Strzała Kusziela
"Kochaj jak wola twoja"
Jaki może być świat pełen miłości? Jak go sobie wyobrażasz? Czy to kraina bez wojen, gdzie ptaki śpiewają, zawsze świeci słońce, a ludzie żyją szczęśliwie i wciąż chodzą z uśmiechami na ustach? A może to kraina, gdzie wszyscy za nic mają konwenanse, nikt niczego się nie wstydzi, a wszyscy uprawiają seks ze wszystkimi, bo to objaw miłości?
Mieszankę tych dwóch pomysłów w swojej książce wykorzystała Jacguline Carey. "Strzała Kusziela" jest pierwszym tomem serii o Kuszielu amerykańskiej pisarki. Naczytałam się o perfekcyjnym dopracowaniu przez nią świata, wspaniałym opisom i oryginalności w fabule. Większość opinii była niezwykle pozytywna i co tu dużo mówić, po prostu zmuszały do poznania tak utalentowanej artystki.
Zacznę od mniej przyjemnej kwestii, która przeszkadzała mi podczas całej lektury. Otóż irytowało mnie, że nie mogłam zapamiętać dość ważnych osobistości, jakimi byli panujący. Kompletnie nie kojarzyłam ich postaci, co jak się domyślam było tym iż dowiadywałam się o nich jedynie z opowieści. Zdecydowanie, nieznajomość rodów, najważniejszych ludzi, nie ułatwiała czytania powieści. Dla mnie nie było to dość czytelnie wyjaśnione.
Jestem za to zachwycona kreacją świata autorki. Dopracowała go perfekcyjnie. Różne ludy, ich historia, los bogów D'Angelinów, cała niezwykła religia i kulturowość. Ogółem wszystko to, co składa się na realność odwzorowane zostało fenomenalnie. Nie mogę się do niczego doczepić, a nawet nie chcę. Doskonała kreacja, ale mam kolejne zastrzeżenie.
Bohaterowie nie byli tak żywi i naturalni jak mogłabym oczekiwać. Mieli cechy negatywne i pozytywne, jednak zarysowane w taki sposób, że wydawały mi się postaciami z książek dla dzieci. Nawet brutalni bohaterowie byli ugrzecznieni, nie potrafiłam wyłapać okrucieństwa nawet w postaci oprawców Fedry, a przecież katowali ją i karcili niekiedy bardzo rygorystycznie.
Tu przechodzimy do specyfiki zawodu Fedry. Jest ona kurtyzaną, jednak nie taką, jakiej oczekiwalibyśmy po kraju, gdzie Elua nakazuje wszystkich kochać. Przyjemność zyskuje ona jedynie wtedy, kiedy jej klienci biją ją, popykają, okaleczają. Sceny jednak w moim odczuciu nie były wcale brutalne, za to doskonale zobrazowane. Od razu przed oczami stawała mi dana scena, a wszystko dzięki plastycznym wizjom autorki, które doskonale odwzorowywała na kartach swojej powieści.
Akty płciowe zachodziły również w bardziej delikatnej odsłonie. Domy Nocy pozwalały na różne oblicza przyjemności, gdyż każdy zajmował się inną sferą. Nie pamiętam ich nazw, jednak wiem, że jeden był zupełną odwrotnością domu, którego preferencje obrała główna bohaterka, czyli tam to klientów okaleczano. Oczywiście były to skrajności, gdyż zdecydowana większość przybytków fundowała rozkosze bardziej trywialne i częściej spotykane.
Jeśli spodziewaliście, że świat oparty na miłości, niepotępiającym zawodzie prostytutek jest światem pruderyjnym, to się mylicie. Czytając słowa zawarte w powieści nie doczytywałam się żadnych scen, które można by uznać za wulgarne, czy obrzydliwe. Otóż nie język autorki jest nad wyraz poetycki i wszystko, co przedstawia nabiera wyższej rangi.
