Powrót do Darigham Hall
Smak, szyk i klasa?
Angielskie posiadłości od zawsze były kojarzone z elegancją, przepychem i wyszukanym smakiem. Kathryn Taylor za akcję swojej powieści wybrała właśnie tak niezwykłe miejsce. Powrót do Darigham Hall to pierwszy tom cyklu opowiadającego o angielskiej rodzinie nad którą zawisły ciemne chmury...
Kiedy tylko usłyszałam o premierze książki i przeczytałam pierwsze opinie byłam zachwycona pomysłem i bardzo chciałam książkę poznać, jednak kiedy już zaczęłam czytać podekscytowanie z każdą stroną opadało, niestety książka nie była taka, jaka oczekiwałam... Ale to za chwilę, najpierw czas na krótki opis fabuły:
Ben Sterling ma nieźle prosperującą firmę w USA, ale nie może się pogodzić z tym, że gdzieś tam w Anglii jest jego ojciec, o którym nie miał pojęcia, żyjący sobie szczęśliwie ze swoją rodzinką i mający piękną posiadłość, której to Ben powinien być właścicielem... Postanawia wyruszyć do Anglii, jednak rabunek i pobicie doprowadzają do tego, że traci pamięć. Pomocna w rekonwalescencji jest mu Kate miejscowa weterynarz, która pomaga mu dojść do siebie.
Nie ukrywam, że opis powieści, choć jednoznacznie mówiący, że będzie to romans, to jednak mnie zaciekawił. Niepokojąca była jednak objętość książki, gdyż powieść jest naprawdę cienka i ma dość spore odstępy między liniami tekstu. Większość książek, które mają taką objętość nie może dobrze opowiedzieć historii, ale nawet wtedy nie skreślałam jeszcze tej pozycji, liczyłam, że zaskoczy mnie pozytywnie.
Czytanie jednak od razu ukazało mi bohaterów bez wyrazu, średnio zarysowany romans, który nie polegał na żadnym przyciąganiu, a jedynie na okolicznościach, w jakich znaleźli się bohaterowie. Główne postaci, czyli Ben i Kate nie przypadli mi do gustu. Apodyktyczny, zbyt pewny siebie i nietowarzyski Ben podobał mi się jedynie, kiedy miał amnestię, gdyż wtedy jako zagubiony, niepewny chłopak musiał się odnajdywać w nowym miejscu, sytuacji, zaś Kate to istna, schematyczna piękność, która jednak samotna mieszka w domku gdzieś na wsi i aż kusi się napisać, że czeka na swego księcia z bajki...
Nie, nie, nie. Romans, który miał być głównym punktem powieści wypadł blado. Nie czułam magnetyzmu, chemii między postaciami, a właśnie na to liczyłam. Jeśli miałabym powiedzieć coś dobrego o postaciach to te epizodyczne, czy drugoplanowe, które miały zdecydowanie mniejszy udział w zdarzeniach spodobały mi się bardziej. Właściwie każdy z bohaterów, poza główną dwójką był wykreowany przyjemnie i naprawdę dało się ich poznać, polubić i z chęcią dowiadywać się o ich losach.
Kolejnym plusem powieści był klimat angielskiej posiadłości. Nie mogę wręcz uwierzyć jak dobrze został oddany, to właśnie on uratował w moich oczach całą powieść. Było wyniośle, elegancko i z klasą. Autorka z dużą starannością opisywała codzienne czynności bohaterów, jak jazda konna, czy organizacja przyjęć, widać było różnice pomiędzy normalnym życiem, a mieszkaniem w rezydencji. To był dla mnie największy pozytyw książki.
Po Powrocie do Daringham Hall spodziewałam się więcej. Powieść czytało się szybko, jednak to co powinno być największym atutem powieści, czyli romans kulało. To historia z ogromnym potencjałem jednak niewykorzystanym, czego bardzo żałuję. Wciąż zastanawiam się, czy kontynuować moją przygodę z serią, może Wy mi powiedziecie, czy kolejny tom jest warty poznania?
Ocena: średnia [3/6]
Angielskie posiadłości od zawsze były kojarzone z elegancją, przepychem i wyszukanym smakiem. Kathryn Taylor za akcję swojej powieści wybrała właśnie tak niezwykłe miejsce. Powrót do Darigham Hall to pierwszy tom cyklu opowiadającego o angielskiej rodzinie nad którą zawisły ciemne chmury...
