Gorycz krwi

„Świat łamie każdego i potem niektórzy są jeszcze mocniejsi w miejscach złamania.” (Ernest Hemingway i str. 222)

W książkowym świecie pojawiła się już masa książek o wampirach. W każdej z nich wampiry są przedstawiane inaczej Rozpoczynając od Draculi, poprzez świącącego Edwarda, a skończywszy na „wampirach z Morganville”. Właśnie o tej serii chciałabym dziś trochę napisać. „Gorycz krwi” to już dziewiąta księga cyklu. Dodam, że to jeszcze nie koniec. Historia, którą rozpoczęłam ponad rok temu, a ona wciąż trwa, wciąż są wydawane nowe części. Czy Rachel Caine potrafi jeszcze zaskoczyć? W książkach można było przeczytać o tak wielu niesamowitych zdarzeniach, że już nie wiem, co myśleć. Ale skupmy się na „Goryczy krwi”. 

Morganville uwolniło się od draugów śmiertelnych wrogów wampirów, jeśli liczyliście na spokój, to grubo się pomyliliście. Założycielka Amelie razem z Olivierem postanawiają rządzić twardą ręką. Jak wpłynie to na ludzi?
Claire, która ma przyjaciół po obu stronach barykady nie wie, po której stronie się opowiedzieć. Wie, że w mieście źle się dzieje, do Amelie nie docierają żadne prośby i tłumaczenia. Dziewczyna wie, że tylko ona może uratować miasto i przywrócić jego stary porządek, ale za jaką cenę? 

Już któryś raz podczas czytania tej serii pojawia się jeden problem. Początkowo akcja bardzo powoli się rozkręca, przez pierwsze sto stron książki niewiele się działo. Autorka zaserwowała nam zapoznanie z nowym tematem książki i pokazała jak zmiany wprowadzone, cza zapoczątkowane z poprzednim tomie wpłynęło na miasteczko. Było to trochę nudne, czekałam tylko aż coś zacznie się dziać, bo były już zaczątki problemów i planów stworzonym przez „nową” Amelie. Taka powolna akcja to chyba właśnie największy minus na jaki się natknęłam podczas czytania. I niestety musze powiedzieć, że znów...

„Zbliża się wojna. Prawdziwa wojna. Nie będzie tu miejsca dla ludzi takich jak ty, stojących pośrodku, usiłujących zaprowadzić pokój.”

Co zaskoczyło mnie pozytywnie? Na pewno zmiany, jakie zachodziły w bohaterach. Największa zaszła oczywiście z Założycielce, niestety na niekorzyść dla całego miasta. Czasem zastanawiałam się, czy ona nie widzi, co robi. Kompletnie za zważała w tej części na własne poglądy, dawne przekonania. Tak jakby została zaczarowana. Zmiany, które wprowadziła, jak legitymacje mieszkańców i karty swobód dla wampirów były naprawdę złym posunięciem, to nie mogło się udać. A do tego te zmiany burmistrzów. (W tym temacie trochę więcej później.) Skończyło się to katastrofalnie. 
Wielkim pozytywnym zaskoczeniem była postawa Myrnina. Postać nie z tego świata, kompletnie oderwany od rzeczywistości, jednak w tej części swoim zachowaniem podbił moje serce. Sporo przeszedł,

bałam się o niego. A wszystko przez jedną osobę... 

Wszystko, co złego działo się w mieście zostało wykonane przez jedną bardzo sprytną osobę. Przez pierwsze rozdziały owa postać wszystko pięknie ukrywała, nie wiedziałam, kim ona jest. Jednak autorka już niedługo ujawniła nam jeden fakt, który bardzo ładnie połączył się z innymi. Wspomniany fakt był bardzo znaczący, to nie była lekka wskazówka to była praktycznie całkowita podpowiedź. Poczytania tego bohatera były bardzo śmiałe i o mały włos... Tu właśnie nie dokończę. Bo poczyniła sporo szkód, wiele się z jej powodu działo.

Tak wybory burmistrzów, musze o tym wspomnieć. Najśmieszniejsze momenty tylko dzięki wyborom. Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam, ale z kampanią wyborczą była kupa śmiechu. Ach te pomysły Claire, do czego ona doprowadziła, ale że ona, nie tego po niej się nie spodziewałam... Shane i plakaty to było komiczne, a to hasło. W sumie fajnie to wszystko wyszło. 

Autorka mimo ogromnej ilości wydanych książek wciąż ma świeże pomysłu, w tym tomie nie była to jedynie zmiana postawy władz miasta. Do miasta przyjechała trójka poszukiwaczy duchów. Jak pewnie się domyślacie sporo namieszają. Jedna osoba okaże się niezwykła nawet jak na standardy Morganville. Dzięki nim w mieście było jeszcze ciekawiej. Paranormalne zjawiska odbywały się również w domu Glassów. Miranda, nowy duch troche pozmieniałą w stosunkach domowników. Nie spodziewałam się, że tak na nich wpłynie, ale w gruncie rzeczy Miranda zdziała wiele. Moim zdaniem jako duch jest inną osobą, jeśli można tak to ująć. Wydaję się trochę normalniejsza, choć może to trochę dziwnie zabrzmieć skoro jest duchem. 