Warto też wspomnieć o podróży przez krainy, która już w pierwszym tomie pozwala nam na zwiedzanie dużej części świata wykreowanej przez autorkę. Mapa zamieszczona w początkowej części książki pozwala na śledzenie trasy wędrówki. I tu znów Carey zadziwia swoją dokładnością, doskonale oddaje różnorodność zwiedzanych miejsc i żyjących tam ludzi.
Brutalni Skandianie, którzy próbują napaść na państwo Fedry, nie są jednak ukazani jedynie jako potworne istoty. Autorka również w ich szeregach znajduje postaci różnorodne, opatrzone wielością cech. Pisarka jednak potrafiła tak skonstruować ich społeczności, że odbierałam ich jako spójną jedność, odmiennie żyjącą i myślącą do D'angelinów. Inną narodowość przedstawiają Cyganie, jednym z nich jest przyjaciel Fedry - Hiacynt, jak również jego matka. Ich odrębność kulturalna, czy wizualna również jest silnie widoczna. Autorka znów wszystko zawdzięcza swojej dokładności i dopracowaniu.
Powyżej wspomniałam o bohaterach w ogólnym rozrachunku, teraz zaś opowiem pokrótce o tych najbardziej istotnych dla wydarzeń. Poniżej wymienione postaci stały się mi bliskie i szczerze je polubiłam. Rodzina królewska, wysokie rody, wielość innych postaci mąciła mi tylko w głowie. Nie mogłam ich wszystkich zapamiętać i czułam się z tym odrobinę niekomfortowo. Za wiele, za wiele...
Chciałam tu najdokładniej skupić się na Fedrze. Główna bohaterka została nam ukazana od najmłodszych swoich lat. Mogłam obserwować jej wzrost, rozwój i to jak się kształtowała jako osoba taka, jaką się stała. Świat, w jakim żyła, nie pozwalał jej na inną profesję, jednak to było jej przeznaczenie. Naznaczenie Strzałą Kusziela pozwoliło jej na polepszenie swojego statusu. Wykorzystał to Delaunay, który okazał się niezwykle złożoną postacią. Artysta, intrygant, grający w niezwykle ważną i rozłożystą grę z najważniejszymi postaciami w państwie. Swoje dary, talenty i wiedzę przekazywał swoim uczniom, bo poza Fedrą opiekował się również przepięknym Alcuinem. Wokół tej dwójki wciąż podążali najbardziej wpływowi, bo tylko ich było stać na ich niezwykle oryginalne usługi. Poza Hiacyntem, dość kontrowersyjnym i zaskakującym, blisko Fedry znajdował się również brat kasjelita - Joscelin, który miał za zadanie jej bronić. Postać honorowa, początkowo niezwykle irytująca swoją nadgorliwością, później zaskakująca siłą i licznymi przemianami.
W ich życiu dużą wagę odgrywały intrygi i spiski, często o zasięgu ogólnokrajowym, a czasem nawet większych, a czego nawet nie byli świadomi. Uwielbiam tego typu motywy, jednak zdecydowanie mój obraz psuło, o czym juz wspominałam, niemożliwość zapamiętania plejady bohaterów. A wierzcie mi, że intryg tu, co niemiara. A większość z nich wyjaśnia się dopiero w końcowej fazie książki.
Finał to istna lawina wydarzeń, jak również sporo akcji, wiele bitew, potyczek i starć, które jednak przez osobę narratorki Fedry(to była jej kronika, wspominała wydarzenia, w których brała udział) nie były perfekcyjnie opisywane. Autorka nadała głównej postaci pewne cechy i umiejętności, a następnie nie wykraczała poza ich zakres, co w tym przypadku nadało realizmu przedstawieniu zdarzeń.
Zdecydowanie trudno mi tę książkę oceniać jednoznacznie, bo zawiera w sobie skrajności. Idealnie dopracowani bohaterowie, a jednocześnie brakuje im pewnej charyzmy, która mogłaby dawać złudzenie postaci z życia. Kreacja niezwykle brutalnego i niestroniącego od miłosnych uniesień świata jest bardziej poetycka niż można by sądzić. Perfekcja wykonania zachwyca, lecz akcja toczy się powolnym, zdawkowym tempem.
