Nefilim
Podążać za
przeznaczeniem...
Anioły to temat pojawiający się w współczesnej fantastyce
równie często, co wampiry, wilkołaki. Książek z tego gatunku jest naprawdę
wiele, więc jest w czym wybierać. Mimo że temat wydaję mi się już przesycony
tymi stworzeniami, niekiedy nadal sięgam po powieści, które wydają mi się
odmienne od reszty. Tym razem zabrałam się za pierwszy tom z serii Upadli
Thomasa E. Sniegowskiego. „Nefilim”, bo taki nosi tytuł, miał być ciekawym,
nowym spojrzeniem na te istoty, liczyłam na mroczny klimat, wiele akcji, niesamowite
postacie, ale czy to otrzymałam? Okładka i opis tylko potwierdzają moje
przypuszczenia, ale czy tak samo jest z treścią?
Aaron to normalny chłopak, który mieszka wraz za swoją
przybraną rodziną i ukochanym psem. Marzy jedynie o skończeniu szkoły, znalezieniu
pracy i poślubieniu wymarzonej kobiety. Jednak cały jego świat zmienia się po
jego osiemnastych urodzinach. Nagle chłopak zaczyna rozumieć nieznane mu dotąd
języki, słyszy głosy w swojej głowie. Aaron boi się, że jest z nim coś nie tak
i udaję się do swojego dawnego psychologa. Jednak, nawet zaprzyjaźniony lekarz
nie wie, co mu dolega. Wyjaśnienie jego nowych umiejętności nadchodzi z
niespodziewanej dla niego strony, bardzo niespodziewanej.
„-Poczekaj, jak
usłyszysz, co ma do powiedzenia leniwiec.
-Przecież to jakiś
obłęd – wymamrotał Aaran.
-Niezupełnie – odparł Zeke.
– One po prostu mają inną perspektywę postrzegania rzeczywistości. ”
„Nefilim”, jak sama nazwa mówi opowiada o Nefilimach, co
często w literaturze wiąże się również z aniołami. Tu o dziwo, są one
przedstawione jako okrutne i bezwzględne potwory o cudownym wyglądzie. Nefelim
są ich potomkami, dziećmi aniołów i kobiet, które muszą zostać przez nich
znoszone, dla chwały Ojca. Pomysł z aniołami, Nefelin, Upadłymi, nie wydaję mi
się już oryginalny, bo czytałam kilka książek o podobnej tematyce, ale muszę tu
dodać, ze ta książka została napisana w 2003 roku, więc wtedy na pewno była
jeszcze oryginalną powieścią dla młodzieży. Teraz jednak ginie w gąszczu innych
podobnych, wcześniej wydanych powieści.
Aniołowie dzielą się tu na dobrych i złych, jednak my,
czytelnicy poznajemy jedynie tą ciemniejszą stronę. Boscy Strażnicy, którzy
mają zwalczać Nefeilim są kierowani przez wielkiego fanatyka. To właśnie on,
Werchiel był dla najbardziej wyrazistą postacią, mimo że go nie polubiłam,
musiałam docenić jego charakter. Poznajemy też kilka innych postaci z tego
niesamowitego świata, jednak oni wydają mi się szary, mało znaczący.
„Być pewnym wszystkiego (...) to musi być rozkosz.”
Główny bohater Aaron, również nie wywoływał u mnie wielkich
emocji. Taki zwykły nastolatek, jakich wielu. Dziwiłam się, że autor stworzył
mu dość ciekawą przeszłość, chłopak mieszkał w wielu domach zastępczych, jednak
nie wyczuwałabym w nim wiele buntu, czy jakieś zawziętości. Tolerowałam go, nie
wzbudzał moich negatywnych, ani pozytywnych odczuć. Z jego osobą powiązany jest
również wątek miłosny, który dla mnie był oklepany, niepotrzebny i po prostu
dziwny. Nie wiem, czy autor dodał go, by zwiększyć liczbę stron, czy naprawdę
wydawało mu się to dobrym pomysłem, ale mi to się nie spodobało. Było naprawdę
sztucznie i cukierkowo.
