Chwila dla widza - film: "Hobbit. Pustkowie Smauga"

Kolejny etap podróży, cel jest bliski

Mam taki plakat w domu ;)
Na ekranizacje książek zawsze czeka się długo. Jednak w tym przypadku jest to jeszcze bardziej męczące, gdyż czeka się na całość jednej książki, trzy razy. Właśnie tyle części przewidział Peter Jackson, by przekazać widzom trzystu stronicową opowieść wspaniałego twórcy fantasy „Tokiena”. Jakiś rok temu, również zaraz po świętach wybrałam się na pierwszy film, czyli „Hobbit. Niezwykła podróż”(recenzja tutaj), dziś jednak chciałabym przekazać Wam moje odczucia na temat kolejnej części, czyli „Pustkowia Smauga”.

Krasnoludy wraz z Bilbo uciekają przed zgrają orków. Postanawiają skryć się w domu Beorna, człowieka-niedźwiedzia, który nienawidzi krasnoludów. Pomimo swojej niechęci udziela im schronienia. Jednak wędrowcy nie mogą długo pozostać w jego ciepłej chatce. Muszą podążać do celu swej wyprawy, do góry zajętej przez Smauga. Cała kompania wyrusza w stronę Mrocznej Puszczy. Niestety przed wejściem do lasu, Gandalf postanawia ich opuścić. Krasnoludy wraz z hobbitem muszą same przebrnąć przez niebezpieczną puszczę. Jakie niebezpieczeństwa napotkają? Czy znajdą sprzymierzeńców? Czy uciekną przed ich prześladowcami? I oczywiście najważniejsze, czy dotrą do Samotnej Góry?

Przed poprzednim filmem o Hobbicie, nie miałam porównania z książką, nie przeczytałam jej. Teraz jednak było inaczej. Książka za mną, więc wiedziałam, co naprawdę znalazło się w powieści, a co zostało dodane przez reżyserów i scenarzystów. Największym zaskoczeniem był dla mnie wątek z Legolasem. Pamiętam, że gdy oglądałam trailer, po raz pierwszy powiedziałam mojej przyjaciółce, że widzę w nim Legolasa, ona odpowiedziała mi, że to musiałam się pomylić, wtedy również nie miałam jeszcze za sobą książki, a ona tak. Myślałam, że ma rację, ale jak. Zaskoczyło mnie to bardzo pozytywnie, uwielbiałam go we Władcy Pierścieni. Czuję, że to nie koniec jego gry w filmie, jeszcze sporo nam pokarzę.



 Dziwicie się może dlaczego nie pieję z zachwytu, ani nie zachwycam się wciąż całym filmem(choć był cudowny), otóż zrobiłam sobie dzień przerwy miedzy obejrzeniem filmu, a recenzją. Jestem teraz bardziej spokojna i bardziej rzeczowo(jak sądzę) mogę Wam przekazać, to co widziałam. Ale wróćmy do filmu.

Wciąż dziwiłam się, jak tak krótka książka może być ukazana w trzech tak długich filmach, jednak teraz rozumiem. Wiele wątków zostało przedłużonych, sporo scen zostało dodanych, wiele postaci, które nie pojawiły się w książce, tu zostały ukazane, a nawet ich historię były w sporym stopniu rozwinięte. Dla mnie to jednak nie było żadnym minusem, a nawet działało bardzo pozytywnie. Im więcej historii ze świata Tolkiena tym lepiej. A do tego nie można w nich narzekać, że są źle nakręcone, od tego filmu aż biję profesjonalizmem, ogląda się go z zapartym tchem, nawet mimo siedzenia w jednej pozycji około trzech godzin.

 Cieszę się, że wątek postaci został tak ciekawie rozwinięty. Działo się spor, a jednocześnie znaleziono czas na drobne miłosne i zagadkowe elementy.  Została nam przybliżona przeszłość postaci, co dawało nam o nich żywszy obraz. Szczególnie w tej części urzekła mnie postać Kiliego, pokochałam go po prostu. Z krasnoludów, moim zdaniem, to on najbardziej się wybił i było mu poświęcone najwięcej scen, z czego bardzo się cieszyłam. (Już poprosiłam przyjaciółkę o jego portret.) Miało być spokojnie, ale gdy tylko o tym pomyślę, to zaraz mam uśmiech od ucha do ucha i cieszę się jak głupia. Po prostu wątki z nim były cudowne. Myślę, że było by tak nawet bez miłosnego trójkąta, w którym bierze udział.

Miałam pisać o postaciach, ale wyszło, ze pisałam jedynie o Kilim. Powiem, że wszystkie Krasnoludy wpłynęły na mnie pozytywnie. No może poza Thorinem, nad którym tak zachwycałam się, w poprzedniej części. Teraz nie mogę przezwyciężyć niechęci do niego po przeczytaniu książki. Gandalf jak zwykle spisywała się wspaniale, cieszę się, ze odgrywał tak znaczącą rolę, mimo że w książce nie było go za wiele aż do spotkania. Ten tajemniczy wątek z nim i ze złym zapowiada się ciekawie, wszyscy wiemy, ze wyjdzie z opresji, ale jak?