"Strzała Kusziela" to książka zaskakująca na wielu płaszczyznach, w pewnym stopniu genialna i odkrywcza, jednak nie pozbawiona błędów. Jacqueline Carey wspięła się na wyżyny perfekcji i doskonale dopracowała swoje dzieło. Książka jednak nie oczarowała mnie całkowicie, a o wszystkich moich wątpliwościach pisałam powyżej. Jestem mimo to pewna, że zapoznam się z kontynuacją i liczę na więcej.
Ocena: bardzo dobra-[5-/6]
Jaki może być świat pełen miłości? Jak go sobie wyobrażasz? Czy to kraina bez wojen, gdzie ptaki śpiewają, zawsze świeci słońce, a ludzie żyją szczęśliwie i wciąż chodzą z uśmiechami na ustach? A może to kraina, gdzie wszyscy za nic mają konwenanse, nikt niczego się nie wstydzi, a wszyscy uprawiają seks ze wszystkimi, bo to objaw miłości?
Mieszankę tych dwóch pomysłów w swojej książce wykorzystała Jacguline Carey. "Strzała Kusziela" jest pierwszym tomem serii o Kuszielu amerykańskiej pisarki. Naczytałam się o perfekcyjnym dopracowaniu przez nią świata, wspaniałym opisom i oryginalności w fabule. Większość opinii była niezwykle pozytywna i co tu dużo mówić, po prostu zmuszały do poznania tak utalentowanej artystki.
Zacznę od mniej przyjemnej kwestii, która przeszkadzała mi podczas całej lektury. Otóż irytowało mnie, że nie mogłam zapamiętać dość ważnych osobistości, jakimi byli panujący. Kompletnie nie kojarzyłam ich postaci, co jak się domyślam było tym iż dowiadywałam się o nich jedynie z opowieści. Zdecydowanie, nieznajomość rodów, najważniejszych ludzi, nie ułatwiała czytania powieści. Dla mnie nie było to dość czytelnie wyjaśnione.
Jestem za to zachwycona kreacją świata autorki. Dopracowała go perfekcyjnie. Różne ludy, ich historia, los bogów D'Angelinów, cała niezwykła religia i kulturowość. Ogółem wszystko to, co składa się na realność odwzorowane zostało fenomenalnie. Nie mogę się do niczego doczepić, a nawet nie chcę. Doskonała kreacja, ale mam kolejne zastrzeżenie.
"Miłość i nienawiść, to dwie strony tego samego ostrza."
Bohaterowie nie byli tak żywi i naturalni jak mogłabym oczekiwać. Mieli cechy negatywne i pozytywne, jednak zarysowane w taki sposób, że wydawały mi się postaciami z książek dla dzieci. Nawet brutalni bohaterowie byli ugrzecznieni, nie potrafiłam wyłapać okrucieństwa nawet w postaci oprawców Fedry, a przecież katowali ją i karcili niekiedy bardzo rygorystycznie.
Tu przechodzimy do specyfiki zawodu Fedry. Jest ona kurtyzaną, jednak nie taką, jakiej oczekiwalibyśmy po kraju, gdzie Elua nakazuje wszystkich kochać. Przyjemność zyskuje ona jedynie wtedy, kiedy jej klienci biją ją, popykają, okaleczają. Sceny jednak w moim odczuciu nie były wcale brutalne, za to doskonale zobrazowane. Od razu przed oczami stawała mi dana scena, a wszystko dzięki plastycznym wizjom autorki, które doskonale odwzorowywała na kartach swojej powieści.