Książkę czyta się błyskawicznie, jednak nie dzieje się to
przez porywającą akcję. Raczej sądzę, że to wina wielkiej czcionki. Moim
zdaniem historię tą można by spokojnie zmieścić na 200 stronach.
Na początku wspomniałam również o mrocznym klimacie, którego
się spodziewałam. Niestety nie było go tu dla mnie w ogóle. Mroczny anioł nie
był raczej przerażający, częściej denerwował mnie swoim fanatyzmem, nie trawię
takich ludzi. Zakończenie wzbudziło odrobinę więcej moich emocji niż całą
reszta książki, jednak na głównym bohaterze, jak zauważyłam, nie wzbudziło to
wiele emocji. Nie chcę nic zdradzać, ale przeżył wielką stratę, a on nie przejął
się tym zbytnio. Przynamniej ja tak to odebrałam. A nawet jeśli to odczuł, to
autor nie potrafił tego wyrazić w pełni.
„Nefilimowie stanowią właśnie taką obrazę. Skazę na wizerunku Boga.”
Na tle wielu minusów, znalazłam też kilka pozytywnych
aspektów. Mimo braku wielkiego tempa akcji, czyta się ją szybko. Pomysł w gruncie
rzeczy, mimo że spotykałam się z podobnymi pomysłami oryginalny. Dużym plusem
było również to, ż e wreszcie narracje przejął chłopak, myślę, ze kolejna
rozczulają się nad sobą dziewczyna to było by już za dużo. Patrząc na pozycje
przeczytane wcześniej przeze mnie, nie spotkałam się chyba jeszcze z taką, w
której aniołowie, byli by tymi złymi, a przynajmniej ich część. Więc znów autor
podniósł statystyki.
Ogromnie spodobała mi się również okładka, ma ona ten
mroczny i ciekawy klimat, że aż chcę się porwać
książkę z półki. Model na
okładce nie razi w oczy, jak to czasem bywa, ale jest, że tak to ujmę,
dodatkiem i ciekawie się komponuję z tłem i napisami. Moim zdaniem bardzo
ciekawy pomysł.
„Ojciec wie wszystko (...) Bez względu na to, jak beznadziejne
i przypadkowe mogą nam się
wydawać różne rzeczy,
On zawsze ma plan.”
Podsumowując, po książce liczyłam zdecydowanie na więcej i może
dla tego nie spodobała mi się w pełni. Myślę, że była to przyjemna lektura, ale
bez fajerwerków. Myślę, że sięgnę po kontynuację, by się przekonać, czy jednak
nie będzie lepiej. Mam nadzieję, że będę miała bardziej pozytywne wrażenia po
kolejnej części, czyli „Lewiatan”.
Ocena: średnia [3/6]
PS. Oglądam zdjęcia okładek, a tu co widzę - ekranizację, a w niej grającego Stefano z "Pamiętników Wampirów". ;)
Autor: Thomas Sniegowski
Tom: I
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 318
Cena: 34,90 zł
Data przeczytania: 2013-08-31
Skąd: publiczna biblioteka
Tom: I
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 318
Cena: 34,90 zł
Data przeczytania: 2013-08-31
Skąd: publiczna biblioteka
Seria Upadli:
Nefilim --- Lewiatan --- Raj utracony --- Dzień gniewu
Książka przeczytana do wyzwania:
Oglądałam kiedyś ekranizację, ale nie przypadła mi zbytnio do gustu, więc i książkę na razie sobie odpuszczę. :)
OdpowiedzUsuńFilm mnie nie przyciąga do siebie, w sumie tak samo jak druga część książki, ale spróbuję. ;)
UsuńJa mam dosyć aniołów, jak na razie:)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś. ;)
UsuńSłyszałam że nie jest to zbyt dobra lektura a Twoja recenzja nie zmieniła w najmniejszym stopniu moich odczuć w stosunku do niej. Raczej nie sięgnę, ale kto wie co mi strzeli do głowy gdy znajdę się w bibliotece :P
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, co Ci strzeli do głowy, ale wiem, co mi strzeliło ;P
UsuńPozdrawiam.