Chwilę pochylę się również nad postaciami dodanymi, których w książce byśmy nie spotkali. Legolas i Tauriel, elfy z Mrocznej Puszczy. Obie te postacie wniosły wiele akcji i zawirowań do zdarzeń. Zdecydowanie momenty, kiedy walczyli z przeciwnikami były jednymi z najbardziej efektownych i widowiskowych. Postać Radagasta również cały czas mnie zaskakuję. Jest on, że tak napiszę, ciągłą niespodzianką. Nie wiadomo, co się po nim spodziewać i to jest intrygujące.

Pochylę się na chwilę nad efektami specjalnymi, których w filmie na pewno nie zabrakło. Jestem nimi zachwycona. Patrząc na sceny w końcowych momentach, co ja mówię, patrząc na cały film nie można wyjść z zachwytu. Wszystko było niezwykłe i czarodziejskie. Magiczne sceny walki, walka ze smokiem,  mogłabym tak wymieniać długo.

Cały czas do głowy wpadają mi nowe pomysły, nad czym mogłabym się zachwycać. Teraz na przykład rozmyślałam o Beornie, który mnie oczarował. Czytając wyobrażałam go sobie trochę inaczej, może bardziej coś w stylu Hagrida z „Harrego Pottera”, ale ta postać była równie ciekawa i zaskakująca.

Cały czas wspominam o postaciach, ale nie można się nimi nie zachwycać. Poruszając temat bohaterów nie mogę zapomnieć o samym hobbicie. Bilbo spisał się znakomicie, doskonale oddał swoją przemienię, swój charakter, był niczym wyjęty z kart ksiażki. Nie mogę wyjść z zachwytów. Chciałabym wymienić jeszcze wiele charakterów, ale niestety nie starczyłoby dla nich miejsca, a właściwie nikt nie chciałby tyle o nich czytać. Mogłabym jeszcze zachwalać Barda, wszystkie krasnoludy po kolei, a nawet Azoga, ale poprzestanę na Bilbo.


 Muszę Was jednak przed czymś ostrzec. To chyba jedyny minus na jaki natknęłam się podczas oglądania, choć znaczący. DUBBING! Nie, nie i jeszcze raz nie. Okropnie mi się to nie podobało. Ja chcę napisy, ja chcę napisy. To było okropne, szczególnie głos Gandalfa, odczuwałam wielką różnice, bo poprzedni film oglądałam z napisami. Jestem niestety z tego powodu bardzo zła, bo film zachwycał, ale słuchanie dialogów nie było najprzyjemniejszą kwestią.


 Podczas oglądania filmu odczuwamy całą gamę uczuć. Jestem zaskoczona, że reżyser potrafił tyle „wycisnąć” z tej opowieści. Odczuwałam lęk o bohaterów, strach przed ich jutrem. Cieszyłam się z ich wygranych, smuciłam porażkami. W tomie tym panowała atmosfera dużego napięcia, zdenerwowania, czułam oczekiwanie na finał, co miało szczególny wymiar przy scenach z Gandalfem. Było one najmroczniejsze i najbardziej zagadkowe. Do tego zachwycające sceny bitew, o których już pisałam, napawały lękiem. Pamiętam, że niekiedy siedziałam z rozdziawioną buzią i patrzyłam z zaskoczeniem na niesamowicie płynne i zgrabne ruchy walczących elfów, czy niebezpieczne uderzenia krasnoludów.  Podczas oglądania musiałam wyglądać naprawdę zabawnie.


Na koniec taka mała, choć może źle się wyraziłam, ogromna wisienka na torcie. SMAUG! Tego bohatera nie zapomnę na długo. Po pierwsze wyglądała niesamowicie,  cudowna scena z wyłanianiem się ze złota, byłam pod ogromnym wrażeniem, tak samo w końcowej scenie ze złotem, mistrzostwo. Ale nie tylko wygląd się liczy. Smok zachowywał się idealnie, inteligentny, sprytny, przebiegły, jego rozmowa z Bilbo przebiegała niezwykle ciekawie. Nie mogę wprost wyjść z zachwytów nad nim. Jestem oczarowana.

„Pustkowie Smauga” to opowieść, która trwa, nie tylko dlatego, że jeszcze nie jest zakończona, że ma wyjść kolejny jej fragment, ale dlatego, że zapada w pamięć i trwa w mojej głowie. Miało być składnie, ładnie i dokładnie, a wyszło odwrotnie. Mimo tego, że ochłonęłam po filmie, emocje wciąż buzują, a jedynie były lekko okryte. Już nie mogę się doczekać zakończenia. Czekam z niecierpliwością.

