Po co mam zachwalać pozycję, która mi się nie spodobała. Każdy może przeczytać kilka recenzji o interesującej go książce i wybrać, czy mu się podoba, czy nie. Pomysły na większość książek już były, ale tu nie czepiam sie autorki za użyczenie pomysłu, ale ich natłok i niewykorzystanie potencjału.

      Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Fabularnie bardzo ciekawie się zapowiada. Bardzo lubię takie książki, szkoda, że tak słabo wypadła.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda tego potencjału. A zapowiadało się tak ciekawie. Naprawdę szkoda.

    Nienawidzę tych porównań nowości do klasyki lub mistrzów z danej dziedziny, jak często ma to miejsce np. z debiutującymi pisarzami kryminałowi/thrillerów, którzy już są porównywani do Kinga. To jest zazwyczaj napisane na wyrost i stanowi tylko chwyt marketingowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, a króluje w tym właśnie Amber... ;)

      Usuń
  8. Książka rzeczywiście z potencjałem, szkoda że niewykorzystanym. Osobiście nie lubię porównań na okładkach do innych, znakomitych powieści, ponieważ - moim zdaniem - bardziej szkodzi to danym książkom niż pomaga. Postawienie poprzeczki tak wysoko w oczach czytelnika często rujnuje zdanie o książce, bo już na wstępie porównuje on te dwie pozycje ze sobą, a czasami może nawet nie przyszłoby mu to na myśl.
    Jeszcze się zastanowię, chociaż najbardziej przeraża mnie tu ten wymuszony romans. Ostatnio mam do nich obrzydzenie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Przykre, naprawdę przykre bo wiem, że swego czasu, czytałam spoooro pozytywnych recenzji o tej książce. W bibliotece jej nie ma, także nie podziękuję i zrezygnuję z lektury "Zawładniętych". Jeśli romans został wciśnięty na siłę... W dodatku znów pojawia się trójkącik... A te mi się kompletnie przejadły...
    Niestety. :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  10. A mnie nie zraziłaś do tej książki. Chciałabym się przekonać, jak wygląda ten świat. Myślę, że wszystkim książkom, które mają na okładce napisane, że są na miarę innej książki, to bardzo szkodzi, ponieważ automatycznie czytelnicy się tym sugerują... Wydawcy naprawdę powinni przestać to robić.

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba powstrzymam się od przeczytania tej książki na razie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Książka jest jedną z lepszych jakie czytałam.
    MNIE wciągnęła. Były momenty ze nie mogłam się powstrzymać i siedziałam do późnej nocy nie zwracając uwagi na szkół.
    Jakbym miała porównać książkę do innych pozycji byłaby to Niezgodna.
    Godne polecenia jest jeszcze trylogia Wybrani.
    Dawno nie czytałam tak dobrych książek.
    Gorąco polecam!!!!
    Ps. Niesłusznie została porównania do Igrzysk Śmierci.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)