Słyszałam sporo o te książce, ale unikam już tej tematyki. Zostawiam tylko to co mam na półkach, a po resztę nie sięgam lo
OdpowiedzUsuńW sumie dobra postawa, sama muszę się zabrać za książki z własnej półki. ;)
UsuńCzytałam tą książkę i raczej przeczytam też kontynuację, chociaż szczerze mówiąc nieszczególnie powieść mi się spodobała. Tak jak ty spodziewałam się po niej trochę więcej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuję :)
Widać, mamy podobny gust ;)
Usuńokładka faktycznie całkiem całkiem (model ma piękny kaloryfer *__*), ale książka raczej nie dla mnie. jeśli chodzi o upadłe anioły, Szeptem mi starczy. przyjemnie się czytało pierwszą dla mnie serię o tej tematyce, ale za każdą kolejną podziękuję.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :*
Wiedziałam, że któraś to zauważy :D W sumie właśnie ta książka kojarzyła mi się z Szeptem, ale tam pierwszą część bardzo polubiłam ;)
UsuńSłyszałam o tej książce mało pochlebne opinie, twoja także pokazuje tę książkę jako przeciętną, więc raczej sobie odpuszczę :D Może kiedyś jak nie będę miała co czytać, w co wątpię, to sięgnę po Nefilim :D
OdpowiedzUsuńNie polecam, ale i nie odradzam, musisz sama zdecydować. ;) Choć nie wiem, czy warto sięgać, jest już wiele podobnych pozycji i według mnie lepiej dobracowanych. ;)
UsuńTemat wdzięczny, ale potencjał widzę niewykorzystany zbyt dobrze.
OdpowiedzUsuńRaczej nie do końca ;)
UsuńPodobała mi się ekranizacja, ale do samej książki mnie nie ciągnie. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńA nie wiedziałam, że nie była taka zła. ;) Ale ja i tak chyba za ekranizację podziękuję. ;)
UsuńKsiążka również mi nie specjalnie przypadła do gustu. Ekranizację próbowałam obejrzeć, ale jakoś nigdzie jej nie mogłam znaleźć.
OdpowiedzUsuńJak tam Stefano, to Paweł! x3
Odpowiadając na Twoją wypowiedź. :) Taki wybór profilu to odważny krok. Niestety w moim przypadku chemia jest katastrofą, a z matematyki leżę przy geometrii. Ale biologia jest w porządku, a przynajmniej w tym roku była.
Ja oczywiście do humanistycznej idę. :)
Naprawdę? A jaki masz nick?
Myślę, że większość czytelnik,ów ma podobne wrażenia, gdy patrzyłam na oceny na LC. A może to znak, ze nie powinnaś oglądać :P Żartuję. ;)
UsuńNie jestem fanką fantastyki a skoro książka nie jest jakaś specjalna, to sobie ją daruję ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na kulturka-maialis.blogspot.com
Choć fantasy bardzo lubię za tę lekturę podziękuję :)
OdpowiedzUsuńTaki rym :D
UsuńCzy ja widzę Stefana Salvatore na okładce? :) Jeżeli tak, to znaczy, że to pozycja dla mnie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Widzę fankę. ;P Zdaję mi się, że to on ;)
UsuńRównież pozdrawiam.
Czytałam, ale nie podobała mi się właściwie wcale... Nie wiem czemu...
OdpowiedzUsuńJa też nie wiem. ;) Mi też sie szczególnie nie spodobała. ;)
UsuńJa też nie wiem. ;) Mi też sie szczególnie nie spodobała. ;)
UsuńKiedyś miałam na nią ochotę, ale po Twojej recenzji czuję, że powinnam odpuścić
OdpowiedzUsuńMoże Tobie się spodoba, nie mam pojęcia. ;)
UsuńWcześniej nie ciągnęło mnie do niej szczególnie, a Twoja ocena też mnie do niej nie zachęciła, więc nie będę się za nią zabierać. Za to podoba mi się to, że narrtorem jest chłopak, no i samą książkę napisał autor nie autorka - a zazwyczaj o aniołach piszą kobiety.
OdpowiedzUsuńTak również to zauważyłam, tu, jak sądzę własnie dzięki męskiej perspektywie, jest mniej romansu niż w innych powieściach, w sumie prawie w ogóle go nie ma, co dla mnie było plusem. ;)
Usuń