Cle 2: Yellow Wood - Stray kids (recenzja albumu)

Wyjście z labiryntu? 



Stray kids to zespół, który zaczęłam śledzić jeszcze na długo przed debiutem. Wciąż z ciekawością obserwuję ich osiągnięcia, prawie popłakałam się, gdy zdobyli pierwszą nagrodę, na którą tak długo czekali... Po pół roku wydają kolejny album. 

Jest to album specjalny, kompilacja, nie wiem do końca jak to nazwać. Zawiera on zaledwie 7 piosenek, z których 4 były już wcześniej publikowane jako dodatki do poprzednich mini albumów. Cle 2: Yellow Wood jest albumem, którego limitowana edycja wyprzedała się błyskawicznie. Sama miałam spory problem z jego zamówieniem. Dwa zamówienia grupowe mi nie wypaliły i musiałam zamawiać sama trochę drożej niż zwykle, ale w końcu mam swoją limitowaną edycję. Trzymam się postanowienia, że będę zawsze kupowała jeden ich album i jak na razie mam wszystkie po jednym, ale w głowie wciąż mam, że może jednak dokupię resztę wersji... 



Album rozpoczyna kawałek Road Not Taken, który wręcz uwielbiam. Podoba mi się jego energia i ton, żałować mogę tylko że jest tak krótki. Głos Felixa jest w nim jeszcze bardziej głęboki. Kawałek ma w sobie taneczny bit, taki jak Miroh, ale dopiero pod koniec mocno wybija się elektronika, wcześniej doskonale pokazano wokale chłopaków.

Czas na utwór tytułowy. Side effects to utwór, który stylistycznie przypomina mi ich debiut ze District 9, choć jeszcze mocniej podkręcono w nim elektronikę, niepewność i uczucie osaczenia. Podoba mi się jako utwór, ale nie słucha się go z przyjemnością, bardziej nadaje się na imprezę, nie zaś, by się zrelaksować w domu... 

TMT jest trzecim nowym utworem na płycie. W porównaniu do dwóch poprzednich jest zdecydowanie bardziej spokojniejszy, bit ma w sobie mniej ciężkości, a więcej luzu, to jeden z tych utworów, których można spokojnie słuchać puszczonego na playliście. 


Następnie na albumie znalazły się 4 Mixtape, które w całości od początku do końca stworzone są przez członków. Właśnie po nich zawsze w albumach było widać, jaką muzykę lubią. Zawsze najbardziej do mnie trafiały. Cudownie było móc je teraz posłuchać w kolejności. Znajdowały się wcześniej ukryte jako ostatnie piosenki na albumach Stray kids. To taka miła tradycja i mam nadzieję, że Mixtape 5 znajdziemy na kolejnym albumie. 

Przyznam się, że bardzo zależało mi na kupieniu wersji limitowanej, gdyż zabierała bardzo dużo dodatków, co możecie zobaczyć na pierwszym zdjęciu. Jeszcze w żadnym albumie nie miałam aż tyle kart... Cieszyłam się jak małe dziecko otwierając album i wciąż wydostając coś nowego. Sam album też jest cudowny. Bardzo podoba mi się faktura okładki. Sesja jest ładna, ale liczyłam na coś bardziej psychodelicznego po tytułowym utworze... 

Na koniec dodam, że już czekam na nowy album chłopaków, zwykle wychodzą, co 3 miesiące, więc właściwie nie zostało już tak wiele czasu. Myślałam, że jak dziś przesłucham wszystkie Mixtape to wybiorę swój ulubiony, jednak są tak różne, że nie mogę wygrać. To byłaby za trudna decyzja...

Znacie Stray kids? 

Komentarze

  1. To jest wszystko od jednego albumu?
    I jeszcze pytanie na jakiej stronie kupiłaś ten album?

    OdpowiedzUsuń
  2. Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)