Akty płciowe zachodziły również w bardziej delikatnej odsłonie. Domy Nocy pozwalały na różne oblicza przyjemności, gdyż każdy zajmował się inną sferą. Nie pamiętam ich nazw, jednak wiem, że jeden był zupełną odwrotnością domu, którego preferencje obrała główna bohaterka, czyli tam to klientów okaleczano. Oczywiście były to skrajności, gdyż zdecydowana większość przybytków fundowała rozkosze bardziej trywialne i częściej spotykane.
Jeśli spodziewaliście, że świat oparty na miłości, niepotępiającym zawodzie prostytutek jest światem pruderyjnym, to się mylicie. Czytając słowa zawarte w powieści nie doczytywałam się żadnych scen, które można by uznać za wulgarne, czy obrzydliwe. Otóż nie język autorki jest nad wyraz poetycki i wszystko, co przedstawia nabiera wyższej rangi.
Warto też wspomnieć o podróży przez krainy, która już w pierwszym tomie pozwala nam na zwiedzanie dużej części świata wykreowanej przez autorkę. Mapa zamieszczona w początkowej części książki pozwala na śledzenie trasy wędrówki. I tu znów Carey zadziwia swoją dokładnością, doskonale oddaje różnorodność zwiedzanych miejsc i żyjących tam ludzi.
"Ten, kto ulega, nie zawsze jest słaby. Mądrze wybieraj swoje zwycięstwa."
Brutalni Skandianie, którzy próbują napaść na państwo Fedry, nie są jednak ukazani jedynie jako potworne istoty. Autorka również w ich szeregach znajduje postaci różnorodne, opatrzone wielością cech. Pisarka jednak potrafiła tak skonstruować ich społeczności, że odbierałam ich jako spójną jedność, odmiennie żyjącą i myślącą do D'angelinów. Inną narodowość przedstawiają Cyganie, jednym z nich jest przyjaciel Fedry - Hiacynt, jak również jego matka. Ich odrębność kulturalna, czy wizualna również jest silnie widoczna. Autorka znów wszystko zawdzięcza swojej dokładności i dopracowaniu.
Powyżej wspomniałam o bohaterach w ogólnym rozrachunku, teraz zaś opowiem pokrótce o tych najbardziej istotnych dla wydarzeń. Poniżej wymienione postaci stały się mi bliskie i szczerze je polubiłam. Rodzina królewska, wysokie rody, wielość innych postaci mąciła mi tylko w głowie. Nie mogłam ich wszystkich zapamiętać i czułam się z tym odrobinę niekomfortowo. Za wiele, za wiele...
Chciałam tu najdokładniej skupić się na Fedrze. Główna bohaterka została nam ukazana od najmłodszych swoich lat. Mogłam obserwować jej wzrost, rozwój i to jak się kształtowała jako osoba taka, jaką się stała. Świat, w jakim żyła, nie pozwalał jej na inną profesję, jednak to było jej przeznaczenie. Naznaczenie Strzałą Kusziela pozwoliło jej na polepszenie swojego statusu. Wykorzystał to Delaunay, który okazał się niezwykle złożoną postacią. Artysta, intrygant, grający w niezwykle ważną i rozłożystą grę z najważniejszymi postaciami w państwie. Swoje dary, talenty i wiedzę przekazywał swoim uczniom, bo poza Fedrą opiekował się również przepięknym Alcuinem. Wokół tej dwójki wciąż podążali najbardziej wpływowi, bo tylko ich było stać na ich niezwykle oryginalne usługi. Poza Hiacyntem, dość kontrowersyjnym i zaskakującym, blisko Fedry znajdował się również brat kasjelita - Joscelin, który miał za zadanie jej bronić. Postać honorowa, początkowo niezwykle irytująca swoją nadgorliwością, później zaskakująca siłą i licznymi przemianami.
"dobrze wydana moneta może zwrócić się trzykrotnie w postaci nabytej mądrości"
W ich życiu dużą wagę odgrywały intrygi i spiski, często o zasięgu ogólnokrajowym, a czasem nawet większych, a czego nawet nie byli świadomi. Uwielbiam tego typu motywy, jednak zdecydowanie mój obraz psuło, o czym juz wspominałam, niemożliwość zapamiętania plejady bohaterów. A wierzcie mi, że intryg tu, co niemiara. A większość z nich wyjaśnia się dopiero w końcowej fazie książki.
