Love yourself. Tear - BTS(recenzja albumu)
Z płytami BTS mam tak, że powoli zbiera mi się ich trochę,
zawsze po otrzymaniu słucham od razu, jednak do napisania recenzji muszę mieć
odpowiedni czas i nastrój. Zwykle pisząc słucham też po raz n-ty płyty, by
wrażenia były jak najświeższe.
Najpierw jednak napiszę, co sądziłam przy pierwszym
przesłuchaniu drugiej płyty z serii Love Yourself, kiedy tak naprawdę nie
miałam jeszcze płyty w rękach, a słucham w dniu premiery na Spotify. Moje
pierwsze wrażenie było takie, że ten album jest dobry, ale coś mi w nim nie
pasuję. Czułam jakby był złożony z kawałków, które ogólnie są świetne, ale
razem mi się nie grały. Nie przesłuchałam wtedy albumu od A do Z, a bardziej
przejrzałam, jaki klimat ma każda z piosenek.
Kiedy już miałam cały album i zaczęłam go słuchać wrażenia
okazały się inne. Piosenki od pierwszej
do ostatniej wciąż uważam za bardzo różnorodne, ale teraz wydają mi się płynnie
przechodzić jedna w drugą, a znając teksty słuchanie sprawia jeszcze większą
przyjemność. Słuchając przeszłam przez całą gamę emocji, od zamyślenia, przez
smutek do euforii…
Dodatkowo muszę wspomnieć zanim zacznę omawiać poszczególnie
piosenki, że jestem zachwycona tym, że rap line zawsze tak duży udział bierze w
produkcji muzyki, to dzięki ich wkładowi czuć, że to właśnie ich muzyka i to
chcą przekazywać. I nareszcie piosenkę produkował też Jungkook. Czy jest coś, w
czym on nie jest dobry?
Album Tear zawiera
11 piosenek i jest pełnym albumem. Po raz kolejny album rozpoczyna piosenka
jednego z członków z vocal line – V. Jego głęboki głos i intrygujące MV zostały
przedstawione fanom już na dwa tygodnie przed wydaniem albumu i od razu mnie
zachwyciły. Jego intro - Singularity,
nie jest czymś, co kojarzy się z jakąkolwiek inną piosenką BTS, jednak zgrywa
się z tym, jaki jest V i co on lubi w muzyce. Bit jest niezwykły, słuchając go
aż ciężko nie ruszać się w jego rytm, to naprawdę hipnotyzuje.
Kolejnym utworem na płycie jest title track – Fake love. Za pierwszym razem mnie nie
porwał, jednak za chyba już trzecim przesłuchaniem bardzo się wciągnęłam i
słucham już całe dnie, aż do zmęczenia. Ostatnio znów wróciłam do jego
słuchania. BTS wydało aż dwie wersje tego MV, jedna oryginalna, którą możemy
znaleźć na płycie i druga, remix rockowy. Która przypadła mi do gustu bardziej?
Ciężko to orzec, bo obie są dobre, ale chyba dlatego, że częściej słucham
oryginalnej, to ona bardziej mi się spodobała. Fake love ma niezwykle mocny refren, który siedzi w głowie(wraz z
absem Kookiego, który był tam pokazany). Jimin moim zdaniem pokazał w tej
piosence najlepiej moc swojego vocalu, a rap Yoongiego to naprawdę coś
cudownego. Klimat piosenki, nieważne w jakiej wersji, jest dość mocny. Czuć ból
i stratę we wszystkim, co śpiewają chłopcy.
Przechodzimy do piosenki, która już prz pierwszym przesłuchaniu
sprawiła, że wiedziałam, że to będzie najlepsza piosenka z albumu. The truth untolded to kolejna piosenka
po Mic drop, w której tworzeniu uczestniczył Steve Aoki, lecz tym razem to
piosenka pełna emocji, która sprawiają, że chcę się płakać. Jest to utwór,
który wykonują tylko vocal line i już płaczę, gdyż wiem, że na żywo nigdy go
nie usłyszę(nie udało mi się kupić biletów na koncert w Berlinie). Kiedy
Jungkook śpiewa „I still want you” zawsze wymiękam i mam w oczach łzy.
Rozpoczynają piosenkę Taeyoung to też coś cudownego, jego głęboki głos od razu
nadaje klimat całej piosence.
134340, choć tak
nie wygląda to to kolejny tytuł piosenki z albumu. Tym razem już całego BTS.
Utwór rozpoczyna po raz kolejny V, jednak mnie całkowicie kupił rap RM, w Fake Love bardzo mi się nie podobało, że
jego rap został przerywany, bo wydał mi się przez to zdecydowanie mniej na mnie
oddziaływujący. Refren jest świetny, ubolewam, że Hobi miał najkrótszy rap
tutaj.
Marathon to
piosenka, którą rozpoczyna Kookie i słowo „marathon” w jego ustach nabiera
ogromnej głębi, zgadzam się z RM, że to w jego wykonaniu najlepsze, co jest na
tym albumie. Ogólnie to piosenka od razu mi się spodobała, jednak znów mam
zarzut. Rap RM znów był dziwnie dzielony, a przynajmniej w części, nie podoba
mi się to. Wolę takie zwarte partię rapu, które zawsze ma Suga. W tej piosence
jego rap jest naprawdę świetny. Przekaz tej piosenki jest cudowny, naprawdę
uwielbiam, gdy BTS przekazują coś głębszego, pocieszające czy motywującego w
swoich utworach.
