Wyścig śmierci

Ostatnia szansa na szczęście

Wiatr rozwiewa jej długie włosy, wpadają jej w oczy, biczują po twarzy lecz ona prawie tego nie zauważa. Pochylona ze skupieniem wypisanym na twarzy mknie przez rozgrzane słońcem piaski. Dziś niebo jest zachmurzone, lecz przedzierają się przez nie promienie słońca i właśnie one pozostawiają ciche pocałunki na jej policzkach. Dziewczyna się uśmiecha. Robi to, co kocha. Kiedy mknie wraz ze swym koniem nie liczy się nic poza przyjemnością jaka sprawia ta czynność. Ważne jej tylko to jak jej ruchy idealnie wkomponowują się w dźwięk uderzających o podłoże kopyt. Tylko ona, koń i wszystkie problemy znikają. Jednak nie bezpowrotnie...

Listopad to ponury miesiąc, zapowiada nadejście zimy, jednak wciąż nie pozwala by na ziemie spadł piękny, śnieżnobiały puch i oblepił ziemie. Ludzie wolą pozostawać w domach, grzać dłonie przy cieple kominka lub zakopać się pod kołdrą, byle tylko nie wpaść w kolejną kałużę...

"Jest pierwszy dzień listopada, wiec ktoś dzisiaj umrze."

Jednak mieszkańcy wyspy Thisby ma zdecydowanie mocniejsze argumenty do pozostania w domach.  A przynajmniej dla tej części, która chce przeżyć kolejny rok. Pierwszy listopada jest miesiącem krwiożerczego wyścigu, co rok na tej małej wysepce mężczyźni wraz z morskimi końmi, które pojawiają się jedynie w tym miejscu rywalizują, by tradycji stało się zadość. Niewielu przeżywa, jednak śmiałków kusi wysoka wygrana i możliwość zaimponowania reszcie społeczności. Wyścig jest wydarzeniem, jest świętem i jednocześnie przynosi żal i ból. Morskie konie nie są bezpieczne dla ludzi, nie mają litości, a żywią się mięsem nie zważając na jego pochodzenie. Są szybsze, większe i silniejsze od normalnych koni, jednak ich słabością jej morze, nie mogą bez niego żyć, ono je wzywa. Właśnie to jest największym problemem wyścigu, jeździec musi nie tylko wyprzedzić konkurentów, ale również zapanować nad koniem, któremu trudno zawładnąć pragnieniem. 
W tym roku do wyścigu również przygotowują się dziesiątki kandydatów, jednym z nich jest wielokrotny zwycięzca Sean Kendrick, które jedynym marzeniem jest posiadanie na własność wierzchowca, na którym jeździ. Właśnie o to walczy w wyścigu.  Po raz pierwszy o start ubiega się kobieta, Puck Connolly również ma cel, musi uratować rodzinny dom. Jednak czy pokonanie lęku przed morskimi końmi nie jest zbyt wielkim wyzwaniem?

"Wyścig śmierci", Wyścig Skorpiona to kolejna książka z dorobku Maggie Stiafvater. Autorka zasłynęła trylogią Drżenie(za mną tom pierwszy), a mnie zachwyciła "Królem kruków". Jednak kompletnie nie spodziewałam się, że ta jednotomowa opowieść okaże się dla mnie tak magiczna, że tak mnie zaczaruje.

Powieść przez swój tytuł mogła się kojarzyć z "Igrzyskami śmierci", jednak książka opowiada o czymś zupełnie innym. Wyścig jest tu tematem przewodnim, jednak sam jako taki pojawia się dopiero w końcowej fazie i nie jest mu poświęcona cała historia. W Igrzyskach natomiast większość czasu uczestnicy przebywali na arenie, ale przecież wyścig na maleńkiej wysepce nie można tak przedłużać.

Źródło
Kolejną różnicą między tymi zawodami jest to iż tu zawodnicy nie mają się zabijać, nie mają ze sobą walczyć, oni mają po prostu dobiec wraz ze swymi wierzchowcami cali na metę. Mają przeżyć, bo  wbrew pozorom to nie jest zwykła przejażdżka.  Each uisce to nie są zwykłe konie. Morskie konie nie są bezpieczne dla ludzi, nie mają litości, a żywią się mięsem nie zważając na jego pochodzenie. Są szybsze, większe i silniejsze od normalnych koni, jednak ich słabością jej morze, nie mogą bez niego żyć, ono je wzywa. Jeźdźcy muszą nad nimi zapanować, poskromić je za pomocą metalu, szeptów, które są niczym zaklęcia. Nawet doskonały jeźdźca zwykłych koni może mieć kłopot z tymi morskimi rumakami.
Nie myślcie jednak, że autorka jedynie przytoczyła nam poprzez opowieści mieszkańców ich krwiożerczość i nie ukazała niebezpieczeństwa grożącego jeźdźcom. Poprzez żywe, często brutalne opisy starć nieodpowiedzialnych, czy po prostu przebywających w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie z Each uisce. Te konie naprawdę zabijały ludzi i to wielokrotnie zostało nam pokazane przed wyścigiem, mogliśmy poczuć grozę i lęk startujących oraz problemy mieszkańców, którzy nawet nie próbowali stawać do boju. Pisarka nie używała czczych słów, a dawała żywy obraz takich scen.

Zagłębiłam się już w naturę Each uisce, ale trzeba też dogłębniej poznać te maleńką wysepkę, na której odbywa się Wyścig Skorpiona. Jest to jedyne takie miejsce, gdyż od niepamiętnych czasów to właśnie tam przybywały te niebywałe rumaki. W czasach przed wyścigiem konie wybiegały nawet w głąb lodu i zabijały ludność, kiedy zapoczątkowano zawody liczba zaczęła maleć. Tradycja przetrwała do dziś. Do wyścigu zawsze stają mężczyźni, niepisanym prawem kobiety nigdy nawet nie próbowały...

Do czasu Kate Connolly zwanej Puck. Dziewczyna straciła oboje rodziców przez niebezpieczne zwierzęta przybywające na wyspę. Mieszka wraz ze starszym  i młodszym bratem w starym domu, który od zawsze należał do jej rodziny. Jest uparta, silna i umie postawić na swoim. Ich rodzina od zawsze trzymała się razem, była jednością, ale zmieniło się to od śmierci rodziców. Najstarszy brat musiał zacząć pracować, a teraz wciąż nie ma go w domu. Powód zdradził dopiero przed listopadem, wyjeżdża, zostawia ich, zostawia młodsze rodzeństwo i odchodzi. Puck czuje się zdradzona, nie wie, co robić, postanawia wziąć udział w wyścigu, by zatrzymać go dłużej, nie chce zostać sama. Dziewczyna jako jedyna w wyścigu postanawia jechać na zwyczajnym koniu, jej ukochanej klaczy, boi się niebezpiecznych, morskich bestii. Jest zdeterminowana, ale zwycięzca jest jeden i od wielu lat jest nim Sean Kendrick.

Chłopak wiele lat temu stracił ojca, przez jego strach do Each uisce. On nie chciał nigdy skończyć jak ojciec. Mimo że  wygrywał już tyle razy, wciąż czuje respekt przed końmi, może dla tego wciąż żyję. Wie, co mogą zrobić, ale wie również, jak się tego wystrzegać. Od wielu lat wciąż jeździ na tym samym morskim olbrzymie, a koń ten nigdy go jeszcze nie zwiódł. Jednak koń nie jest jego, należy do jego pracodawcy, do właściciela stadniny i pewnie większości wyspy- Malverna. Tym razem jednak zgadza się, że sprzeda konia, jednak warunkiem jest kolejna wygrana.

Tych dwoje czuje do siebie pewną dozę respektu, Puck nie wierzy, jak ktoś tak młody mógł wygrać tyle razy, a Sean uważa dziewczynę za trochę szaloną, ale nie może powiedzieć, że brak jej odwagi. Gdyby nie wyścig pewnie nawet by o sobie nie usłyszeli, pewnie by się nie spotkali, nie pogadali, nie poznali. A tak zawiązała się między nimi pewna więź, wspólny cel, a jednak wykluczający szczęście jednego z nich.
Jednak związek ten, nawet nie wiem, czy można go tak nazwać, jest subtelny, jest jedynie odsuniętym na dalszy plan wątkiem dodającym całości trochę innego wymiaru. Romas nie wybija się, jest, ale nie jest wszechobecny, nie przytłacza czytelnika. I to można tylko chwalić, bo tej historii nie potrzeba więcej.