Finał to istna lawina wydarzeń, jak również sporo akcji, wiele bitew, potyczek i starć, które jednak przez osobę narratorki Fedry(to była jej kronika, wspominała wydarzenia, w których brała udział) nie były perfekcyjnie opisywane. Autorka nadała głównej postaci pewne cechy i umiejętności, a następnie nie wykraczała poza ich zakres, co w tym przypadku nadało realizmu przedstawieniu zdarzeń.
Zdecydowanie trudno mi tę książkę oceniać jednoznacznie, bo zawiera w sobie skrajności. Idealnie dopracowani bohaterowie, a jednocześnie brakuje im pewnej charyzmy, która mogłaby dawać złudzenie postaci z życia. Kreacja niezwykle brutalnego i niestroniącego od miłosnych uniesień świata jest bardziej poetycka niż można by sądzić. Perfekcja wykonania zachwyca, lecz akcja toczy się powolnym, zdawkowym tempem.
"Strzała Kusziela" to książka zaskakująca na wielu płaszczyznach, w pewnym stopniu genialna i odkrywcza, jednak nie pozbawiona błędów. Jacqueline Carey wspięła się na wyżyny perfekcji i doskonale dopracowała swoje dzieło. Książka jednak nie oczarowała mnie całkowicie, a o wszystkich moich wątpliwościach pisałam powyżej. Jestem mimo to pewna, że zapoznam się z kontynuacją i liczę na więcej.
Ocena: bardzo dobra-[5-/6]
Autor: Jacqueline Carey
Tom: I
Tom: I
Wydawnictwo: MAG
Ilość stron: 704
Cena: 32,90zł
Data przeczytania: 2015-03-15
Skąd: biblioteka publiczna
Czytałam, ale, sama nie wiem dlaczego, odlozylam. Czeka teraz na lepsze czasy.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Może spróbujesz znowu, gdy ja na kilka dni przerwałam też trudno mi było wrócić. ;) Trzeba się wczuć w klimat. ;)
UsuńPozdrawiam.
Książka raczej mnie nie zainteresowała :D
OdpowiedzUsuńJeśli nie jesteś fanką fantastyki to nie zmuszam, ale to naprawdę niesamowita powieść, sądzę, że warto ją poznać. ;)
UsuńPozdrawiam.
Nie wiem, co mam myśleć o tej książce, bo skoro zawiera w sobie skrajności, to obawiam się, że nie będę w pełni usatysfakcjonowana. Zastanowię się jeszcze.
OdpowiedzUsuńZastanów, ale tak naprawdę to bajkowa i pełna świetnych bohaterów historia, może trochę ugrzecznionych, ale jednak. :)
UsuńPozdrawiam.
Pomyślę jeszcze, a na razie mam co czytać :)
UsuńPozdrawiam!
Brzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńChciałabym, by i w moich uszach książki dźwięczały... Ach! ;)
UsuńPozdrawiam.
Aktualnie czytam trzeci tom przygód Fedry. Autorce pomysłów nie brakuje:)
OdpowiedzUsuńCo do ilości bohaterów, to początkowo również miałam ten sam problem, jednak z upływem czasu przestałam to odczuwać.
Książka jak dla mnie fenomenalna :)
Ja również bardzo lubię takie motywy w książce, więc się za nią rozejrzę. Szkoda, że jest tak dużo bohaterów, bo i tak połowy nie zapamiętam.
OdpowiedzUsuńJa tą książkę najzwyczajnie kocham! Kocham styla autorki, kocham historię, którą opowiadać zaczęła w Strzale kusziela i którą z chęcią skończę niebawem lekturą Wcielenia kusziela. DLa mnie Joscelin był świetną psotacią, w sumie to jest nadal, podobnie jak Delaunay. Ale Kasjelita podbił moje serce i jeszcze jak sobie przypomnę o wydazeniach z drugiego tomu...
