Morze potworów

„Ty, Percy... ty jesteś po części bogiem, po części człowiekiem. Żyjesz w obu światach. Oba mogą ci zrobić krzywdę, ale i ty możesz wywrzeć wpływ na oba. To czyni herosów wyjątkowymi. Niesiesz nadzieje ludzi do królestwa nieśmiertelnych. ”

Gdy słyszę słowo „morze” zaraz przed oczami pojawia mi się spokojna morska toń, bezchmurne niebo, ciepło i miłe wakacje na plaży. Jednak wszystko diametralnie zmienia się, gdy do bezpiecznego wyrazu dołącza inny, mniej spokojny kolega. Razem formują tytuł powieści Ricka Riordana „Morze potworów”. Z czym kojarzą mi się te słowa? Ze świetną zabawą, mile spędzonym czasem i historią pełną humoru. Tak właśnie tak, to wszystko znalazłam w drugiej części serii „Percy Jakson i Bogowie Olimpijscy”. 

„Mama(...) lubi obchodzić specjalne okazje, przygotowując niebieskie jedzenie – jakby w ten sposób udowadniała, że wszystko jest możliwe. Percy może skończyć siódmą klasę. Gofry mogą być niebieskie. Takie drobne cuda.”

Percy’ego w nocy budzi dziwne sen, widzi swojego kumpla, satyra w sukni ślubnej, jakby tego było mało jego przyjaciele przed kimś ucieka, czy Groverowi coś grozi?  Jak pewnie pamiętacie z poprzedniej powieści, wyruszył on misję poszukiwać boga Pana, jak na razie żaden z satyrów nie wraca z misji żywy, jednak to właśnie Grover chciał wszystko zmienić. Jak sobie poradzi? 
Sen zdekoncentrował Percy’ego, a właśnie zaczynał się ostatni dzień szkoły, pierwszy rok, kiedy nie wyleciał. Liczył, że wytrwa do końca dnia,.. Jednak spokój nie trwał długo. Podczas lekcji w-fu Percy, razem z nowym przyjacielem Tysonem, grał o własne życie. Jakby to nie był dostateczny kłopot, mama nie chcę mu powiedzieć, dlaczego  nie może wrócić do obozu herosów. Co dzieje się w obozie herosów? Jakie niebezpieczeństwo czeka na Grovera? Czym jest Morze Potworów? 

Nie będę ukrywać, że seria o Percym Jacksonie należy do moich ulubionych. Każdy tom, dzięki nawiązaniom do mitologii greckiej, jest dla mnie ogromnie ciekawy. Tym razem największym niebezpieczeństwem okazała się wyprawa po Morzu Potworów. Wody te mogliście poznać podczas czytania „Odesei” Homera. Widać, że autor w dużej mierze się na niej wzorował. Właśnie dlatego, zaraz po przeczytaniu „Morza Potworów” sięgnęłam po „Przygody Odyseusza” Jana Parandowskiego. Dzięki temu porównałam motywy i historie. Powiem szczerze, że druga pozycja mnie nudziła, może w sporym stopniu przez to, że była dość ciężko napisania, jakoś tak przestarzale. Czułam, że odbiega od innych książek, które czytałam, jednak nie żałuję, że ją skończyłam. Pierwsza zaś pisana prostym, młodzieżowym językiem pochłonęła mnie. Znów to napiszę, uwielbiam książki Ricka Riordana. Co poradzę? Uwielbiam ich humor, przygody i połączenie starożytności i współczesności. 

„Układy rodzinne są zawsze skomplikowane, a układy rodzinne nieśmiertelnych są nieskończenie skomplikowane. Czasami jedynym, co możemy zrobić, jest przypomnienie komuś o pokrewieństwie na dobre i na złe...”

Ta część, jak każda kolejna zawiera motywy, które poznaliśmy w pierwszej części serii, a mianowicie zły plan Kronosa, władca ten próbuje powstać, wrócić do naszego świata i przejąć władze. Pojawia się na temat naprawdę dużo, jednak nie jest tematem przewodnim. Akcja głównie skupia się wyprawie Percy’ego i ratowaniu obozu, jednak wspomniana powyżej kwestia w cale nie umyka, nie jest zapominana. Oba zdarzenia toczą się jakby dwutorowo, czasem przeplatają, czasem rozwidlają, dlatego tak bardzo podoba mi się ta historia. 