Kolejna piosenka, którą rozpoczyna Jungkook, Love Maze, jest
jedną z tych, które niezwykle przyjemnie się słucha, ma taki wakacyjny vipe,
który sprawia, że na ustach pojawia się uśmiech. Aż czuć świecące słońce,
plażę… Do tego klimatu rapu oczywiście najlepiej pasuję J-Hope. To chyba
dlatego, że Kookie to mój bias, ale najbardziej zwracam po raz kolejny uwagę na
jego część.
Magic shop na początku mi się nie spodobała, teraz ją
uwielbiam i to nie dlatego, że stworzył ją Kookie, ale dlatego, że mam łzy w
oczach, bo słyszałam jak BTS śpiewają ją z ARMY i mnie to rozczula. „So show
me. I show you” to naprawdę coś pięknego. Ta piosenka będzie cudowna na
koncertach, ja już to widzę. Do tego jej przekaz jest tak pozytywny…
Czas na Airplanept.2
jest to kontynuacja piosenki z mixtape’u Hobiego Hope world. Opowiada o podróżowaniu i ciągłym przenoszeniu się z
miejsca na miejsce. Ma niesamowity rytm, taki latynoamerykański, aż chcę się
tańczyć. Z tą piosenką BTS promowali się w programach muzycznych i naprawdę
uwielbiam choreografię i stroje, jakie były związane z tą piosenką. Długo
liczyłam, że wydadzą jak zwykle dwie piosenki do albumu i ta również będzie
miała teledysk, tak się jednak nie stało, ale wciąż mam nadzieję. Bo ta
piosenka nie może zostać zapomniana, jest cudowna! W tej piosence nawet
przerywany rap RM mi się podoba, to jak Jin śpiewa „still” uwielbiam. I te jęki
chłopaków, co jakiś czas, to naprawdę niepoprawne… Brak słów, by wyrazić mój
zachwyt tą piosenką i naprawdę liczę na ten teledysk. Zapomniałabym napisać, że
Rap Hobiego został niezmieniony z tym, który jest w jego piosence - to świetne! Świetny refren, w którym
wokaliści wymieniają miasta to też świetne, szczególnie, że w większości teraz
będą koncerty…
Następna jest piosenka Anpanman,
która również była promowana wraz z title track. To coś lekkiego, trochę
wydawać by się mogło głupiego jak Go go,
jednak po raz kolejny za lekką formą kryje się naprawdę dobre przesłanie. Mimo
wszystko ja wciąż jestem większą fanką Go
Go.
Ostatnią piosenką całego zespołu jest „So what”. Znów
rozpoczyna ją Kookie. Tym razem to typowe pop brzmienie, takie na imprezę. Nie
za bardzo lubię bit w tle podczas rapu chłopaków, takie coś jakby uderzało cały
czas w tle, trochę mi przeszkadzało. I głosy wokalistów mają dziwne, takie
elektroniczne przedłużenia w części utworu. Ogółem wolę coś innego, to chyba
jedyna piosenka z albumu, która tak nieszczególnie mi podeszła. Rap za to
świetny!
Czas na piosenkę rap line, outro: tear. Bardzo podoba mi się schemat albumu, że najpierw solo,
a na końcu rap line. Najbardziej cenię sobie piosenki rap line, mają świetne
teksty, rap jest najlepiej przedstawiany, nareszcie widać ich możliwości,
trochę inaczej niż w piosenkach z wokalem. „You my tear” brzmi świetnie.
Wersja fizyczna albumu jak zawsze zawiera również dodatki,
które mnie szczególnie zachęcają do kupienia płyty. Po pierwsze mamy cztery
photobooki, w których znajdują się różne wersje sesji zdjęciowych chłopaków i
różne karty. Tym razem z serii YOUR wybrałam „O”, chyba Kookie mnie w niej
najbardziej kupił. Dodatkowo były również notki, które BigHit dodaje zawsze dla
maniaczy teorii i mają one odkrywać trochę faktów, które kryją MV. Poza tym
zamawiając wcześniej dostałam również standy z chłopcami. Ciekawi mnie
najnowsza płyta i kiedy do mnie dotrze…
Uważam, że po raz kolejny BTS rzuciło w fanów świetnym
albumem, którego słuchanie to czysta przyjemność. Piosenki są bardzo
różnorodne, przy pierwszym przesłuchaniu miałam wręcz wrażenie, że nie pasują
do siebie, jednak częściej słuchane doskonale się ze sobą łączą. Mogę tylko
polecać, sprawdźcie, co tworzą.
Zdjęcia dodam jutro, bo już późno, a ja jestem po weselu ;)
Komentarze
Prześlij komentarz
Drogi czytelniku,
cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu. To już jest dla mnie wiele, ale jeśli masz ochotę pozostaw po sobie jeszcze komentarz. Każdy z nich sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem wtedy, że moje pisemne starania nie poszły na marne. Miłego czytania i komentowania.
Pozdrawiam,
Patrycja.