Ocena oczywiście: świetna

Reżyseria: Peter Jackson
Scenariusz: Guillermo del Toro, Peter Jackson, Fran Walsh, Philippa Boyens
Część: II
Produkcja: USA, NowaZelandia
Czas trwania: 2h 41min
Data premiery: 2 grudnia 2013 (świat), 27 grudnia 2013 (Polska)
Data obejrzenia: 2013-12-27
Bohaterowie: 

Ian McKellen-Gandalf Szary
 Martin Freeman-Bilbo Baggins
 Richard Armitage -Thorin Dębowa Tarcza
 Ken Stott-Balin
 Graham McTavish-Dwalin
 William Kircher-Bifur
 James Nesbitt-Bofur
 Stephen Hunter-Bombur
 Dean O'Gorman-Fíli
 Aidan Turner-Kíli
 John Callen-Óin
 Peter Hambleton-Glóin
 Jed Brophy-Nori  
Mark Hadlow-Dori
 Adam Brown-Ori
 Orlando Bloom-Legolas
 Evangeline Lilly-Tauriel
 Lee Pace-Król Thranduil
 Cate Blanchett-Galadriela
 Benedict Cumberbatch-Smaug / Nekromanta
 Mikael Persbrandt-Beorn
 Sylvester McCoy-Radagast Bury
 Luke Evans-Bard / Girion

Trailer:


Komentarze

  1. Książkę znam ;) Co do filmów - pierwszą część Hobbita widziałam, druga jak na razie przede mną. ,,Jedynka" rzadko, nawet bardzo rzadko, ale jednak momentami mi się dłużyła, co nie zmienia faktu, że i tak mi się podobała. Po za tym uwielbiam ,,Władcę pierścieni", więc obejrzenie,,Pustkowia Smauga" mam w najbliższych planach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami mi również, ale tu na pewno nie będziesz się nudzić. Akcji była co niemiara, najwięcej, jak pisałam z elfami w roli głównej. ;)

      Usuń
  2. Wybieram się z przyjaciółmi we wtorek :) Pierwsza część, w moim odczuciu, wypadła bardzo dobrze, więc nie mogę się doczekać kontynuacji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam na wrażenia, film jest cudowny, ale może ktoś sądzi inaczej, chciałabym sie przekonać. ;)

      Usuń
  3. Muszę obejrzeć, bo pierwsza część była super :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Idę chyba w środę! Nie mogę się doczekać!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam serdecznie, mam nadzieję, że się nie zawiedziesz. ;)

      Usuń
  5. Muszę obejrzeć pierwszą część :P

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzisiaj się na to wybieram do kina, ale podchodzę całkiem sceptycznie. Dla mnie cały Hobbit jest po prostu naciąganiem na kasę :P Nie wiem jak z takiej cieniutkiej książeczki można zrobić trzy części... ;)
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że tak sądzisz, bo omija Cię wiele emocji i niespodzianek. To prawdą, że film można by nakręcić od razu w jednej części, ale dla mnie takie rozciąganie nie jest takie złe, gdyż dłużej mogę spędzić czas z ukochanymi bohaterami. ;)

      Usuń
  7. Nawet nie wiedziałam, że już puszczają w kinach! Koniecznie muszę się tam wybrać, tym bardziej, że wszyscy zachwalają.

    http://shelf-of-books.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się z Tobą, świetny film, denerwowały mnie właśnie te odstępstwa od fabuły książki z Legolasem i elfką. Pozdrawiam! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi tam się podobało, ja podczas oglądania Władcy Pierścieni byłam zakochana w Legolasie, więc co się dziwić. :P

      Usuń
  9. Świetna recenzja, ale film nie dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie oglądałam, ani nie czytałam, ale cieszę się, że Ciebie zachwyciła:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja jestem całkowicie poza tematem. Nie znam ani książki, ani filmów :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. To oczywiście pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy chociaż troszkę interesują się kinem. Wiadomo, to film szeroko0 komentowany i omawiany i po prostu trzeba go znać. Ja wybieram się do kina po Nowym Roku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam Ci i mam nadzieję, że Ci się spodoba. ;)

      Usuń
  13. Książkę czytałam i bardzo mi się podobała. Nie obejrzałam jeszcze I części filmu, ale Twoja recenzja drugiej jest bardzo zachęcająca. Swoją drogą, jak można 300-stronicową powieść podzielić na 3 filmy?
    Pozdrawiam :)
    izkalysa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam bardzo gorąco, filmy były niesamowite. ;)
      Peter Jackson potrafi wszystko. :)
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  14. Ja wybieram się jutro :D
    Pozdrawiam Michał

    OdpowiedzUsuń
  15. Planuję niedługo się wybrać na ten film, zobaczymy, czy mi też się tak spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jedna z niewielu książek, której historia na potrzeby filmu została przedłużona, a nie skrócona ;P
    Niedługo się wybiorę, chociaż nie śpieszy mi się.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)