Kiedy tylko usłyszałam o premierze książki i przeczytałam pierwsze opinie byłam zachwycona pomysłem i bardzo chciałam książkę poznać, jednak kiedy już zaczęłam czytać podekscytowanie z każdą stroną opadało, niestety książka nie była taka, jaka oczekiwałam... Ale to za chwilę, najpierw czas na krótki opis fabuły:
Ben Sterling ma nieźle prosperującą firmę w USA, ale nie może się pogodzić z tym, że gdzieś tam w Anglii jest jego ojciec, o którym nie miał pojęcia, żyjący sobie szczęśliwie ze swoją rodzinką i mający piękną posiadłość, której to Ben powinien być właścicielem... Postanawia wyruszyć do Anglii, jednak rabunek i pobicie doprowadzają do tego, że traci pamięć. Pomocna w rekonwalescencji jest mu Kate miejscowa weterynarz, która pomaga mu dojść do siebie.
Nie ukrywam, że opis powieści, choć jednoznacznie mówiący, że będzie to romans, to jednak mnie zaciekawił. Niepokojąca była jednak objętość książki, gdyż powieść jest naprawdę cienka i ma dość spore odstępy między liniami tekstu. Większość książek, które mają taką objętość nie może dobrze opowiedzieć historii, ale nawet wtedy nie skreślałam jeszcze tej pozycji, liczyłam, że zaskoczy mnie pozytywnie.
"Jeśli ktoś staje się dla nas ważny, jeśli dopuszczamy go zbyt blisko,
jesteśmy bezbronni wobec bólu, jaki może nam zadać."
Czytanie jednak od razu ukazało mi bohaterów bez wyrazu, średnio zarysowany romans, który nie polegał na żadnym przyciąganiu, a jedynie na okolicznościach, w jakich znaleźli się bohaterowie. Główne postaci, czyli Ben i Kate nie przypadli mi do gustu. Apodyktyczny, zbyt pewny siebie i nietowarzyski Ben podobał mi się jedynie, kiedy miał amnestię, gdyż wtedy jako zagubiony, niepewny chłopak musiał się odnajdywać w nowym miejscu, sytuacji, zaś Kate to istna, schematyczna piękność, która jednak samotna mieszka w domku gdzieś na wsi i aż kusi się napisać, że czeka na swego księcia z bajki...
Nie, nie, nie. Romans, który miał być głównym punktem powieści wypadł blado. Nie czułam magnetyzmu, chemii między postaciami, a właśnie na to liczyłam. Jeśli miałabym powiedzieć coś dobrego o postaciach to te epizodyczne, czy drugoplanowe, które miały zdecydowanie mniejszy udział w zdarzeniach spodobały mi się bardziej. Właściwie każdy z bohaterów, poza główną dwójką był wykreowany przyjemnie i naprawdę dało się ich poznać, polubić i z chęcią dowiadywać się o ich losach.
"– Posłuchajcie, naprawdę nie mam ochoty się kłócić [...]
– Ty może nie masz, dupku. Za to my mamy – powiedziała i tak mocno uderzyła go pięścią w brzuch, że aż jęknął zaskoczony."
Kolejnym plusem powieści był klimat angielskiej posiadłości. Nie mogę wręcz uwierzyć jak dobrze został oddany, to właśnie on uratował w moich oczach całą powieść. Było wyniośle, elegancko i z klasą. Autorka z dużą starannością opisywała codzienne czynności bohaterów, jak jazda konna, czy organizacja przyjęć, widać było różnice pomiędzy normalnym życiem, a mieszkaniem w rezydencji. To był dla mnie największy pozytyw książki.
Po Powrocie do Daringham Hall spodziewałam się więcej. Powieść czytało się szybko, jednak to co powinno być największym atutem powieści, czyli romans kulało. To historia z ogromnym potencjałem jednak niewykorzystanym, czego bardzo żałuję. Wciąż zastanawiam się, czy kontynuować moją przygodę z serią, może Wy mi powiedziecie, czy kolejny tom jest warty poznania?
Ocena: średnia [3/6]
Autor: Kathryn Taylor
Tom: I
Wydawnictwo: Otwarte
Stron: 304
Cena: 36,90 zł
Data przeczytania: 2015-08-12
Skąd: własna biblioteczka
Wspominam ją dobrze, ale nie trafiła do grona moich ulubionych powieści ;)
OdpowiedzUsuńTaka do przeczytania na raz i zapomnienia o niej.
UsuńPozdrawiam.
Nie dla mnie niestety, będę omijać :)
OdpowiedzUsuńNa pewno nie wszystkim przypasuję.
UsuńPozdrawiam.
Szkoda, że książka nie spełniła Twoich oczekiwań :)
OdpowiedzUsuńNiestety, liczyłam, że będzie lepsza i się zawiodłam.
UsuńPozdrawiam.