"Wyścig śmierci" tworzy realny obraz, zwykłej, lekko zacofanej wioski, która skrywa sekret, który wciąż się przed nami odkrywa. Niebezpieczne, piękne i groźne konie - dopełniają całą opowieść i są jej najważniejszą częścią, to od nich bije magia i zew morza, który wzywa również czytelnika.
Ocena: świetna [6/6] 


Autor: Maggie Steifvater
Tom: -
Wydawnictwo: Wilga
Ilość stron: 496
Cena: 39,99zł
Data przeczytania: 2014-07-14
Skąd: domowa biblioteczka




Wyzwania, w których bierze udział ta książka:

Komentarze

  1. Ogromnie chcę się dorwać do tej książki, zwłaszcza że Maggie Stiefvater lubię i szanuję za pomysły i odpowiednie klimaty powieści. W "Królu kruków" był mroczny, w trylogii "Drżenie" - melancholijny i mam nadzieję, że również w "Wyścigu" też jest odczuwalny. :)
    Będę chciała zdobyć tą pozycję. Zwłaszcza, skoro tak chwalisz. :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniecznie!! Koniecznie muszę przeczytać!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam i również bardzo mi się podobała ta książka. Aż szkoda, że nie ma dalszych części :c

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam nigdy o tej książce, ale mam nadzieję, że niebawem się to zmieni, a to wszystko dzięki Tobie i Twojej zachęcającej recenzji. Twórczość Maggie Stiafvater miałam już okazję poznać podczas czytania słynnej trylogii Drżenie, która mnie oczarowała ( no może poza trzecim tomem, który był taki nijaki). W każdym razie, mniej więcej wiem, na co stać tę autorkę, dlatego jestem przekonana, że "Wyścig śmierci" także w pełni mnie usatysfakcjonuje.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdecydowanie mnie zachęciłaś. Już od dawna chciałam przeczytać pierwszy tom i pewnie w końcu się zmobilizuję :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi o dziwne na pierwszy rzut oka nie książka nie skojarzyłam się z Igrzyskami śmierci. Dopiero po chwili skapowała :)
    Jestem cierpkawa, ponieważ jeszcze z takim pomysłem się nie spotkałam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię twórczość tej autorki, czytałam serię Lament i 2 tomy Drżenia, ale 3 mam już na półce. Na tę też mam ochotę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Już słyszałam o tej książce, ale nie wiedziałam, że jest tak dobra :) W sumie może przypadłaby mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ty to potrafisz swoimi recenzjami zaciekawić człowieka, serio!
    Muszę się kiedyś zabrać za tą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy się nie spotkałam z pozycją, ale wydaje się wprost magiczna ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że tak wysoko ją oceniłaś! Poluję na nią już od dłuższego czasu i wprost nie mogę się doczekać, kiedy w końcu ją przeczytam. Twoja recenzja tylko utrzymała mnie w przekonaniu, że naprawdę warto :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakoś mnie do tego tytułu nie ciągnie. Lubię konie, nawet kocham ale w tym wydaniu jakoś do mnie nie przemawiają. Poza tym Drżenie mnie kompletnie dobiło i jakoś mam też uraz do autorki. Kolejny punkt za tym, żeby nie sięgać po tą książkę, to moje odstawianie literatury młodziezowej. Nie chcę dorastać, ale paranormale dla nastolatków nie przemawiają już do mnie niestety. Starość nie radość...
    Gra o tron? No jasne, że jestem fanką i to do dawna. Żałuję, ze tak późno zaczełam czytać a z drugiej strony cieszę się, że po serialu, bo łatwiej połapać się w postaciach.
    Mangi? Judge chyba czytałaś... Ao No Exorcist? Nie czytałam tego zbyt dużo, w sensie mang, bo pożyczam od kumpeli co ciekawiej wyglądające tytuły. Ostatnio z jej półki wpadł mi w oko Grim, może jeszcze w wakacje pożyczę. Jak trafię na coś fajnego to dam Ci znać :)
    Uff, ale długi komentarz...

    OdpowiedzUsuń
  13. czy mi się wydaje, czy czytałam tą książkę ?
    nie mam pojęcia, ale kojarzy mi się z pewną powieścią. :)
    tak czy inaczej z chęcią bym przeczytała. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Przy tak wysokiej ocenie, grzechem byłoby nie przeczytać tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zdaje mi się, ze widziałam gdzieś tą okładkę ;)
    Co do książki, to może kiedyś, jak napotkam, to przeczytam :) Choć brzmi interesująco to mam masę innych książek do czytania.

    OdpowiedzUsuń
  16. Już od dłuższego czasu szykuje się do zapoznania z tą pozycją i muszę w końcu po nią sięgnąć :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Już wcześniej miałam ochotę ją przeczytać, a twoja opinie jeszcze bardziej mnie zachęciła;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak sobie patrzę na zagraniczne okładki i myślę, że mamy najładniejszą :D
    Ja "Wyścig" czytałam, uwielbiam i polecam, moje odczucia są dość podobne do Twoich :)
    Pozdrawiam!
    Czytam, piszę, recenzuję, polecam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)