Na okładkowym opisie możemy przeczytać, że związek Shane’a i Claire przeżywał będzie kryzys. Czekałam, czekałam i tu nagle bum. Zadziało się to kompletnie nienaturalnie. A to co zrobił Shane, o taką głupotę bym go nie posądzała. Tak łatwo uwierzył. Robi się z tego jakas telenowela. Nie wiem, czy autorka chciałą uszczęśliwić fanów, bo robiło się już za nudno w tym związku(w tym mnie), ale kompletnie jej to nie wyszło. To było takie nierealne, nieprawdziwe, sztuczne po prostu. Liczyłam na coś innego, po cichu nadal paringuję Myrnina i Claire, ale w tym aspekcie niestety mało się działo. Ale coś tam było... Nie, nie zdradzę, to zdarzenie po prostu mnie zamurowało. ;)

Pewnie zapytacie, co tam u Eve i Micheale? Sporo się u nich dzieje. Ich nowy wymiar związku jest mało akceptowany, i z jednej strony, i z drugiej. Mają spore kłopoty. A do tego domowe sprawy, co oni kombinowali. Autorka ma talent do śmiesznych fragmentów, miałam pisac o poważnych sprawach, a tu zaraz do głowy przychodzą mi kłótnie między Eve, a Shanem albo sprawa ze schowkiem, wyobraziłam sobie minę Shane’a. Ale wróćmy do tematu. Sporo się u nich dzieje, brak akceptacji ma też nieprzyjemnie konsekwencje. I to w różnym wymiarze. 

Nie miałam kompletnie żadnego planu, co począć z tą recenzją. Początek napisałam jednego dnia, treść opisałam drugiego, a dziś zaczęłam pisać. Pisałam to, co sobie przypomniałam, o czym akurat myślałam po przeczytaniu, co mi się teraz nasywało. Dlatego przepraszam Was za ten nieład. I tak, gdy teraz o tym myślę, chciałabym tu coś dodać, tam dopisać. Mimo swojej objętości książka zawierała wiele wątków, dla kogoś kto czyta cała serię mogą i na pewno są one znaczące. Sporo spraw nie zostało zamkniętych, a zakończenie. Nie wiem, co powiedzieć. Naprawdę, tak łatwo poszło? Tyle? Nie wiem, co Pani Rachel Caine teraz wymyśli, ale ciekawi mnie to. Jest o czym czytać. Książka byłą ciekawa, może nie od początku, ale wciągająca i interesująca. Miała wiele wątków, ale wszystkie zgrabnie się ze sobą łączyło, więc „Gorycz krwi” czytało mi się bardzo przyjemnie.
Ocena: bardzo dobra



Autor: Rachel Caine
Tom: XIII księga IX
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 364
Cena: 37,80zł
Data przeczytania: 2013-07-12
Skąd: biblioteka publiczna

Seria Wampiry z Morganville:
Przeklęty dom --- Bal umarłych dziewczyn(Księga I) --- Nocna aleja --- Maskarada szaleńców(Księga II) --- Pan ciemności --- Godzina łowów(Księga III)  --- Rozwiane cienie  --- Pocałunek śmierci(Księga IV) --- Miasto Widmo(Księga V) ---- Pojedynek(Księga VI) --- Ostatni pocałunek(Księga VII) --- Czarny świt(Księga VIII) --- Gorycz krwi (Księga IX) --- Fall Of Night(Księga X) --- Daylighters (Księga XI)

Książka przeczytana do wyzwania:


Komentarze

  1. Jakoś mam sentyment do tej serii, bardzo ją polubiłam. Pamiętam, że porównywałam odczucia z koleżankami, zazwyczaj były pozytywne.

    in-corner-with-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zamierzam już od dłuższego czasu zapoznać się z tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poszukaj w bibliotece, często można ją znaleźć. :)

      Usuń
  3. Zgadnij co powiem o okładce tej książki...
    Zgadnij co powiem o tematyce tej książki...
    Zgadnij co powiem o wampirach z tej książki...
    Zgadnij czy kiedykolwiek sięgnę po tę serię...

    No i proszę, już masz mój pełen komentarz na temat tejże książki :P. To nic, że tylko wyobrażony, ale gwarantuję, że dobrze myślisz, iż nie mam zamiaru się za to zabierać :).

    Pozdrawiam!
    Melon :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałabym to nawet bez Twojego pisania, ale miło, że mi o tym wspomniałeś. ;)

      Usuń
    2. Hahaha, a ja tak lubię uszczęśliwiać ludzi :P.

      Usuń
  4. Dziękuję za podesłanie linku do recenzji,
    dodałam ją do wyzwania "Czytam Fantastykę"
    serdecznie pozdrawiam!
    Miłośniczka Książek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię te serię, ale czytałam tylko dwie pierwsze księgi. Trzeba będzie nadrobić. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Seria bardzo przypadła mi do gustu, czytałam jak na razie (chyba?) sześć tomów i na tym się nie skończy.. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.

Pozdrawiam,
Patrycja.

Wejścia

Popularne posty z tego bloga

Cesarz cierni

Drama Time: We Best Love No. 1 For You (recenzja)

Drama time: Penthouse sezon I (recenzja)