Kyrcze, szkoda że autorka kiepsko rozwinęła ten romans, bo zapowiadał się bardzo dobrze. Pomimo tego imyślę, że i tak kiedyś się skuszę na ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńSubiektywne recenzje
Właśnie, niestety tylko zapowiadał. Znam dużo lepsze, jak np. ta o której pisałam ostatnio, w poprzedniej notce. ;)
UsuńPozdrawiam.
Jakoś nie ciągnie mnie do tej książki. Nie moje klimaty. Ale recenzja bardzo ciekawa. Miło się ją czytało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Dziękuję serdecznie :) Mnie znów bardzo ciągnęło. :)
UsuńPozdrawiam.
Mimo Twojej nie zbyt pozytywnej recenzji, mam wielką ochotę sięgnąć po tę serię. Sama okładka już do mnie przemawia! :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie jak na nią zareagujesz, może Tobie się spodoba :)
UsuńPozdrawiam.
Książka na mojej półce, czeka na swoją kolej. ;)
OdpowiedzUsuńTo musisz poznam, jestem ciekawa, czy Ci się spodoba. :)
UsuńPozdrawiam.
Paulina lubi serię erotyczną tej pisarki, ale tej jej nie będę polecać.
OdpowiedzUsuńMoże jej się spodoba, nie będę tutaj jednoznacznie mówić, że dla wszystkich będzie przeciętna. ;)
UsuńPozdrawiam.
Przyznam, że zasmuciłaś mnie, gdyż mam dwa tomy wygrane w konkursie i tak stoją i czekają, a ja jakoś nie mogę się za nie zabrać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Warto spróbować, ale nie nastawiaj się na cudowne powieści. ;)
UsuńPozdrawiam.
Biorąc pod uwagę fakt, że za romansami w ogóle nie przepadam, a co dopiero takimi, którym brakuje magnetyzmu między bohaterami! Raczej się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńNie będę polecać, gdyż nie jest to historia, która wszystkim się spodoba. ;)
UsuńPozdrawiam.
Szału nie ma znaczy się? :) to chyba odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńSzału nie ma, czterech liter nie urywa. ;)
UsuńPozdrawiam.
Mnie bardzo przypadła do gustu. Czekam teraz z niecierpliwością na trzeci tom.
OdpowiedzUsuńA drugi był lepszy od pierwszego? Wciąż się zastanawiam nad czytaniem. ;)
UsuńPozdrawiam.
No, to mnie zaskoczyłaś tą recenzją. Już wcześniej spotkałam się z tym tytułem i chyba czytałam jakąś pochlebną (nawet bardzo) opinię na jego temat, stąd utwierdziłam się w przekonaniu, że to dobra powieść. Hm... Jeśli wpadnie mi w ręce, podejdę do tej książki z wielką rezerwą. Uwielbiam romanse i skoro to właśnie on miał być punktem głównym, a nie wyszedł, to chyba naprawdę coś jest nie tak. Ale przeczytam kiedyś i przekonam się sama :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
Przeczytaj, bo teraz naprawdę jestem ciekawa, czy Ci się spodoba. ;) Może Ty odbierzesz romans lepiej. ;)
UsuńPozdrawiam.
Nie ciągnie mnie do tych książek, ta autorka nie przekonała mnie do swojej twórczości :)
OdpowiedzUsuńNie będę więc Cię zachęcać do tej lektury. A z ciekawości, którą książką Cię zniechęciła?
UsuńPozdrawiam.
Szkoda, że potencjał tej książki nie został do końca wykorzystany. Mimo wszystko, chciałabym po nią sięgnąć ;)
OdpowiedzUsuńNie będę tutaj pisać, że wszystkim się nie spodoba, po prostu nie mój czas był na nią. ;)
UsuńPozdrawiam.
No cóż, okładkę ma całkiem ładną, jednak reszta mnie nie przekonuje, zwłaszcza jeśli postaci poboczne wypadają lepiej niż główne. ;)
OdpowiedzUsuńCzasem tak się zdarza i tu niestety tak. ;)
UsuńPozdrawiam.
Nie znam tej serii i szkoda, że główny wątek, czyli romans tak słabo wypadł. Nie wiem czy sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki. :**
Nie będę Cię stanowczo zachęcać, są lepsze książki ;)
UsuńPozdrawiam.
O kurczę. Jeśli chodzi o autorkę to mam z nią w chwili obecnej dość napięte stosunki, po serii z Barwami miłości, które mocno skrytykowałam, niestety. A skoro oceniasz tak przeciętnie tę powieść naprawdę nie jestem pewna, czy powinnam ryzykować. Chyba wolę sobie wyobrażać, że autorka poczyniła po "Barwach miłości" jakiś progress. :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry