Chwila dla widza - film "Królowie lata"

Szkolna Akademia Filmowa nazwą może nie kojarzyć się najbardziej ciekawie, jednak dzięki niej mam okazję oglądać wiele świetnych i różnorodnych filmów. Pierwszym z obejrzanych była „Iluzja”, później małe potknięcie w postaci „Samsary”(nie moje klimaty), następnie „Światła wielkiego miasta”(sama z siebie raczej nie sięgnęłabym po tak stary film), a teraz przyszedł czas na „Królów lata”. Bardzo ucieszyłam się, że idę jednak na ten film, bo dowiedziałam się o tym dopiero po dostaniu biletów. W planach była polska „Obława”, do której nie byłam nastawiona szczególnie pozytywnie. Po długiej przerwie świątecznej miałam dużo większą ochotę na film lekki i przyjemny, jak właśnie „Królowie lata”.

Trzech nastolatków nie chcę dłużej żyć tak jak żyją. Jeden z nich ma nadopiekuńczych rodziców, drugi ojca, z którym cały czas się kłóci, a trzeci, cóż tu jest inna kwestia. Jednak wszyscy chcą się usamodzielnić, wziąć sprawy we własne ręce. Dlatego uciekają z domu. Jednak nie wędrują bez celu, a zaszywają się w lesie, gdzie budują dom, na własnych zasadach, bez rodzin, obowiązków i nieprzyjemności. Czy to dobre rozwiązanie?

Główną myślą filmu było zabawne podejście do tematu buntu. Trzech nastolatków chciało pokazać światu, na co ich stać. Rodzice nie rozumieją ich tak, jak oni na to liczą. Sami chcą być już dorośli i do tego dążą. W lesie to oni są własnymi panami, to oni decydują o wszystkim, są samowystarczalni.

Film był świetną komedią, zabawny, choć niekiedy zmuszający do refleksji, bo zdarzenia, z którymi stykali się bohaterowie zdarzają się w każdym domu i dotyczą większości z nas. Jednak tu to właśnie humor wybijał się na pierwszy plan.  Każda scena aż kipiała od humoru, podczas oglądania filmu nie było chyba osoby, która by się nie zaśmiała.


Dużo w tej kwestii przysłużyli się bohaterowie, a w szczególności Biaggio. Chłopak był niesamowity, całkowicie oderwany od rzeczywistości, jakby z innej planety. Gdy tylko się pojawiał miałam uśmiech na ustach, bo przy nim nie można inaczej. Bez niego ten film nie byłby taki sam, choć właściwie nie był wcale uosobieniem myśli przewodniej, czyli buntu.

Obraz ten ukazywali dwaj inni bohaterowie. Momentami również zabawni, ale zdecydowanie powyższej osoby nie przebiją. Moim zdaniem chłopaki dobrze przedstawili charakter postaci. Chcieli dla siebie czegoś innego, jakiejś nowości, ale do końca nie wiedzieli czego. Ukazać im to mogła jedynie zmiana otoczenia, spojrzenia na świat. Budowa domku w lesie była czymś niezwykłym, sama ucieczka z domu mogłaby być oklepana, ale takie rozwiązanie sprawiło, że chciałam oglądać dalej i dowiedzieć się, jaką przemianę przeżyją.


Podsumowując film oglądało się przyjemnie, doskonała odskocznia od codzienności. Film doskonale trafił w mój obecny czas i pozwolił doskonale spędzić czas. Wiele humoru naprawdę mnie ożywiło, co było mi potrzebne po długiej przerwie jaką miałam o świętach. Myślę, że jeszcze do niego wrócę. Może nie miał zbyt rozbudowanej fabuły, ale cała radość z oglądania wypływała z zabawnych scen i nietuzinkowych postaci, które będę pamiętać naprawdę długo.

Ocena: bardzo dobra

Reżyseria: Jordan Vogt-Roberts
Scenariusz: Chris Galletta
Część: -
Produkcja: USA
Czas trwania: 2h 26 min
Data premiery: 19 stycznia 2013 (świat) 30 sierpnia 2013 (Polska)
Data obejrzenia: 2014-01-14
Bohaterowie: 
Nick Robinson-Joe Toy
Gabriel Basso-Patrick Keenan
Moises Arias-Biaggio
Nick Offerman-Frank Toy
Mary Lynn Rajskub-Kapitan Davis
Erin Moriarty-Kelly

Trailer:

________________________________

PS.Chciałam Was wszystkich przeprosić za tak długą nieobecność. Przed  feriami działo się sporo, po pierwsze najwięcej czasu zajmowała mi szkoła, po drugi urodziny, w tym samym czasie mam też imieniny taty, więc zjeżdża się prawie cała rodzina. Z czytaniem było naprawdę kiepsko, przez te pół miesiąca przeczytałam jedynie "Miasto upadłych aniołów" i "Nawałnicę mieczy. Krew i złoto", których recenzje ukażą się za jakiś czas, jak tylko je napiszę. Mam nadzieję, że po powrocie do szkoły będę lepiej zorganizowana i nie zdarzą mi się takie wpadki, a na razie mogę jedynie jeszcze raz przeprosić i zaprosić do lektury recenzji tego filmu, którą miałam dodać już dawno, dawno temu. 

Pozdrawiam, 
P.

Komentarze

  1. Filmu nie znam, mimo Twojego zachęcania mnie jakoś nie ciągnie - fabuła mnie za bardzo nie zainteresowała... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście długo Cię nie było, :) Film wydaje się całkiem przyjemny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w planach i wydaje mi się, że gdy go obejrzę, to będę zachwycona. Może dziś wieczorem się na niego skuszę:) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Filmu nie oglądałam , ale może być ciekawy ;)

    http://czytaniemoimhobby.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie oglądałam, ale to dziś się zmieni;) Szukałam coś na wieczór i znalazłam;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Film dopisuję na moją listę "Do obejrzenia" i z pewnością umilę nim sobie jakiś piątkowy wieczór w najbliższym czasie. :)
    Dobrze, że już wróciłaś. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przepadam za komediami - chyba że są naprawdę dobre :)...a ta dość mnie zaciekawiła :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie słyszałam o tym filmie, ale z chęcią go obejrzę. Lubię takie komedie;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahahah! Widziałam! I naprawdę mi się spodobał :) Szczególnie te sceny z Bajoo( chyba tak się nazywał i chyba tak się pisze ><), kiedy pojawiał się znikąd i w ogóle nie było wiadomo co on z nimi robi XD. Nie powiem pomimo śmiechu, też miałam kilka refleksji podczas oglądania i podsumowując odbieram ten film jak najbardziej pozytywnie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie słyszałam wcześniej i racze szybko nie sięgnę. Mam już sporo planów filmowych.

    OdpowiedzUsuń
  11. Oglądałam - ach, ten Biaggio, to praktycznie on "zrobił" cały film :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Były momenty, że płakałaś ze śmiechu? bo właśnie takiego filmu mi trzeba. Nie zabawnego, ale zwalającego z nóg :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Filmu nie znam, ale na razie upajam się serialami BBC, może innym razem ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. I znowu będę miała co oglądać w najbliższym czasie :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  15. Eh, to raczej nie dla mnie ten film. Większość filmów które lubię to dramaty. Ale może kiedyś oglądnę i ten, w chwilach nudy. :)
    Jeśli chodzi o mnie to WYBACZAM nieobecność :D Nie no, życzę udanych ferii i dużo czasu na książki. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)