OdpowiedzUsuńSeks jest w tej książce pokazany pięknie. Poetycko, jak pisałaś o stylu Carey. Uwielbiam autorkę za to, że tak potrafi zachwycić.
Jeżeli chodzi o drugi tom, w mojej ocenie jest on ciut słabszy, co nie znaczy, że beznadziejny, bo nawet jak dzieje się trochę mniej to i tak czyta się ciekawie. Narobiłaś mi większego apetytu na ostatnią część Kusziela, muszę poszukać tej książki w najbliższym czasie...
Pozycja nie dla mnie, odpuszczam.
OdpowiedzUsuńNie za bardzo do mnie przemawia ta książka. W dodatku jest obszerna i nie chce mi się w nią zagłębiać.
OdpowiedzUsuńTrochę mnie odrzuca ilość stron, a i tematyka jakoś mi nie podchodzi. Raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńTo nie dla mnie, ale pomysł ciekawy:)
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie klimaty mojego kuzyna. Polecę mu tę książkę.
OdpowiedzUsuńZaintrygowała mnie wizja takiego świata. O książce po raz pierwszy słyszę, jednak zdecydowanie zwróciła moją uwagę. Poza tym uwielbiam jak w książce są jakieś intrygi i tajemnice. Z chęcią sięgnę po tą pozycję :D
OdpowiedzUsuńaddictedtobooks.blog.pl
Och, jak ja uwielbiam mapki w książkach! To chyba zapoczątkowała Canavan, ale od czasu gdy przeczytałam jej książki, też trochę obawiam się pozycji z mapkami, bo za dużo podróży książkowej mnie męczy i dekoncentruje. Ale nie ukrywam - oczarowałaś mnie tą książką i mimo skrajności, których się boję, ogromnie mam na nią ochotę. Coś w tej twojej recenzji sprawiło, że moja ciekawość pobudziła się i nie może dać mi spokoju ^^ Tylko żałuję ugrzecznienia czarnych charakterów. Lubię jak czarne charaktery SĄ czarnymi charakterami, a nie ciapowatymi podróbami. :(
OdpowiedzUsuńNiemniej, będę dążyć do poznania tego tytułu!
Pozdrawiam,
Sherry
Zdecydowanie nie moje klimaty. Szczerze wątpie, żeby mi podpasowała. ;)
OdpowiedzUsuńNie tak dawno temu czytałam recenzje na temat serii, bo zastanawiałam się, czy jej sobie nie sprezentować. Dlatego cieszę się, że tak wysoko ja oceniasz :)
OdpowiedzUsuńBrzmi nawet nieźle, ale jakoś nie jestem do końca przekonana. Może po prostu nie mam w tej chwili ochoty na tego typu książkę. ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka trochę nie w moim klimacie, a szkoda, bo widzę, że mimo wszystko warto byłoby po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Pomimo bardzo zachęcającej recenzji i wysokiej oceny, ja chyba na razie sobie daruję ;)
OdpowiedzUsuńNad tą serią zastanawiam się już dłuższy czas, wiele dobrego o niej słyszałam i w w dodatku z Twojej recenzji wnioskuję, że to błąd, że jeszcze po nią nie sięgnęłam :)
OdpowiedzUsuńI widzisz, gdyby nie Twoja recenzja to w swojej ignorancji nie przeczytałabym tej książki, bo mi się okładka nie podoba :P
OdpowiedzUsuńŚwiat pełen miłości? Hmm... czegoś takiego sobie nie wyobrażam ;p ale generalnie książka raczej nie w moim stylu.
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu miałam ochotę na tę książkę, ale jakoś nie było nam po drodze. I może dobrze. Wciąż mam wątpliwości, a Twoja recenzja, choć ogólnie pozytywna, to jednak potwierdziła moje obawy.
OdpowiedzUsuń