„Wszelkie próby zabójstwa spotkają się z najsurowszą karą – pozbawieniem prawa do konsumpcji słodyczy przy wieczornych ogniskach przez tydzień! Do rydwanów! ”

Nową postacią w serii, która przez smój czarny humor często mnie bawiła był Tantal, znany w mitologii jako postać, która przechytrzyła bogów. Muszę powiedzieć, że facet był szalony, a do tego rozprowadzał wokół siebie taki mroczny klimat, lekko złowrogi. Świetnymi scenami były te, gdy uciekało przed nim jedzenie. 
W „Morzu potworów” pojawiła się również inna, bardziej przyjazna i niewinna postać, Tyson. Chłopak w tym roku został przyjacielem Percy’ego. Był ogromny, miał wielkie recę i lekko mówiąc był dziecinny, jak na swój wiek. Ale było w nim coś jeszcze, jakby pochodził nie z tego świata. 

Oczywiście, jak to ja, musiałam o czymś zapomnieć. Zaznaczyłam sobie to nawet w książce, a nie wspomniałam. Już to nadrabiam. Bardzo spodobał mi się fragment o Centrum Odnowy Biologicznej Madame Kiti. Od razu wiedziałam, że jest  z nią coś nie tak, ale urzekła mnie swoim charakterem. Od razu skojarzyła mi się scena z filmu, nie wiem dokładnie jakiego, ale właśnie coś z Odyseją. Tak samo pozytywnie zadziała na mnie Meduza w pierwszej części. Lubię takie niecodzienne postaci.

Podsumowując Rick Riordan jak zwykle pozytywnie mnie zaskoczył. Znów czułam się tak, jakbym książkę czytała pierwszy raz. Jedynym minusem według mnie, były początkowe fragmenty, powoli się rozwijały. Jednak przy tej serii wszystko potrafię wybaczyć. Autorowi dziękuję za mile spędzony czas, a jeśli Was zaciekawiłam to zapraszam do lektury. 
Ocena: świetna

PS. Niedługo w kinach pojawi się film na postawie właśnie drugiej części książki. Pierwsza część bardzo odbiegała od treści książki, ale wybaczę im to, jeśli druga część będzie lepsza. "Złodziej pioruna"(wiem z doświadczenia) bardziej spodoba się widzom, którzy nie czytali książki(mojej siostrze sie spodobał), czytelnicy, łącznie ze mną, mogą czuć się nieco inaczej. Liczyłam na więcej. Teraz mam nadzieję, na dobra i zbliżoną do fabuły książki ekranizację. A Wy czekacie na film, chcecie obejrzeć? 

Autor: Rick Riordan
Tom: II
Wydawnictwo: Galeria Książki
Ilość stron: 
Cena: 34,90zł
Data przeczytania: 2012-05-??, 2013-06-01
Skąd: biblioteka publiczna


Seria: 
Złodziej pioruna --- Morze potworów --- Klątwa tytana --- Bitwa w labiryncie --- Ostatni Olimpijczyk + Archiwum herosów + Przewodnik po świecie herosów




Książka przeczytana do wyzwania:


Komentarze

  1. Nie ma lepszej serii od tej o Percym. Uwielbiam każdy tom i autora!

    Zapraszam do siebie: in-corner-with-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, tzn. są równie dobre, ale tą też uwielbiam ;)

      Usuń
  2. jeśli fantastyka to zawsze ;) zapraszam http://qltura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja czekam na film. :) Zapowiada się o wiele bardziej zgodny z książką, ale wybaczę nawet, gdy nie tak do końca nie będzie, bo lubię aktorów, którzy tam grają. ;)
    Fajna recenzja! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie też ich polubiłam, wyjątkiem była Annabeth :( Reszta nawet spoko ;) Dzięki.

      Usuń
  4. A Ty znów kusisz tą fantastyką, a ja zauważyłam, że dopiero 1 pozycję przeczytałam w tym miesiącu z tego gatunku :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Recenzja dodana do wyzwania "Czytam Fantastykę"
    serdecznie pozdrawiam
    Miłośniczka Książek

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego w Polsce mamy takie beznadziejne okładki tego autora... tzn. beznadziejne w stosunku do ich zagranicznych pierwowzorów :P. Wtedy byłaby większa szansa, żebym się za to zabrał :D.

    Pozdrawiam!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętasz nie liczy się okładka, a treść? :) Ale cóż w Polsce często można trafić na gorsze okładki, trzeba to przeboleć.

      Usuń
  7. Słyszałam o tej serii, ale rzadko czytuje fantastykę, więc się na nią nie skusiłam. Polecę ją jednak mojemu bratankowi. Myślę, że będzie z niej zadowolony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, nie każdy musi ją lubić, a bratanek będzie pewnie zachwycony ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)